"Przesz�o niezauwa�one, a tu takie boom". Chodzi o dane z polskiego rynku pracy [GOSPODARCZY TGV]

Inflacja spada szybciej od oczekiwa�, a gospodarka ro�nie wolniej ni� by�my chcieli. Ministerstwu Finans�w odnalaz� si� "zagubiony" w grudniu VAT, ale nawet mimo rekordu wp�yw�w bud�etowych w styczniu resort pewnie liczy� na jeszcze wi�cej. Rekord mamy te� w poziomie zatrudnienia w Polsce. Co jeszcze wydarzy�o si� w minionym tygodniu? Co czeka nas w tym? Zapraszam na Gospodarczy TGV.

W tym tygodniu pierwsze dane z gospodarki w styczniu

Po dość rozczarowującej końcówce 2023 r. w polskiej gospodarce w tym tygodniu dostaniemy pierwsze informacje, jak rozpoczęliśmy rok 2024. We wtorek GUS poda dane o styczniowej produkcji przemysłowej, w środę o produkcji budowlano-montażowej, w czwartek o sprzedaży detalicznej. Do tego we wtorek poznamy też dane o przeciętnym wynagrodzeniu (i zatrudnieniu) w sektorze przedsiębiorstw w styczniu, a w środę o koniunkturze konsumenckiej. Z kolei w piątek najnowszy obraz sytuacji na rynku pracy (m.in. liczba aktywnych i biernych zawodowo, liczba pracujących, wskaźnik aktywności zawodowej itd.) za ostatni kwartał 2023 r. narysują dane z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności. 

Zobacz wideo Piotr Szukalski: Nie wiemy, ile tak naprawdę będziemy potrzebować rąk do pracy za 5,10 lat

Również w piątek poznamy dane o bezrobociu rejestrowanym w styczniu. Wstępne liczby z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej mówią, że na koniec stycznia 2024 roku w urzędach pracy w Polsce zarejestrowanych było 837,7 tys. bezrobotnych, a stopa bezrobocia wyniosła 5,4 proc. Z jednej strony to (standardowo - taka sezonowość) dużo więcej niż w grudniu - wtedy stopa bezrobocia wynosiła 5,1 proc., a zarejestrowanych bezrobotnych było o blisko 50 tys. mniej (ok. 788 tys.). Z drugiej, to wciąż mniej niż przed rokiem. W styczniu 2023 r. stopa bezrobocia rejestrowanego wynosiła 5,5 proc., a w urzędach pracy zarejestrowanych było prawie 858 tys. osób. 

W czwartek 22 lutego poznamy też dane o PMI dla przemysłu i usług w strefie euro oraz styczniowy odczyt inflacji HICP (zobaczymy jak polska inflacja wypada na tle innych krajów UE). 

We wtorek 20 lutego odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów, na którym rząd zajmie się m.in. projektem ustawy o wakacjach kredytowych (więcej o nim w dalszej części tekstu) oraz projektem rozporządzenia ws. utworzenia Ministerstwa Przemysłu. To ciekawa sprawa - mamy ministerkę przemysłu (Marzenę Czarnecką), ale nie ma ona swojego ministerstwa. Na razie działa w ramach Ministerstwa Aktywów Państwowych, ale resort przemysłu ma ruszyć już 1 marca. 

Na konferencji uzgodnieniowej w Kancelarii Premiera ustalono pomiędzy ministerstwami, że moje ministerstwo będzie zajmowało się nie tylko górnictwem i hutnictwem, ale również atomem, ropą naftową i gazem. Czyli będzie to ministerstwo, które będzie się zajmowało surowcami energetycznymi

- poinformowała kilka dni temu Czarnecka.

Inflacja w Polsce najniższa od blisko trzech lat

W czwartek 15 lutego GUS podał wstępne dane o inflacji w styczniu w Polsce. Wyniosła ona 3,9 proc. rok do roku. To najmniej od niemal trzech lat (ostatnio niższa była w marcu 2021 r. - 3,2 proc.), dużo mniej niż w grudniu (6,2 proc.) i mniej od konsensusu prognoz ekonomistów (4,1 proc.). 

Z tym odczytem wiążą się dwie inne ciekawostki. Pierwszy raz od blisko pięciu lat mamy w Polsce dodatnią realną stopę procentową, czyli główną stopę NBP (5,75 proc.) wyższą niż poziom inflacji. Również po raz pierwszy od pięciu lat mamy dodatnie realne średnie oprocentowanie lokat bankowych. Innymi słowy - jeśli ktoś w styczniu 2023 r. założył przeciętną, roczną lokatę bankową, to inflacja nie zżarła mu wszystkich odsetek. 

Warto też zwrócić uwagę, że w samym styczniu - względem grudnia 2023 r. - ceny w Polsce urosły "tylko" o 0,4 proc. "Tylko" - bo to najmniej od 2019 r. O ponad 2 procent względem grudnia spadły ceny paliw, mniej niż można się było spodziewać podrożała żywność, zanotowano kolejny spadek inflacji bazowej (czyli bez cen żywności i energii). Presja inflacyjna w gospodarce się osłabia. W połączeniu z efektem wysokiej bazy sprzed roku i wciąż zamrożonymi cenami energii i zerowym VAT-em na żywność sprawia to, że na wiosnę (marzec/kwiecień) zobaczymy prawdopodobnie inflację w okolicach celu inflacyjnego NBP, czyli 2,5 proc. 

Gorsza wiadomość jest taka, że później inflacja odbije, ale skala tego wzrostu zależeć będzie m.in. od decyzji rządu w zakresie stawki VAT na żywność (obecnie zerowa do końca marca, standardowo powinna wynosić 5 procent) i przede wszystkim mrożenia cen energii, gazu i ciepła (na razie do końca czerwca). Zgodnie z wyliczeniami NBP powrót do 5-procentowego VAT-u na żywność doda do inflacji około 1 punkt procentowego, zaś całkowite urynkowienie cen nośników energii prawie 4 punkty procentowe. W skrajnym scenariuszu w drugiej połowie roku inflacja więc może podskoczyć nawet do 8 procent, choć to mało prawdopodobny wariant.

Wydaje się, że rząd zdecyduje się na stopniowe dostosowywanie cen energii do realiów rynkowych - tak wynika z dotychczasowych zapowiedzi. Mrożenie cen energii jest drogie - obecne to koszt ponad 30 mld zł w skali roku. Z drugiej strony, gdyby został utrzymany dotychczasowy trend spadku cen energii na Towarowej Giełdzie Energii (a taryfy dostosowane do nich), to im później dojdzie do urynkowienia cen, tym mniejszy może to być szok dla budżetów domowych. Zgodnie z ostatnimi deklaracjami z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, przepisy w sprawie cen energii w drugim półroczu mają być gotowe do połowy marca.

PKB Polski w czwartym kwartale 2023 r. bez szału

1 procent rok do roku - o tyle, rok do roku, urósł PKB Polski w czwartym kwartale 2023 r., według zeszłotygodniowych danych GUS.  Był to wynik spodziewany przez ekonomistów (na podstawie wcześniejszych danych z gospodarki), co nie oznacza jednak, że satysfakcjonujący. Niby to najwyższy wynik w zeszłym roku, ale mimo wszystko jeszcze kilka tygodni temu były nadzieję, że wychodziliśmy z okresu gospodarczego zastoju dużo żwawiej. 

embed

W porównaniu z okresem lipiec-wrzesień, w czwartym kwartale Polska gospodarka nie urosła w ogóle.

Dlatego też ciekawe będą dane z tego tygodnia o sprzedaży detalicznej i przemyśle w styczniu. Dadzą wskazówki czy te nasze konie pociągowe gospodarki weszły w nowy rok stępem, czy cwałem.
W czwartym kwartale na minus zaskoczyła m.in. konsumpcja prywatna, dobrze wypadły zaś inwestycje. 

Jednocześnie poznaliśmy też dane Eurostatu o PKB w czwartym kwartale 2023 r. w wielu innych krajach UE i na tym tle wyniki Polski zdecydowanie nie wyglądają najgorzej. Wzrost o 1,7 proc. rok do roku (Eurostat porównuje dane odsezonowane, opisywany powyżej wynik 1 proc. to odczyt nieodsezonowany) był jednym z wyższych w UE. 

Z drugiej strony, w porównaniu kwartał do kwartału nie wyglądamy już tak dobrze z wynikiem 0 proc. Jakiś wzrost odnotowało 13 z 22 krajów UE, dla których znamy już dane.

Nowe prognozy KE - szybki wzrost gospodarczy, dość wysoka inflacja

Kończąc wątek o PKB i inflacji - Komisja Europejska opublikowała swoje najnowsze prognozy na lata 2024-2025 dla krajów UE. Przewidywania dla Polski są dość podobne od dawna - bardzo dobry na tle reszty wzrost gospodarczy, ale jednocześnie przy relatywnie wysokiej inflacji. Zdaniem KE w 2024 r. Polska gospodarka urośnie realnie o 2,7 proc. (wyższy wzrost osiągnie tylko Malta i - symbolicznie wyższy - Rumunia i Cypr), w 2025 r. o 3,2 proc. (mniej tylko od Malty i Węgier). Jednocześnie inflacja HICP (czyli miara według metodologii Eurostatu) ma wynieść średniorocznie w 2024 r. 5,2 proc. - to druga najwyższa prognoza za Rumunią (5,8 proc.), w 2025 r. 4,7 proc. (najwięcej w UE). 

Zgodnie z prognozą KE, w 2024 r. naszą gospodarkę ma napędzać konsumpcja prywatna i publiczna. Jednocześnie rosnący popyt krajowy napędzi import, więc eksport netto (relacja między eksportem a importem) będzie miał negatywny wpływ na nasz PKB. W 2024 r. zahamują inwestycje (początek wykorzystania funduszy unijnych w nowej perspektywie jest zwykle niemrawy), ale rozpędzą się w 2025 r. Prognoza inflacji dla Polski spadła dla 2024 r., ale urosła dla 2025 r., co KE wyjaśnia przedłużeniem tarcz antyinflacyjnych.

"Zagubiony" VAT się odnalazł, czyli nadwyżka w budżecie

Ministerstwo Finansów podało dane o szacunkowym wykonaniu budżetu w styczniu. W kasie państwa pojawiła się nadwyżka w kwocie 13,7 mld zł (dochody sięgnęły 61,5 mld zł, wydatki 47,8 mld zł). Oczywiście nie ma się co tą nadwyżką zbytnio ekscytować, dochody i wydatki budżetowe nie rozkładają się równomiernie na cały rok, a ustawa budżetowa zakłada deficyt w całym roku w kwocie maksymalnie 184 mld zł. Gdybyśmy zerknęli na okres ostatnich dwunastu miesięcy (czyli od lutego 2023 r. do stycznia 2024 r.), to zobaczylibyśmy deficyt rzędu około 83,1 mld zł.

To co jest ciekawe, to natomiast m.in. fakt, że odnalazł się "zagubiony" VAT. Zagubiony, bo wpływy budżetowe w grudniu z tego podatku były bardzo niewielkie, niespełna 12 mld zł (najmniej od marca 2022 r.). Prawda była prosta - Ministerstwo Finansów zrobiło "trik" z przyspieszeniem zwrotów VAT. Dzięki temu w grudniu miało niższe wpływy z tego podatku, ale za to w styczniu wyższe (poprawiając sobie tym samym nieco sytuację budżetową na kolejne miesiące). Część polityków PiS przekonywała jednak, że ledwo PO wróciła do władzy (a de facto rządziła w grudniu przecież tylko połowę miesiąca), a już rozhulały się u nas mafie vatowskie. No więc tak szybko im nie poszło i z kolei w styczniu wpływy budżetowe z VAT wyniosły 31,2 mld zł, co było jednym z wyższych wyników w ostatnich latach.

Z drugiej strony, styczniowe dochody z VAT nie były na tyle wysokie, żeby uprawdopodobnić plany Ministerstwa Finansów na cały rok, aby z tego podatku zebrać w 2024 r. aż 316 mld zł. Suma za ostatnich dwanaście miesięcy to jakieś 250 mld zł. Dochody z VAT musiałyby rosnąć w naprawdę świetnym tempie, żeby optymistyczne założenie resortu się ziściło. 

W styczniu przyzwoicie urosły też dochody z innych podatków (PIT o 13 proc. rok do roku, CIT o ponad 7 proc., akcyza o blisko 1,5 proc.), a łącznie dochody budżetowe pierwszy raz w historii w ciągu miesiąca przekroczyły 60 mld zł. 

Odmienne dane inflacyjne ze Szwajcarii i USA

W zgoła odmienne nastroje wprawiły rynki w ostatnim tygodniu dane inflacyjne z USA i Szwajcarii. Za Oceanem zarówno dane o inflacji konsumenckiej (CPI) jak i producenckiej (PPI) okazały się wyższe od prognoz. Inflacja CPI w USA wyniosła w styczniu 3,1 proc. (wobec konsensusu prognoz 2,9 proc.), PPI 0,9 proc. (wobec prognoz 0,6 proc.). To sprawiło, że zdaniem rynków oddaliła się wizja początku cięć stóp przez Fed w maju. Szczególnie te pierwsze dane umocniły dolara, podbiły rentowności obligacji oraz przydusimy amerykańską giełdę. 

Nadzieje na rychłe obniżki stóp - jak nie w marcu, to w czerwcu - rozbudził z kolei odczyt styczniowej inflacji w Szwajcarii. Inflacja w Szwajcarii spadła do 1,3 proc. rok do roku. To mniej od prognoz (konsensus  prognoz 1,7 proc.) i najmniej od 2021 r. Obniżki stóp oczywiście sprawią, że spadnie oprocentowanie kredytów "frankowych", a więc (oby) też ich raty. Tu oczywiście wiele zależy też od kursu franka szwajcarskiego, acz teoretycznie obniżki stóp w Szwajcarii i brak takich ruchów w Polsce powinny umacniać złotego względem waluty Helwetów.

Zyski banków w Polsce najwyższe w historii

Zysk netto sektora bankowego w 2023 r. wyniósł 27,3 mld zł, według danych opublikowanych w miniony poniedziałek przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Z kolei Narodowy Bank Polski dwa dni później zaraportował nawet blisko 27,6 mld zł. Niezależnie od cyfry po przecinku, sektor zanotował najwyższy zysk w historii. 

Również m.in. wskaźniki rentowności (ROA, ROE) nie pozostawiają złudzeń: rok 2023 był generalnie dla banków bardzo udany. Sektorowi służyły oczywiście przede wszystkim wysokie stopy procentowe, wynik z tytułu odsetek sięgnął w całym roku według BFG niemal 93 mld zł. W osiągnięciu rekordowych zysków nie przeszkodziła m.in. konieczność zawiązywania rezerw na frankowe ryzyko prawne. Prognozy kształtowania się stóp w 2024 r. (bardzo możliwy brak zmian, a jeśli już to niewielkie obniżki) wskazują, że również rok 2024 może okazać się suty.

Wakacje kredytowe w nowej formie, w drugim kwartale nawet dwa miesiące

Jeśli chodzi o wyniki banków za 2024 r., to wakacje kredytowe raczej nie będą już dla nich takim obciążeniem jak w 2022 r. Ministerstwo Finansów przedstawiło nowy projekt ustawy w tej sprawie (we wtorek ma się nim zająć Rada Ministrów). Dokument zakłada, że w drugim kwartale będzie można z nich skorzystać dwa razy (w trzecim i czwartym po razie). Powód? Prace legislacyjne się przeciągają i rozwiązanie nie wejdzie w życie w pierwszym kwartale (a więc drugi miesiąc wakacji w okresie kwiecień-czerwiec to taka rekompensata).

Grono osób, które z wakacji będą mogły skorzystać, będzie jednak wyraźnie ścięte względem stanu z 2022 i 2023 r. Według projektu będzie to można zrobić wyłącznie w sytuacji, w której rata przekracza 35 proc. dochodu. Przykładowo, małżeństwo z dochodami na poziomie 10 tys. zł miesięcznie nie skorzysta z rozwiązania, jeśli ma ratę 3499 zł, ale skorzysta przy racie 3501 zł. Dodatkowym ograniczeniem będzie kwota kredytu - maksymalnie 1,2 mln zł. 

Grono beneficjentów wydłużenia wakacji kredytowych jest szacowane na 420 tys. umów, a koszt dla sektora bankowego jest szacowany na poziomie 2,5 mld zł.

Ceny mieszkań pod koniec 2023 r. mocno rosły

NBP pokazał dane o cenach mieszkań w największych miastach Polski w czwartym kwartale 2023 r. Są one o tyle ciekawe, że bank centralny publikuje m.in. indeks hedoniczny cen mieszkań z rynku wtórnego, czyli indeks "oczyszczony" z efektu różnych cech tychże mieszkań (jakość, metraż, lokalizacja itd.). Omija się efekt, że np. w jednym kwartale sprzedaje się więcej "lepszych" mieszkań, a w innych więcej "gorszych" i de facto trochę porównuje się "jabłka z gruszkami". Indeks hedoniczny pomaga pokazać zmiany cen mieszkań o podobnych cechach.

W każdym razie dane wskazują, że w czwartym kwartale 2023 r. ceny mieszkań używanych były na siedmiu głównych rynkach (Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Gdynia) o 11,2 proc. wyższe niż rok wcześniej, a na kolejnych dziesięciu rynkach (Kielce, Bydgoszcz, Lublin, Białystok, Katowice, Opole, Olsztyn, Rzeszów, Zielona Góra, Szczecin) o 10,6 proc. W obu przypadkach to największy skok od ponad roku, a dokładniej od trzeciego kwartału 2022 r. Największy skok zaliczono w Rzeszowie (o 17,6 proc.), najmniejszy w Szczecinie (6,2 proc.). Dane kwartał do kwartału wskazują, że o ile w największych miastach większy szok cenowy średnio rzecz biorąc mieliśmy tuż po wprowadzeniu Bezpiecznego Kredytu 2 procent (tj. w trzecim kwartale), o tyle w mniejszych w czwartym. 

Ceny transakcyjne (czyli nie ofertowe, ale takie, po których dochodzi do transakcji) na rynku deweloperskim również mocno urosły, choć może nie tak jak wynika z publikacji innych ośrodków analitycznych. Na siedmiu największych rynkach ceny skoczyły średnio o 11 proc. w górę, na dziesięciu kolejnych o około 8,3 procenta. Ciekawostką jest fakt, że w Kielcach i Szczecinie średnia cena transakcyjna 1 m2 mieszkania z rynku pierwotnego była wręcz ciut niższa niż przed rokiem. 

Rekord liczby pracujących w Polsce. Napływ Ukraińców się nam za to "zaciął"

Tak jak pisałem, w piątek GUS opublikuje najnowsze dane o rynku pracy w Polsce w ostatnim kwartale 2023 r., ale co nieco zdradził już Eurostat. Poinformował on w minionym tygodniu, że w Polsce pracuje już ponad 17,4 mln osób. To rekord i wynik aż o 0,5 mln osób wyższy niż przed rokiem. 

Przeszło niezauważone, a tu takie boom

- pisze zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, ekspert rynku pracy Andrzej Kubisiak. 

Można się spodziewać, że w piątkowych danych GUS zobaczymy też wzrost m.in. wskaźnika aktywności zawodowej Polaków do rekordowych poziomów. To oczywiście cieszy, choć rezerwuar wolnych rąk do pracy w Polsce robi się naprawdę niewielki. Jednocześnie hamuje napływ migrantów zarobkowych do Polski. Najświeższe dane GUS wskazują, że liczba cudzoziemców ubezpieczonych w ZUS była na koniec stycznia o około 67 tysięcy wyższa niż rok wcześniej. Rośnie liczba Białorusinów, Gruzinów i Mołdawian, ale za to liczba obywateli Ukrainy już nie bardzo. W styczniu było ich o około 18 tys. więcej niż rok wcześniej.

Jeśli chodzi generalnie o cudzoziemców, którzy mogli wykonywać legalną pracę w Polsce, to na koniec 2023 r. ich liczba przekroczyła 1,5 mln, w ciągu roku podskoczyła o około 261 tys. To dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Choć, co ważne, możliwość wykonywania pracy w Polsce nie oznacza, że zawsze do tego dochodzi. 

Ministerstwo Finansów pracuje nad reformą finansowania samorządów

Wybory samorządowe za pasem, więc powrócił temat finansowania samorządów. Kandydatka na prezydentkę Warszawy (obecna wicemarszałkini Senatu) Magdalena Biejat zaapelowała w sobotę do premiera Tuska "z prośbą o oddanie 11 mld zł", które budżet Warszawy stracił na reformie podatkowej rządu Zjednoczonej Prawicy z 2022 r. Przekonywała, że PiS chciał "zagłodzić samorządy" (po reformie te straciły część strumienia własnych dochodów z PIT, choć rząd przekonywać, że łata te dziury dotacjami).

Tego samego dnia prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski powiedział, że "rząd pracuje nad zupełnie innym systemem finansowania samorządów, który będzie kompletnie niezależny od decyzji polityków na poziomie centralnym". Temat "pociągnął" minister finansów Andrzej Domański, który poinformował, że już w ten poniedziałek (19 lutego) odbędą się w tej sprawie kolejne konsultacje z samorządowcami. - Chcemy dać samorządom większą przewidywalność jeżeli chodzi o ich dochody - mówił Domański. Szczegółów nowego systemu na razie nie znamy, ale to kluczowa kwestia nie tylko na teraz, ale też na zaś, w związku z inną obietnicą wyborczą Koalicji Obywatelskiej. Chodzi o podwyżkę kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł (z dzisiejszych 30 tys. zł), która w obecnych warunkach mogłaby oznaczać ubytek w kasach samorządów rzędu ponad 20 mld zł rocznie. 

Tusk dał zielone światło na Trybunał Stanu dla Glapińskiego?

Oficjalnie koalicja rządząca cały czas myśli i rozważa czy i za co postawić prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Ostatnio wręcz temat przycichł, dało się też słyszeć głosy, że rządzący nie zrobią nic, co mogłoby zachwiać wiarygodnością Polski - a otwarta wojna z NBP mogłaby tym być. To mogło sugerować, że rząd jednak jakoś Glapińskiego w NBP ścierpi. Jednak zdaniem anonimowego informatora Bloomberga premier Tusk "dał zielone światło" próbom postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Zdaniem agencji, przesłanką miałoby być przedwyborcze zaangażowanie prezesa NBP lub sierpniowa informacja z banku centralnego o spodziewanym zysku 6 mld zł za 2023 r. (w rzeczywistości w dalszej części roku złoty wyraźnie się umocnił, co zniwelowało cały możliwy zysk NBP).

Przypomnijmy, że na początku roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że polskie przepisy w zakresie pociągnięcia prezesa NBP do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu są niezgodne z Konstytucją. Premier Tusk stwierdził, że wyrok jest niewiążący. Formalnie sama decyzja Sejmu o postawieniu szefa NBP przed Trybunałem Stanu skutkowałaby jego zawieszeniem, niemniej wówczas jego obowiązki przejęłaby jego pierwsza zastępczyni, Marta Kightley. Z kolei odwołanie prezesa NBP (w razie wyroku Trybunału Stanu) oraz wskazanie nowego należy do obowiązków prezydenta. Ekipie Tuska bardzo trudno byłoby na razie "wsadzić" do NBP swojego człowieka.

Paliwo najdroższe od ponad dwóch miesięcy

Paliwo w Polsce jest najdroższe od listopada. Piątkowe dane firmy Reflex wskazują, że za litr benzyny "95" należy płacić średnio 6,50 zł, a za diesla 6,75 zł. To kolejno o 10 i 18 groszy więcej niż tydzień wcześniej, a porównując ze stanem sprzed miesiąca - o około 26 i 35 groszy więcej.

Co więcej, zdaniem analityków Refleksu zmiany na rynku detalicznym nie odzwierciedlają jeszcze w pełni podwyżek w hurcie, a więc można się spodziewać kolejnych wzrostów cen na pylonach w najbliższych dniach. W hurcie benzyna "95" jest najdroższa od ponad dwóch miesięcy, ale diesel od niemal roku (marca 2023 r.). 

Rosnące ceny paliw to efekt najwyższych od listopada ceny ropy. Za baryłkę Brent płaci się obecnie około 83,50 dolara. Warto też zwrócić uwagę, że tenże dolar jest coraz więcej wart w złotych. W minionym tygodniu kurs dolara doszedł nawet do 4,06 zł (obecnie około 4,02 zł), pod koniec grudnia kosztował nawet poniżej 3,90 zł. 

Niemcy trzecią gospodarką świata

Mimo długoletnim i bolesnym kłopotów gospodarczych (oraz mizernych widoków na przyszłość), Niemcy właśnie wskoczyły na trzecie miejsce na liście największych gospodarek świata. Powód - prześcigniętej Japonii wiedzie się jeszcze słabiej, przynajmniej pod względem nominalnej wartości PKB w dolarach, bo na tym bazuje ranking największych gospodarek. Wyliczenia CNBC wskazują, że na koniec roku PKB Japonii wart był 4,2 biliona dolarów, Niemiec zaś 4,46 biliona.

Rywalizacja między Niemcami a Japonią przypomina jednak wyścig ślimaków. Najnowsze dane wskazują, że gospodarka Niemiec w ostatnim kwartale 2023 r. skurczyła się realnie o 0,2 procent, Japonii zaś o 0,4 proc. (w ujęciu zannualizowanym). Dodatkowo, a w zasadzie to nawet przede wszystkim, Niemcom prześcignięcie Japonii załatwiło znacznie mocniejsze euro niż japoński jen (dzięki czemu nominalny PKB naszych sąsiadów jest wyższy w przeliczeniu na dolary). Największą gospodarką świata pozostają Stany Zjednoczone, przed Chinami. 

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Wi�cej o: