Premier Mateusz Morawiecki w czerwcu 2020, w szczycie kampanii wyborczej, odwiedził jedną z łódzkich firm - spółkę SelfMaker (a właściwie jej spółkę zależną). Szef rządu pojawił się w siedzibie firmy trzy tygodnie po tym, jak UOKiK wszczął kontrolę, a po dwóch latach UOKiK postawił spółce poważne zarzuty. Morawiecki mówił wtedy nawet, że "gdy mam okazję zobaczyć, co robi taka firma jak Self-Maker, to jestem pełen najbardziej optymistycznych myśli co do przyszłości gospodarczej".
UOKiK stawia zarzuty Selfmaker z Łodzi, firmy chwalonej przez Morawieckiego
Selfmaker Technology z Łodzi zajmuje się produkcją m.in. urządzeń samoobsługowych, takich jak kasy, wpłatomaty, kioski informacyjne czy sprzęt do automatycznej dezynfekcji rąk. Z kolei Selfmaker Smart Solutions z siedzibą w Dubaju (ZEA), odpowiada za emisję tokenów. Obu spółkom, a także łódzkiemu prezesowi oraz pięciu przedsiębiorcom intensywnie promujących jej działalność, postawiono zarzuty naruszania zbiorowych interesów konsumentów.
Zarzuty skupiają się głównie wokół tokenów, czyli cyfrowych jednostek wartości, przypisanych do konkretnego projektu inwestycyjnego. Spółka z Dubaju emitowała token - Selfmaker Smart Solutions i deklarowała, że za środki z ich emisji kupi 25 proc. udziałów w spółce z Łodzi, a jej inwestorom - konsumentom obiecywała wypłatę aktywów w związku z wygenerowanym zyskiem, począwszy od 2024 roku. Te praktyki zakwestionował prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Selfmaker mógł wprowadzać konsumentów w błąd - twierdzi UOKiK
"Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma zastrzeżenia do twierdzenia, że konsumenci, którzy zainwestują w token Selfmaker Smart Solutions będą mogli liczyć na udział w zyskach grupy Selfmaker. W rzeczywistości podmioty te w żaden sposób nie są zobowiązane wobec posiadaczy tokenów. Ponadto konsumenci nabywający tokeny Selfmaker Smart Solutions byli zapewniani, że inwestują w bezpieczne, mające odzwierciedlenie w rzeczywistych aktywach, tokeny STO (Security Token Offering)" - czytamy w komunikacie.
Firma w ten sposób mogła wprowadzać konsumentów w błąd. Według UOKiK nie ma prawnych gwarancji w postaci umowy między spółkami z Dubaju i Łodzi o transferze środków lub wypłacaniu dywidend dla udziałowców. Inwestorzy zawierają umowę jedynie ze spółką z Dubaju, co może mieć kluczowe znaczenie przy ewentualnych problemach z dochodzeniem roszczeń.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Selfmaker z Łodzi piramidą finansową?
Kontrowersje budzi także projekt partnerski, za pośrednictwem którego dokonywana jest dystrybucja tokenów. Zyski w tym programie uzależnione są od wprowadzania innych konsumentów do systemu. Tak działają piramidy finansowe, których istotą jest obietnica korzyści w zamian za pozyskanie nowych osób do struktury.
- W naszej ocenie firma Selfmaker mogła oprzeć swój program afiliacyjny na systemie typu piramida, który może wpływać negatywnie na interesy ekonomiczne osób, które do niego przystąpią - mówi szef UOKiK-u Tomasz Chróstny.
Selfmaker z Łodzi wykorzystali osoby niesłyszące?
W tle pojawiają się również zarzuty o to, że firma prowadziła intensywny marketing wśród środowiska osób niesłyszących. Z uwagi na bariery komunikacyjne te osoby mogły być bardziej podatne na podejmowanie decyzji o zainwestowaniu środków oraz mogły napotkać trudności z weryfikacją informacji.
- Wprowadzanie w błąd i nierzetelne informacje są nieuczciwą praktyką rynkową, zaś szczególnie bulwersujące jest promowanie tego typu ryzykownych produktów inwestycyjnych wśród osób niesłyszących, którzy wymagają szczególnej ochrony przed naruszaniem ich praw - mówi prezes Chróstny.
Jeżeli w postępowaniu UOKiK zarzuty się potwierdzą, spółkom grozi kara do 10 proc. obrotu., tak samo jak pięciu przedsiębiorcom, przeciwko którym prezes UOKiK prowadzi postępowanie. Prezesowi Selfmaker Technology grozi natomiast kara do 2 milionów zł.
