• Open'er Festival 2024 oficjalnie dobiegł końca. Organizatorzy zapraszają już na przyszłoroczną edycję
  • Hozier przeniósł publiczność do innego świata, a Skrilex po prostu rozczarował melomanów
  • Czwarty dzień okazał się najbardziej muzycznym ze wszystkich. W końcu syntetyczne dźwięki komputera zastąpiły żywe instrumenty
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
  • Więcej pogłębionych treści znajdziesz w Onet Premium

Pierwszy dzień był jedynie przedsmakiem tego, co czekało tłumy bawiące się na Open'er Festival. Drugi spełnił w końcu obietnicę, którą złożono dwa lata temu — Dua Lipa zagrała dla polskich fanów. Trzeci okazał się silnym zawodnikiem, który zaatakował znienacka. Natomiast czwarty zakończył się nastrojowym koncertem świetnego artysty oraz rozczarowującym setem popularnego DJ-a.

Masego Artur Konopka / Onet
Masego

Jednym z najgłośniejszych koncertów, który przyciągnął prawdziwe tłumy, był nie ten na Main Stage, ale ten zorganizowany pod różowym namiotem. Mowa oczywiście o Charli XCX, która niedawno wydała jeden z najgłośniejszych krążków ostatnich miesięcy. Wokalistka dała swoim fanom nie tylko świeżutkie melodie, ale przebrnęła przez cały wachlarz przebojów, których przez lata nagromadziła naprawdę sporo. Artystka nie kryła wzruszenia, kiedy zobaczyła wśród publiczności zielone kartki z rozmaitymi napisami, które nawiązywały do jej ostatniego projektu.

ZOBACZ, CO DZIAŁO SIĘ NA OPEN'ER FESTIVAL:

"Boże, jaki on przystojny" — można było usłyszeć wcześniej w tłumie, kiedy Tent Stage okupywał Loyle Carner. Muzyk oczarował festiwalowiczów jednak nie tylko urodą, ale także talentem, którego zdecydowanie mu nie brakowało. A konkurencję miał naprawdę niemałą. Pod namiotem warto było jeszcze posłuchać rozkręcającego się powoli d4vd'a, który swoim muzycznym miszmaszem może jeszcze nieźle namieszać. Kto nie miał tej przyjemności w Gdyni, niech koniecznie nadrobi zaległości w domu.

Open'er Festival - dzień IV Artur Konopka / Onet
Open'er Festival - dzień IV

Gdzieś w tym wszystkim na scenie głównej rozkładał się człowiek orkiestra. Masego dał popis swoich umiejętności i udowodnił niedowiarkom, że mała popularność komercyjna, wcale nie musi przekreślać jego szans na podbicie publiczności. Bo wydaje się, że artysta obrał sobie tylko jeden cel — przekonać nieprzekonanych i to się mu chyba świetnie udało. Bo chociaż na początku pod sceną bawiła się jedynie garstka słuchaczy, to po chwili zielony teren wypełnili ci, którzy chłonęli skomplikowane melodie, całymi sobą. W dobie zalewających nas skomputeryzowanych sampli, taki koncert był po prostu czystą przyjemnością.

Chwilę później, prosto z PGE Narodowego, publikę rozbujał Taco Hemingway, który wypełnił slot po nieobecnej gwieździe z Południowej Afryki. Tyla co prawda nie dojechała do naszego kraju, ale wydaje się, że wszyscy dość szybko o tym zapomnieli. "Młody Fifi" przygotował masę niespodzianek dla swoich fanów. Nie tylko przeniósł namiastkę swojego największego koncertu na Open'era, ale zaprosił na scenę także OKI'ego i Bedoesa 2115. Była też świetna wersja przeboju "Tamagotchi", która zapewne jeszcze długo będzie nawiedzać jego wielbicieli.

Open'er Festival - dzień IV Artur Konopka / Onet
Open'er Festival - dzień IV

Warto podkreślić, że OKI i Taco jako jedyni wystąpili na każdym dniu tegorocznego festiwalu. "Założyliśmy się, kto da radę więcej" — żartowali sobie ze sceny. Wśród festiwalowiczów od dawna powtarzany jest żarcik, że kiedy jakiś artysta wypadnie z line-upu, to organizatorzy dzwonią do Hemigwaya. I jeżeli ich "zastępniaki" mają wybrzmiewać tak, jak sobotni koncert, to niech dzwonią do Filipa jeszcze częściej. A może raper powinien dostać swój slot na gdyńskiej imprezie?

Headlinerem ostatniego wieczoru muzycznego wydarzenia był Hozier, który zamknął usta wszystkim tym, którzy narzekali na jego przyjazd do Polski. "To nie jest dobry headliner" — pisali ci bardziej złośliwi. Kiedy jednak Irlandczyk chwycił za gitarę, oczarował lekko zmęczonych melomanów. To była idealna chwila, by w akompaniamencie dobrej muzyki odpocząć od dudniących dźwięków elektronicznych bitów. I nie był to odpoczynek z nudów czy przesadnego zmęczenia, ale przy piosenkach Hoziera, najlepiej wprawić się w melancholijny nastrój, a w towarzystwie dobrych znajomych to będzie już absolutny odjazd.

Open'er Festival - dzień IV Artur Konopka / Onet
Open'er Festival - dzień IV

Spokojny koncert wokalisty był tak naprawdę ciszą przed burzą. I to chyba nie taką, na jaką wszyscy liczyli. Jeden z najpopularniejszych DJ-ów na świecie niestety nie rozkręcił imprezy, czego się spodziewano, a raczej rozproszył festiwalowiczów na dobre. Część z nich zdecydowała się na wcześniejsze pożegnanie z imprezą, a inni znaleźli ukojenie muzycznego pragnienia na mniejszych scenach. Szkoda, bo to mogło być jedno z najlepszych zamknięć tego sezonu. Można wracać. Zwłaszcza że zaplanowany na 1.15 koncert duetu Sofi Tukker został odwołany z powodów zdrowotnych członka zespołu.

Muzyka powinna grać na festiwalu nieustannie. Był jednak taki moment, kiedy zamilkły zarówno sceny, jak i imprezowe strefy, a festiwalowicze wstali i zaczęli bić brawo. Podczas panelu "Let's talk!" uczestnicy festiwalu w Gdyni mogli wziąć udział w specjalnej rozmowie z okazji zbliżającej się 80. rocznicy Powstania Warszawskiego. Spotkaniu twarzą w twarz z "Małym" i "Brzozą", ludźmi, którymi zawdzięczamy naszą wolność, przyświecała myśl: wolność nie jest dana raz na zawsze.

"Wolność nie jest dana raz na zawsze". Spotkanie z Powstańcami na Open'er Festival Artur Konopka / Onet
"Wolność nie jest dana raz na zawsze". Spotkanie z Powstańcami na Open'er Festival

Jak zwróciła uwagę prowadząca spotkanie, rozmowa o wojnie jest o tyle trudna, bo ta wciąż dzieje się niemal na naszych oczach, tuż za naszą wschodnią granicą. O tym, co znaczy być dzieckiem w obliczu wojny, mówił Bogdan Bartnikowski, pułkownik, pilot Wojska Polskiego, uczestnik Postania Warszawskiego, reportażysta, znany pod pseudonimem Mały. Swoją młodość spędzoną na wojnie wspominał także Zbigniew Rylski, znany pod pseudonimem "Brzoza", podpułkownik Wojska Polskiego, Powstaniec Warszawski. Był to jeden z tych momentów, który zapisze się na zawsze w pamięci przybyłych.

Czy tego chcemy, czy nie, czas wracać do rzeczywistości. Magiczne miasteczko Open'era zamknęło swoje wrota. Jednak zgodnie ze słowami Mikołaja Ziółkowskiego, prezesa agencji Alter Art, już teraz planowana jest przyszłoroczna edycja. Zanim jednak zaczniemy myśleć o kolejnych koncertach, już w najbliższą środę zapraszamy was na premierę specjalnego wydania "Onet Small Talk", który poświęciliśmy całkowicie Open'erowi. Pokażemy wam miejsca, o których nie wiedzieliście, przypomnimy fragmenty koncertów, a także ujawnimy, z kim udało nam się porozmawiać na festiwalu.

Dziękujemy, że byliście z nami przez te cztery dni — a pod sceną spotkamy się ponownie w przyszłym roku!