>>> Zobacz także: Czy stać nas na emerytury stażowe? W programie "Studio Biznes" posłanki Lewicy i Koalicji Obywatelskiej ostro się na ten temat spierały
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg podczas konferencji prasowej w mijającym tygodniu poinformowała, że wedle najnowszych danych GUS przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w ubiegłym roku wyniosło 4918,17 zł. Względem roku 2018 wzrosło ono o 600 zł.
Szefowa resortu pracy podkreśliła, że realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w latach 2016-2019 wyniósł 19,4 proc. - To tak naprawdę jest potężny wzrost, największy od 30 lat - stwierdziła minister.
Maląg odniosła się też do kwestii rosnących cen.
- Pomimo tego, że wielokrotnie w przestrzeni publicznej mówimy o tym, że wzrastają ceny, to tak naprawdę siła nabywcza pieniądza jest coraz wyższa. Myślę, że warto przypomnieć, że w roku 2015 za minimalne wynagrodzenie mogliśmy kupić 625 litrów mleka. Dzisiaj za to minimalne wynagrodzenie możemy kupić o 180 litrów mleka więcej. A za przeciętne wynagrodzenie - 400 litrów mleka więcej - powiedziała minister cytowana przez "Puls Biznesu"
Minister podkreśliła też spory wzrost najniższych dopuszczanych prawem pensji. - W latach 2015-2020 wynagrodzenie minimalne za pracę wzrosło o 850 zł, z poziomu 1750 zł do 2600 zł - wyjaśniła.
Do cen, a konkretnie kosztów życia, odniósł się też w tym tygodniu premier Mateusz Morawiecki.
- Koszty życia w Polsce, w porównaniu do Norwegii czy do Londynu są dużo niższe. W związku z tym wynagrodzenia, które są niższe, niestety cały czas, i to istotnie niższe, one są kompensowane poprzez to, że te koszty życia są niższe - stwierdził szef rz�du w trakcie dyskusji z blogerami transmitowanej za pośrednictwem Facebooka.
Czytaj też: Prezydent Andrzej Duda tłumaczy, dlaczego rosną ceny. Zaskakujące twierdzenia głowy państwa
Wzrost przeciętnego i minimalnego wynagrodzenia jest rzeczywiście spory. Czy jednak Polacy dogonili więc już zachód pod względem siły nabywczej? Z analiz Eurostatu wynika, że do unijnych liderów wciąż dzieli nas spory dystans.
Eurostat opublikował dane, które pozwalają porównać realną siłę nabywczą w poszczególnych krajach Unii. Dane przedstawione na poniższej infografice nie są wyrażone w żadnej realnej walucie - euro czy złotym. Przedstawiają dochód na osobę - z ang. per person (PPS).
W Polsce współczynnik wynosi 16,25 tys. Nie licząc Bułgarii w wielu państwach naszego regionu jest on tylko niewiele niższy od polskiego.
Siła nabywcza mieszkańców poszczególnych krajów wyrażona w wirtualnej walucie PPS Dane: Eurostat, Fakt.pl, ilustracja: redakcja
Wyższą siłą nabywczą mogą pochwalić się m.in. Czesi (18,85 tys.PPS), Słowacy (17,69 tys. PPS), a nawet Litwini (18,39 tys.). Niewielki dystans dzieli do nas Estonię (15,96 tys.), Łotwę (15,13 tys.), Węgry (15,01 tys.) czy Rumunię (15,37 tys.). Od liderów - Niemców, Szwajcarów, Austriaków czy mieszkańców Luksemburga - Polaków pod względem siły nabywczej dzieli olbrzymia przepaść - tam współczynnik PPS sięga 27-33 tys.