Polacy poszukiwani w sprawie napad�w na sklepy jubilerskie w Czechach. "Zaawansowana technika"

Grupa Polak�w od wielu miesi�cy mia�a w�amywa� si� do sklep�w jubilerskich w Czechach. W przypadku jednego z w�ama� policja mia�a wr�cz trudno�ci z ustaleniem, kto jest odpowiedzialny za to zdarzenie. Ostatecznie odnaleziono przedmiot, dzi�ki kt�remu sprawa ruszy�a i dokonano pierwszych zatrzyma�.

Czeska policja poinformowała o serii włamań do sklep�w jubilerskich, o które podejrzewana jest grupa Polaków (trzech mężczyzn i jedna kobieta) w wieku od 37 do 48 lat. Sprawcy przez długi czas pozostawali nieuchwytni. Włamanie do sklepu jubilerskiego w Bruntalu sprawiło jednak, że czeskie służby zacieśniły współpracę z Polską, Słowacją i Austrią, co ostatecznie doprowadziło do pierwszych zatrzymań. 

Zobacz wideo Wzorcowe zachowanie 11-latki. Obawiała się, że coś stało się jej mamie i udała się z tym na policję

Czechy. Polacy mieli napadać na sklepy jubilerskie. "Wykorzystali zaawansowaną technikę"

Aby dostać się do sklepu jubilerskiego w Bruntalu, dwaj członkowie grupy mieli najpierw przebić ścianę o grubości 80 centymetrów, a następnie wejść korytarzem do sklepu papierniczego, z którego po pokonaniu metrowej ściany, mieli przejść się do sklepu jubilerskiego. - Podczas włamania wykorzystali bardzo zaawansowaną technikę - oceniła Natálie Pastuchová Orlová z czeskiej policji, cytowana przez portal polar.cz. Na pierwszy rzut oka sprawcy nie pozostawili za sobą żadnych dowodów. 

Służby podejrzewają, że grupa Polaków przygotowywała się do napadu od wielu tygodni, a może i miesięcy. Łączne straty biżuterii oszacowano na 3,5 miliona koron (ponad 600 tys. zł) i co najmniej 110 tysięcy koron w gotówce (ok. 19 tys. zł). Według doniesień portalu idnes.cz policja przez długi czas bezskutecznie analizowała nagrania z monitoringu, a sprawcy - na pierwszy rzut oka - nie pozostawili za sobą żadnych dowodów. 

Śledczy dotarli w końcu do nagrania, na którym zauważyli dwóch podejrzanych mężczyzn, zostawiających coś w budynku. Okazało się, że tym przedmiotem była miniaturowa kamera, na której znajdował się ślad DNA jednego z przestępców. Jak przekazał portal idnes.cz, poszukiwania złodzieja w krajowej bazie danych jednak się nie powiodły. Zidentyfikować podejrzanych udało się dopiero po przeszukaniu bazy europejskiej. - Dzięki dobremu wyczuciu czasu udało nam się za pomocą jednostki interwencyjnej zatrzymać dwóch podejrzanych w powiecie karwińskim - przekazał funkcjonariusz Jakub Mohyla, cytowany przez polar.cz. - Byli bardzo zaskoczeni zatrzymaniem, nie spodziewali się, że zostaną odnalezieni - dodał.

Śledztwo wykazało, że w międzyczasie doszło do dwóch podobnych napadów, które powiązano z Polakami. W czerwcu grupa miała okraść lombard w Ostrawie na ponad 1 milion 200 tysięcy koron (ok. 207,5 tys. zł) oraz wyrządzić szkodę szacowaną na około 30 000 koron (ponad 5 tys. zł). Natomiast 11 października 2023 roku Polacy mieli próbować włamać się siłą na teren lombardu w Havírowie w powiecie karwińskim, co ostatecznie się nie udało. Zrezygnowani sprawcy oddalili się wówczas z miejsca zbrodni w nieznanym kierunku. Przeszukanie domów podejrzanych ujawniło profesjonalny sprzęt używany podczas prac rozbiórkowych, który mógł posłużyć do kolejnych napadów. - Dowiedzieliśmy się, że przygotowywali się do dwóch kolejnych podobnych wydarzeń za granicą, gdzie już monitorowali wybrane miejsca - poinformował policjant Mohyl.

Dwaj zatrzymani przebywają obecnie w areszcie. Jeden z nich został poddany ekstradycji do Polski w celu kolejnego postępowania karnego. Poszukiwania pozostałych na wolności mężczyzny i kobiety natomiast nadal trwają. Zatrzymanym grozi do ośmiu lat więzienia.

Wi�cej o: