Spektakularny wzrost deficytu w bud�ecie w grudniu. Drugie tyle! [GOSPODARCZY TGV]

Polska gospodarka uros�a w 2023 r. mniej ni� si� spodziewano - wed�ug wst�pnego szacunku GUS tylko o 0,2 proc. Nie urosn� ani nie spadn� natomiast na razie w Polsce stopy procentowe - decyzja RPP mo�e by� tylko jedna, ale oficjalnie poznamy j� w �rod� 7 lutego. Co jeszcze si� wydarzy�o i co czeka nas w nowym tygodniu? Zapraszam na Gospodarczy TGV.

W tym tygodniu posiedzenie RPP

We wtorek i środę (6-7 lutego) odbędzie się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W środę ogłoszona zostanie decyzja w sprawie stóp (nie wiadomo o której godzinie). Olbrzymią sensacją byłby jednak inny ruch niż pozostawienie ich na obecnym poziomie (główna stopa 5,75 proc.). RPP coś mogłaby ewentualnie przy stopach majstrować w marcu, gdy zobaczy nową projekcję inflacyjną NBP - choć i to jest wątpliwe. Ale teraz nie. Nie zdarzyło się w ostatnim miesiącu nic, co mogłoby zmienić ogląd sytuacji RPP. Ba, nie było nawet odczytu inflacji za styczeń, bo GUS zrobi to (jak co roku) dopiero w połowie lutego. Comiesięczna konferencja prezesa Glapińskiego odbędzie się zapewne w czwartek 8 lutego o 15:00.

Zobacz wideo Reżyser Glapiński, rumuński film i ukrywanie złota, czyli śmieszki na konferencji NBP

Poniedziałek 5 lutego będzie ostatnim dniem prezesowania Daniela Obajtka. Zgodnie z decyzją Rady Nadzorczej Orlenu z 1 lutego, Obajtek został odwołany z funkcji właśnie "z upływem dnia 5 lutego". 6 lutego odbędzie się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Orlenu, podczas którego ma dojść do zmian w radzie nadzorczej. Zresztą kadrowa "miotła" w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa dotyka też inne osoby, w minionym tygodniu m.in. z rady nadzorczej PGE odwołana została Janina Goss, a z PKO BP Wojciech Jasiński i Maciej Łopiński.Prezesem Enei przestał z kolei był Paweł Majewski.

W tym tygodniu danych z Polski też jak na lekarstwo. W piątek poznamy m.in. przeciętne wynagrodzenie w 2023 r. (oraz w jego czwartym kwartale) oraz realny (czyli skorygowany o inflację) wzrost średniej krajowej w 2023 r. względem 2022 r. Ta ostatnia liczba będzie o tyle ważna, że będzie on niej częściowo zależał poziom waloryzacji emerytur i rent od 1 marca. Zgodnie z zapowiedzią ministry rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, świadczenia wzrosną o przynajmniej 12,3 proc.

O piątku 9 lutego powinni pamiętać też kierowcy, bo NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" zapowiedział na wtedy początek strajku generalnego rolników. Ma on ruszyć o godzinie 10:00 i polegać na blokadzie wszystkich przejść granicznych z Ukrainą oraz dróg i autostrad w całym kraju.

Wzrost PKB Polski w 2023 r. poniżej oczekiwań

PKB Polski urósł w 2023 r. o 0,2 proc. rok do roku - podał GUS w środę 31 stycznia we wstępnym szacunku. To oznacza, że dla polskiej gospodarki ubiegły rok był drugim najgorszym w XXI wieku, za pandemicznym 2020 r. (ze spadkiem PKB o 2 proc.). Był to też odczyt wyraźnie niższy od konsensusu prognoz ekonomistów (0,5 proc.).

Dane GUS wskazały, że w dół naszą gospodarkę w 2023 r. pchała konsumpcja prywatna (zwykle jeden z naszych kluczowych motorów napędowych) oraz redukcja zapasów nagromadzonych wcześniej przez firmy (efekt spadku zamówień i wolumenu produkcji), w górę zaś przede wszystkim inwestycje, mieliśmy też bardzo duży wkład eksportu netto (czyli dużo więcej wyeksportowaliśmy niż wwieźliśmy do kraju). 

W tym miejscu pozwolę sobie na dwa wtręty. Po pierwsze, GUS rewiduje odczyty PKB - i to mocno - często po kilku miesiącach albo nawet roku lub dwóch (wraz z napływem kolejnych danych). Nie oznacza to rzecz jasna, że kiedyś okaże się, że gospodarka nam urosła w 2023 r. np. o 2 proc. Ale już rewizję na okolice np. 0,6 proc. - w dobrym scenariuszu - spokojnie można sobie wyobrazić.

Po drugie i ważniejsze - wzrost PKB o 0,2 proc. to pewien średni odczyt za cały rok. Tymczasem miniony rok można podzielić na hamowanie w pierwszym półroczu (w pierwszym kwartale PKB Polski spadł rok do roku o 0,3 proc., w drugim o 0,6 proc.) oraz delikatne ożywienie w drugim półroczu. W trzecim kwartale według GUS nasza gospodarka urosła o 0,5 proc. rok do roku. Danych za czwarty jeszcze nie ma, ale ekonomiści prognozują wynik w okolicach 1-1,3 proc. To mniej od oczekiwań, ale jednak ruch już do przodu, a nie do tyłu. Prognozy też wskazują, że kolejne kwartały będą dla polskiej gospodarki coraz silniejsze i w 2024 r. nasz PKB urośnie średniorocznie o około 3-4 proc., a w 2025 r. jeszcze silniej.

Stopa bezrobocia w dół, PMI też

W "kąciku" danych z gospodarki odnotujmy też, że - według najnowszych danych Eurostatu - stopa bezrobocia w Polsce wyniosła w grudniu 2,7 proc. To odczyt według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności - wskazuje, jaki odsetek osób aktywnych zawodowo nie ma pracy, ale jej aktywnie szuka. Takich osób mieliśmy w Polsce w grudniu według Eurostatu 476 tys. To najmniej w historii grudniowych danych (bywały już nieco niższe, ale w bardziej wiosenno-letnich miesiącach, a na rynku pracy sezonowość odgrywa sporą rolę). Stopa bezrobocia 2,7 proc. w Polsce to drugi najniższy wynik w UE, za Maltą (2,4 proc.). Prześcignęliśmy Czechy (2,8 proc.). 

W czwartek poznaliśmy też dane o PMI polskiego przemysłu w styczniu. Odczyt 47,1 pkt był gorszy od prognoz ekonomistów. Koniunktura w naszym przemyśle topnieje bez przerwy już od 21 miesięcy. To niemal najgorsza seria w historii. Rekordowo długo w historii badania (czyli od 1998 r.) spada już liczba nowych zamówień i wolumen produkcji - też już niemal dwa lata bez przerwy. Jednocześnie optymizm co do poprawy sytuacji w najbliższych 12 miesiącach jest spory - najwyższy od lutego 2022 r.

Rok 2023 r. najgorszy w historii pod względem liczby urodzeń

272 tys. - tyle dzieci urodziło się w Polsce w 2023 r., według wstępnego szacunku GUS opublikowanego w minionym tygodniu. To, że to najmniej w historii - przynajmniej po drugiej wojnie światowej - to jedno (zresztą sam grudzień też był zdecydowanie najgorszym miesiącem w historii, z około 19 tys. urodzeń). Spadków akurat można było się spodziewać (i należy się spodziewać takiej tendencji w kolejnych latach) choćby ze względu na kurczącą się liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Gorzej, że był to wynik dużo słabszy nawet od niskiego, pesymistycznego wariantu prognozy demograficznej GUS sprzed raptem kilku miesięcy. 

A jeszcze gorzej, że wstępne szacunki wskazują, że wskaźnik dzietności spadł w Polsce poniżej 1,2 (do około 1,15-1,18). To oznacza, że gdyby dzieci rodziły się w Polsce dalej z taką intensywnością co w 2023 r., to przeciętna kobieta w trakcie swojego życia urodziłaby mniej niż 1,2 dziecka. Wskaźnik zastępowalności pokoleń to około 2,1, ale to oczywiście nierealny pułap. Jesteśmy już o lata świetlne od poziomu 1,5, czyli granicy niskiej dzietności. Poniżej niej, według demografów, dochodzi już do nieodwracalnych zmian w strukturze wieku ludności. Jesteśmy już bliżej sytuacji, w której kobieta urodzi przeciętnie w swoich życiu mniej niż jedno dziecko. 

Zaskakująco dobre, w zestawieniu z prognozami, były za to dane z 2023 r. o liczbie zgonów (około 409 tys., najmniej od 2017 r.). Niemniej, mając na względzie liczbę urodzeń, przynajmniej na razie wygląda na to, że Polska może się starzeć i wyludniać jeszcze szybciej niż do tej pory prognozowaliśmy. A to oczywiście oznacza szereg dziejowych implikacji dla naszej gospodarki, z rynkiem pracy i systemem emerytalnym na czele.

Budżet podpisany, choć odesłany do Trybunału Konstytucyjnego

Prezydent Andrzej Duda zdecydował w środę 31 stycznia o podpisaniu ustawy budżetowej na 2023 r. To oznacza, że dokument obowiązuje i może być już formalnie podstawą do realizacji wydatków państwa, w tym także zapowiedzi wyborczych koalicji rządzącej (m.in. podwyżek dla nauczycieli). 

Jest tu jednak haczyk. Prezydent wprawdzie ustawę budżetową podpisał, ale jednocześnie odesłał ją w trybie kontroli następczej do Trybunału Konstytucyjnego. Zrobił to zresztą też z dwoma innymi ustawami i zapowiedział, że będzie robił z każdą kolejną. Przekonywał, że to w związku z "wątpliwościami związanymi z prawidłowością procedury uchwalenia ustaw" - bez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. "Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są posłami na Sejm RP" - przekonuje głowa państwa.

Ustawa budżetowa na razie więc obowiązuje, aczkolwiek można sobie wyobrazić sytuację (która dotychczas nie miała precedensu), że Trybunał Konstytucyjny orzeka niezgodność dokumentu z Konstytucją. Wtedy formalnie rząd musiałby przedstawić Sejmowi nowy projekt, choć prawdopodobnym jest, że orzeczenie TK kwestionowałby. TK nie ma w tym przypadku określonego czasu na wydanie orzeczenia. 

Stopy w USA bez zmian

W środę 31 stycznia amerykański Fed pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie 5,25-5,50 proc. Decyzja była spodziewana, nic tu sensacyjnego. Jednocześnie wydźwięk komunikatu po decyzji, jak i słów prezesa Fed Jerome'a Powella, był mieszany. Z jednej strony, retoryka wyraźnie przesunęła się w kierunku "tak, będą obniżki stóp, czekamy tylko na odpowiedni moment". Z drugiej - tym momentem nie będzie niemal na pewno marzec. Oczekiwania inwestorów raczej przesunęły się na maj. 

Inflacja w strefie euro zaskoczyła lekko negatywnie, gospodarka w stagnacji

Lekkie rozczarowanie przyniosły czwartkowe dane o inflacji w strefie euro w styczniu. Spadła ona wprawdzie z 2,9 proc. do 2,8 proc., ale konsensus prognoz wskazywał na wynik 2,7 proc. 

Dane nie były żadnym przełomem, ale na pewno poszły nieco pod prąd tendencjom, które obserwowaliśmy przez ostatnie miesiące. W rezultacie mogą wspierać korektę (w górę) oczekiwań dotyczących tempa obniżek stóp procentowych EBC

- komentują ekonomiści Alior Banku.

Z kolei wstępne dane o PKB w strefie euro wskazały na brak zmiany w czwartym kwartale 2023 r. względem trzeciego oraz wzrost o 0,1 proc. rok do roku. Szczególnie "ładnie" wygląda Półwysep Iberyjski - hiszpańska gospodarka urosła 0,6 proc. kwartał do kwartału i 2 proc. rok do roku, portugalska o 0,8 proc. kw./kw. i 2,2 proc. rok do roku. Największa gospodarka UE - niemiecka - nadal pogrążona jest w recesji. W czwartym kwartale skurczyła się o 0,3 proc. kwartał do kwartału i 0,2 proc. rok do roku.

Bruksela: będą pieniądze dla Ukrainy

Na szczycie Rady Europejskiej w Brukseli zapadła decyzja o tym, aby w wieloletnim budżecie UE do 2027 r. zapisać dodatkowych 50 mld euro na wsparcie Ukrainy. Wcześniej decyzję tę blokował premier W�gier Viktor Orban, ale zmienił zdanie wyjaśniając, że Budapeszt dostał z UE "satysfakcjonującą ofertę". 

W grudniu 2023 r. deficyt budżetowy taki jak od stycznia do listopada

Ministerstwo Finansów podało jakie jest szacunkowe wykonanie budżetu państwa w 2023 r. Dochody budżetowe w minionym roku wyniosły 574,1 mld zł, wydatki 659,7 mld zł, co daje się deficyt blisko 85,6 mld zł.

Ciekawostką jest to, że w samym grudniu "zrobiliśmy" właściwie taki sam deficyt co przez wszystkich pozostałych 11 miesięcy 2023 r.  Po listopadzie wynosił on 42,6 mld zł. Skoro po całym roku sięgnął prawie 85,6 mld zł, to oznacza, że w samym grudniu wydatki budżetowe przekroczyły dochody o ponad 42,9 mld zł. 

embed

To stała "zagrywka" od kilku lat. Skoro w ustawie budżetowej na 2023 r. zapisano maksymalny dopuszczalny deficyt na poziomie 93 mld zł, to rząd (a w sumie to dwa rządy, jakie mieliśmy w grudniu) miał przestrzeń do budżetowego "poluzowania" pasa, co skrzętnie wykorzystał.

W grudniu zazwyczaj realizuje się wiele wydatków. Często bywało w ostatnich latach tak, że minister finansów księgował pod koniec roku wydatki, do których tak naprawdę dochodziło dopiero w kolejnym roku. Tym samym niejako trochę czyścił sobie przedpole, robił więcej miejsca w przyszłorocznym budżecie. W ten sposób rząd PiS w latach 2020-2021 w samych grudniach powiększał deficyt budżetowy o ponad 70 mld zł, a w 2022 r. ponad 30 mld zł. Teraz było to prawie 43 mld zł. 

Wracając do stanu budżetu za cały 2023 r., to niższe od zapisanych w ustawie budżetowej były m.in. wpływy z podatku VAT (244,3 mld zł wobec planowanych 273 mld zł). Trochę to efekt księgowego triku na koniec roku ze zwrotami VAT, ale to niejedyna przyczyna tego manka.

Zawiódł też CIT z wpływami 67,9 mld zł wobec planu w budżecie 77,6 mld zł, pozytywnie zaskoczył za to PIT (91,7 mld zł względem planu 83,6 mld zł).

Coraz drożej na stacjach paliw

Napięcia na Bliskim Wschodzie mają coraz większy wpływ na ceny paliw w Polsce. Z danych BM Reflex wynika, że tylko w minionym tygodniu litr benzyny "95" podrożał średnio o 9 groszy, a diesla o 10 groszy. W ostatnich dwóch tygodniach skala wzrostów to odpowiednio 17 i 18 groszy. Średnia cena "95" to obecnie 6,41 zł/l, a oleju napędowego 6,58 zł/l.

Po raz ostatni z tak znaczącymi podwyżkami mieliśmy do czynienia w pierwszej połowie listopada 2023 r. Po tym nastąpił dziewięciotygodniowy okres obniżek cen

- komentują eksperci z BM Reflex dodając, że to zapewne nie koniec podwyżek, bo dalej będą według nich rosnąć ceny hurtowe, a i dotychczasowe wzrosty w hurcie jeszcze nie znalazły pełnego odzwierciedlenia w cenach na stacjach. Dlatego najbliższe dni mogą przynieść kolejne podwyżki o 5-10 zł na litrze benzyny i diesla. A to jeszcze wyliczenia sprzed piątkowych ataków sił USA na powiązane z Iranem cele w Syrii i Iraku. Można sobie wyobrazić, że eskalacja konfliktu z udziałem Iranu (ważnego importera ropy) będzie miała za jakiś czas duży wpływ na ceny na stacjach paliw w Polsce.

Dane z rynku pracy z USA "popsuły" dobry tydzień dla złotego i naszego długu

Przez niemal cały poprzedni tydzień złoty się umacniał wobec najważniejszych walut - m.in. dolara amerykańskiego z ponad 4,04 zł w poniedziałek 29 stycznia do nawet 3,96 zł w piątkowe przedpołudnie. Wyjaśniano to m.in. efektem ruchu na parze eurodolar. Potem wszystko "popsuły" jednak świetne dane z rynku pracy z USA. Wynika z nich, w styczniu w USA przybyło aż 353 tys. etatów poza rolnictwem. Konsensus prognoz wskazywał "tylko" na przyrost o 185 tys. Mocno zrewidowano też w górę dane o przyroście etatów w grudniu, z 216 tys. do 333 tys. etatów. To pchnęło w górę kurs dolara (do około 4 zł za dolara). 

Dane podniosły też wyraźnie rentowność amerykańskich obligacji, a efekt ten było widać też na wycenach papierów innych krajów, w tym polskich. Rentowność polskich "dziesięciolatek" urosła z 5,10 proc. do 5,27 proc., choć wcześniej w minionym tygodniu spadła z około 5,40 proc.

embed

Cieszmy się tańszą energią, póki jest

W drugim półroczu ceny energii mogą wzrosnąć. Do końca czerwca obowiązuje zamrożenie cen. Co dalej? Podpowiedź dała tu w zeszłym tygodniu ministerka klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, która oznajmiła w RMF FM, że mrożenie cen energii to "coraz większe obciążenie budżetowe" (koszt na pół roku to około 16,5 mld zł) i na drugą połowę roku jej resort szykuje jakieś inne rozwiązanie. Szczegółów na razie nie znamy (mają zostać ogłoszone za około kwartał). Na pewno chronione mają być przede wszystkim biedniejsze gospodarstwa domowe.

Z zapowiedzi Hennig-Kloski można natomiast wywnioskować, że proste przedłużenie niższych cen dla wszystkich nie wchodzi w grę. Z wyliczeń przedstawionych przez ministerkę wynika, że średnio rzecz biorąc gospodarstwo domowe oszczędza dziś na zamrożeniu cen około 500 zł w skali pół roku. Wstępne szacunki wskazują, że gdyby ceny energii zostały całkowicie uwolnione (choć wydaje się, że bardziej prawdopodobne są stopniowe podwyżki), to rachunki mogłyby podskoczyć o ponad 50 procent.

***

Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Wi�cej o: