Niespełna dwa tygodnie temu Sejm RP przyjął projekt ustawy dotyczącej zwiększenia wynagrodzeń dla samorządowców, parlamentarzystów i osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie. Za przyjęciem nowelizacji obejmującej podwyżki głosowało 386 posłów, przeciw było 33, a 15 wstrzymało się od głosu. Pomysł wprowadzenia nowych wynagrodzeń spotkał się jednak z ostrą krytyką ze strony społeczeństwa. Wkrótce projekt został odrzucony w Senacie i nie będzie już procedowany w Sejmie.
Poza wprowadzeniem podwyżek ustawa zakładała również wprowadzenie pensji w wysokości prawie 18 tys. zł dla Pierwszej Damy (0,9-krotność wynagrodzenia zasadniczego sędziego Sądu Najwyższego). Pomysł ten nie spotkał się z dobrym odbiorem ze strony Polaków, czego dowodzą wyniki sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla "Rzeczpospolitej".
Zapytano 800 osób, "czy żona prezydenta lub mąż prezydent Polski powinna/powinien otrzymywać wynagrodzenie?". Wyniki badania nie pozostawiają wątpliwości. Na "tak" odpowiedziało 25,1 proc. ankietowanych, przeciwko było aż 61,9 proc. ankietowanych, a 13 proc. badanych nie miało zdania na ten temat.
Kontrowersyjna ustawa przewidywała znaczące podwyżki zarobków dla urzędników, posłów i samorządowców. Wskaźnikiem służącym do obliczania wynagrodzeń miały być zarobki sędziego Sądu Najwyższego, które wynoszą minimum 19 986 złotych brutto. Dla przykładu posłowie mieli zarabiać 0,63 proc. tej kwoty.
Najwyższe podwyżki otrzymaliby wiceministrowie (113 proc.) oraz prezydent (100 proc.). Najniższe podwyżki na poziomie zaledwie 51 proc. otrzymaliby marszałkowie Sejmu i Senatu.