Po tym, jak Krzysztof Brejza wygrał z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem (PGNiG), spółka musi ujawnić, jaką kwotę przekazała na kampanię antyunijną, która dotyczyła cen prądu. Ma to związek z kampanią billboardową wymierzoną w Unię Europejską oraz politykę klimatyczną.
Poseł KO Krzysztof Brejza poinformował 5 lutego, że wygrał w sądzie z PGNiG. "Wygrałem sprawę w NSA (Naczelnym Sądzie Administracyjnym - red.) o ujawnienie koszt�w antyunijnego szczucia przez PiSowską spółkę skarbu państwa. Atak na UE w momencie agresji Rosji na Ukrainę musi zostać rozliczony. Po uzyskaniu danych zawiadomię prokuraturę. Zero tolerancji do szastania publicznymi pieniędzmi" - napisał Brejza w serwisie X.
Sąd poinformował, że oddalił skargę kasacyjną PGNiG Termika S.A. od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zasądzono również 240 zł na rzecz Krzysztofa Brejzy tytułem zwrotu koszt�w zast�pstwa procesowego.
Przypomnijmy, kampanię przygotowało Towarzystwo Gospodarcze Polskie Elektrownie, a także producenci energii Tauron Wytwarzanie, Enea Wytwarzanie, Enea Połaniec, PGE GiEK, PGNiG Termika i Energa. W ramach kampanii w wielu polskich miastach pojawiły się billboardy z napisem "Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii". A pod nim dopisek "Polityka klimatyczna UE = Droga energia, wysokie ceny".
Jak zwracaliśmy też uwagę w Gazeta.pl, żadna "opłata klimatyczna" nie stanowi 60 proc. rachunków za prąd. Więcej na ten temat pisaliśmy w artykule "Za kampanią dezinformacji ws. cen prądu stoją państwowe spółki energetyczne. A same zarabiają na handlu emisjami".
Według ekspertów think-tanku Forum Energii kampania opierała się na manipulacji i dezinformacji. "Co gorsze, przynosi wiele szkody - odwraca uwagę od fundamentalnych problemów polskiej energetyki. Oddala nas od rozwiązań, które skutecznie mogą powstrzymać wzrost cen" - pisali eksperci. Jak zwracaliśmy też uwagę w Gazeta.pl, żadna "opłata klimatyczna" nie stanowi 60 proc. rachunków za prąd.