Hytrek-Prosiecka: Konfederacja daje proste rozwi�zania na skomplikowane problemy, bo po prostu ich nie rozumie

Co Konfederacja wie o zdrowiu? Wie troch�. Daje proste rozwi�zania na skomplikowane problemy, bo po prostu ich nie rozumie - pisze Karolina Hytrek-Prosiecka, dziennikarka Gazeta.pl i prowadz�ca Porann� Rozmow� i Studio Biznes.
Zobacz wideo Bezpieczny Kredyt 2% - dla kogo, ile można zyskać?

Postawię tezę: część programu gospodarczego Konfederacji napisał PiS. I zanim ktoś zacznie się oburzać, to dwa zdania wyjaśnienia. "Proste i niskie podatki" – to oczywista odpowiedź na Polski Ład, na koszmarną inflację przepisów i nietransparentne zarządzanie przez rząd Mateusza Morawieckiego finansami publicznymi, czyli pieniędzmi, które ludzie wpłacają do budżetu państwa. „Rozbicie monopolu NFZ" – to z kolei prosta odpowiedź na chaotyczne zarządzanie pandemią i na podniesienie składki zdrowotnej, przy jednoczesnym, nadal trudnym dostępie do systemu ochrony zdrowia.

I tutaj może ktoś by nawet temu programowi przyklasnął, problem w tym, że rozwiązania Konfederacji są powierzchowne i niekompletne. Część z nich nie zawiera oceny skutków regulacji, w tym finansowych. A przede wszystkim, oceniając wolnorynkową i rzekomo liberalną twarz tej partii, nie wolno zapominać o głośno oklaskiwanej na ostatniej konwencji twarzy posła Konfederacji Grzegorza Brauna: "Nie będą uczyć nas historii Niemcy ani Żydzi" i "Nie będą naszych dzieci wychowywać i uczyć tolerancji dewianci" i „nie będzie nam eurokołchozowa rada komisarzy ludowych mówić, jak mamy się rządzić we własnym państwie" oraz „stop ukrainizacji Polski". A skoro o zdrowiu będę pisać, to jeszcze „precz z WHO" i „stop segregacji sanitarnej".

Co Konfederacja wie o zdrowiu?

Wie trochę. Jak jest się ugrupowaniem mającym średnio 10 proc. poparcia - można wszystko. Żaden rząd nie da ci tyle, co obieca ci Konfederacja, ale chcę podejść do tej propozycji poważnie.

W programie Partii na stronie 111 czytamy:

Świadczenia medyczne są wyceniane przez urzędników NFZ w sposób całkowicie arbitralny i oderwany od realiów rynku. Zmiany wycen nie nadążają za zmianami rynkowymi i technologicznymi.

Założenia Konfederacji dotyczące obecnego kształtu systemu ochrony zdrowia wskazują na jednoznaczny brak fundamentalnej wiedzy dotyczącej jego funkcjonowania i dyskwalifikują de facto wiarygodność pozostałych. O ile z drugim zdaniem tego punktu programowego można się po części zgodzić, o tyle rzecz w tym, że NFZ… nie wycenia świadczeń. Od 8 lat w polskim systemie ochrony zdrowia odpowiedzialny za wyceny świadczeń jest AOTMiT (Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji). Narodowy Fundusz Zdrowia może natomiast oddziaływać na ostateczną wartość świadczenia odpowiednimi narzędziami i w istocie nie są one łatwe do zrozumienia, opierają się na negocjowaniu ceny za tzw. punkt w umowach ze świadczeniodawcami oraz o tzw. współczynniki korygujące.

Bon albo giń

Ale idźmy dalej. Zamiast pełnego dostępu do świadczeń, Konfederacja proponuje bon na około 4,5 tys. zł. A co, jeśli ta kwota na leczenie nie wystarczy?

"Każdy jest kowalem swojego losu" – odpowiada ze spokojem poseł Koła Konfederacji Konrad Berkowicz (wypowiedź w Polsat News). 

Koszt naszej indywidualnej opieki zdrowotnej można sprawdzić w IKP – Internetowym Koncie Pacjenta. Osobiście zachęcam wszystkich do korzystania, bo tam widać dokładnie, ile NFZ, w procesie naszego leczenia i za co przychodni czy szpitalowi, zapłacił. I tak w podstawowej opiece zdrowotnej rzeczywiście pewnie 4343 zł rocznie mogłoby wystarczyć, ale - jak pokazują dane NFZ - na zachorowanie ciężkie już nie, a tego przewidzieć co do zasady nie możemy. Roczna terapia onkologiczna refundowanym lekiem innowacyjnym (w rozumieniu polskim, nie globalnym) to koszt nawet 300 tys. złotych, a zatem blisko 100 razy tyle…

"To jest zupełnie niesamowite - myślałem, że w tej branży już mnie niewiele może zaskoczyć? Życzę Panu Berkowiczowi zdrowia jak najdłużej, bo z tym kowalstwem swojego losu to nie do końca prawda - na leczenie 20 procent najciężej chorych NFZ przeznacza 80 procent pieniędzy". – skomentował na Twitterze Dariusz Dziełak, dyrektor Departamentu Analiz i Innowacji w NFZ.

Czy można ubezpieczyć się prywatnie od udaru, raka czy choroby rzadkiej? Możliwe, że tak. Tylko ile będzie to kosztowało i kogo będzie na to stać…. A poza tym, z dodatkowym ubezpieczycielem, który musi oszacować ryzyko, trzeba będzie podzielić się danymi na temat sposobu życia, używek czy historii chorób w rodzinie, a przecież Konfederacja nie chce, by ktoś głęboko ingerował w naszą prywatność, życie i wolność... Wracając jednak do konkretów, w Polsce prywatnie na ochronę zdrowia, głównie podstawową, wydajemy blisko 1,5 mld zł i korzysta z niej 4 mln Polaków (dane PIU). Budżet NFZ to około 150 mld zł i zapewnia nieporównywalnie bardziej kosztowne i skomplikowane, często długie leczenie.

Program Konfederacji zakłada "powszechną świadomość społeczną, że świadczenia nieobjęte koszykiem gwarantowanym wymagają dodatkowego ubezpieczenia lub płatność."

Innymi słowy, za wiele procedur trzeba będzie zapłacić z własnej kieszeni. Poseł Konrad Berkowicz w swojej wypowiedzi tylko podkreślił to, co napisałam na początku. Konfederacja daje proste rozwiązania na skomplikowane problemy, bo po prostu ich nie rozumie. O tym poniżej.

System solidarnościowy a polisowy

Myślenie o polskim systemie ochrony zdrowia tak naprawdę ogranicza się do prostego wniosku: płacę, więc wymagam. Wymagam jakości, dostępności do lekarza i refundacji kosztownych terapii. To jest założenie zrozumiałe, choć nie zawsze w pełni możliwe do zrealizowania. Warto bowiem zrozumieć, że składka zdrowotna to nie to samo, co polisa ubezpieczeniowa.

W Polsce ochrona zdrowia oparta jest na tzw. solidaryzmie społecznym. Oznacza to, że każdy obywatel, niezależnie od wieku, stanu zdrowia, płci i przede wszystkim – niezależnie od wysokości płaconej składki zdrowotnej, powinien otrzymać pomoc medyczną. Główną zasadą solidaryzmu społecznego jest bieżąca opieka zdrowotna nad osobami chorymi ze składki zdrowotnej, którą opłacają osoby zdrowe. To naturalnie uproszczenie, ale pokazuje mechanizm działania systemu. Co istotne, wysokość składki na ubezpieczenie zdrowotne nie jest uzależniona od ryzyka zachorowania, tylko od poziomu dochodów osoby ubezpieczonej. Pomoc otrzymują także ci, którzy nie pracują albo są bardzo chorzy.

Istotą zmian w dzisiejszym systemie ochrony zdrowia powinno być zwiększenie dostępności usług, ale za to, wbrew pozorom, jesteśmy też odpowiedzialni my sami. W Polsce co roku notuje się nawet 18 mln nieodwołanych wizyt, takie dane przytoczył kiedyś były minister zdrowia Łukasz Szumowski, ale to na inną dyskusję.

Czy świat może istnieć bez NFZ?

W 2015 roku idące po władzę Prawo i Sprawiedliwość w swoim programie napisało jasno:

"Jedynym skutecznym sposobem przywrócenia zadania, jakim jest konstytucyjny obowiązek zapewnienia Polakom dobrego i równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej, jest likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia."

NFZ jednak po 8 latach dalej istnieje, a instytucji zdrowotnych zarządzających miliardami złotych wręcz przybyło. Państwo oczywiście może istnieć bez NFZ, system może sprowadzać się do modelu kas chorych, który w sumie częściowo odpowiada propozycji Konfederacji i nawet już był i nieźle funkcjonował. I nawet mnie to nie zaskakuje, bo szefem jednej z Kas Chorych - śląskiej, był Andrzej Sośnierz, którego syn w latach 2019–2022 był… wiceprezesem partii KORWiN. Według programu Konfederacji, w nowym systemie ma być "wielu konkurujących ze sobą ubezpieczycieli, państwowych, samorządowych, społecznych i prywatnych."

Zasadne pytania zadał jednak Filip Urbański, analityk i zarządzający danymi w Narodowym Funduszu Zdrowia, człowiek wywodzący się z prywatnego rynku finansowego.

"Konkurencja między ubezpieczycielami ma pomóc. Czym ubezpieczyciele będą konkurować? Koszty administracyjne NFZ to mniej niż 1%..." – napisał na Twitterze.

W zasadzie instytucji w zdrowiu jest dzisiaj tyle, że gdyby nierzadko świetne ich kadry, także wywodzące się z rynku kapitałowego i funduszy inwestycyjnych, wchłonęło dobrze funkcjonujące Ministerstwo Zdrowia, to pewnie nic wielkiego by się nie zmieniło. Choć jeśli poważnie traktować zdrowie jako część gospodarki, to jak najmniejsze upolitycznienie tego obszaru jest kluczowe. Dzisiaj jednak prezes NFZ Filip Nowak towarzyszy Ministrowi Zdrowia Adamowi Niedzielskiemu na prawie każdej, chyba już jednak kampanijnej, konferencji prasowej.

Niektóre z instytucji w zdrowiu działają wprost nieefektywnie. Kilka dni temu Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że z roku na rok do Agencji Badań Medycznych (ABM), która miała zająć się niekomercyjnymi badaniami klinicznymi, trafiało ze wspomnianego NFZ coraz więcej pieniędzy.

"Jednak do końca czerwca 2022 r. działalność ABM nie przyniosła wymiernych korzyści ani systemowi ochrony zdrowia, ani bud�etowi państwa. To oznacza, że choć NFZ, którego ponad 90% przychodów stanowią składki zdrowotne przekazał ABM ponad 888 mln zł, pożytek z jej działalności dla pacjentów był niewielki" – napisała NIK.

Co więcej, jak dodaje NIK, w latach 2023-2025 Narodowy Fundusz Zdrowia planuje przekazać Agencji kolejne prawie 1,5 mld zł, mimo że nie przedstawiła żadnych korzyści, jakie badania ABM przynoszą co roku budżetowi państwa i systemowi ochrony zdrowia, choć jest do tego zobowiązana ustawowo. W 2019 r. pełnienie obowiązków prezesa Agencji Badań Medycznych Minister Zdrowia Łukasz Szumowski powierzył dr. hab. n. med. Radosławowi Sierpińskiemu, którego promotorem był… Łukasz Szumowski.

Czy zatem polski system ochrony zdrowia wymaga przebudowy i radykalnych zmian? Tak. Bardzo. Czy gwarantuje je program Konfederacji? Nie. Jest ogólny, hasłowy, nieprzemyślany i generuje więcej pytań niż odpowiedzi.

Wi�cej o: