Po latach wyszło na jaw, co działo się na planie. "Ukarał mnie"
Lars von Trier, a tak naprawdę Lars Trier ("von" dodaje w trakcie studiów w Duńskiej Szkole Filmowej jako hołd dla Josefa von Sternberga i innych wielkich austriackich czy niemieckich reżyserów) przychodzi na świat w mieście Kongens Lyngby w północnej części Zelandii. Pochodzi z lewicowego, bezpruderyjnego domu. Matka von Triera uważała się za komunistkę, a ojciec za socjaldemokratę. Długo żyje w przekonaniu, że jego biologicznym rodzicem jest Żyd Ulf Trier. Dopiero przed śmiercią matka ma ujawnić, że ojcem Larsa jest jej pracodawca, Fritz Michael Hartmann.
"Szaleniec", "manipulator", "skandalista" — to zaledwie część określeń, jakimi szybko zostaje nazywany filmowy geniusz Danii. Eksperymentuje z formą. W marcu 1995 r. razem z Thomasem Vinterbergiem ("Polowanie", "Na rauszu") zarzucają kinu brak autentyczności. Za lekarstwo na uzdrowienie 10 muzy uznają ściśle określony manifest — dla jednych odkrywczy, dla innych śmieszny i prowokacyjny. W zasadach Dogmy 95, czyli tzw. ślubach czystości, zakazują efektów specjalnych, sztucznego oświetlenia, kina gatunkowego, dogrywania jakichkolwiek dźwięków, a nawet podpisywania się reżysera pod własnym dziełem. Gdy "Idioci" von Triera mocno dzielą publiczność, uznawany za pierwszy obraz z certyfikatem Dogmy "Festen" Vinterberga zdobywa nagrodę jury.
W kontekście "Idiotów", których realizuje po pełnometrażowym debiucie — "Elemencie zbrodni" z 1984 r. — pojawiają się pierwsze poważne oskarżenia, do których z czasem Duńczyk zdąży przywyknąć. Sposób ukazywania seksualności sprawia, że von Trier zaczyna być uznawany za inicjatora serii filmów naturalistycznie ukazujących seks.
W swoich filmach przełamuje tabu, ukazuje perwersyjne strony ludzkiej natury, tłumione traumy, zagadkową seksualność i wewnętrzną walkę. W "Przełamując fale", który przynosi Emily Watson oscarową nominację za główną rolę kobiecą, prezentuje bohaterkę oddającą się innym w imię ratowania sparaliżowanego w wypadku męża. W "Dogville" z Nicole Kidman przesuwa granice brutalności. W nagrodzonej w Cannes "Melancholii" konfrontuje nas z wizją końca świata. Światowe oburzenie wywołuje "Antychrystem" i "Nimfomanką". Słychać, że myli kino z pornografią.
"Aktorzy na planie naprawdę będą uprawiać seks" — powtarzają w kontekście "Nimfomanki" widzowie, a von Trier tylko podgrzewa napiętą atmosferę. "Wywoła sensację i zapoczątkuje rewolucję w kinie" — zapewnia aktor Udo Kier. Z kolei Shia LaBeouf powtarza: "Zrobię wszystko, czego zażąda reżyser. Von Trier jest najbardziej niebezpiecznym facetem, jaki kiedykolwiek pojawił się w świecie filmu. Jestem przerażony. To będzie dziki film". Jeszcze bardziej emocjonalnie robi się po plakatach promocyjnych z aktorami w czasie przeżywania orgazmu. Ostatecznie okazuje się, że w filmie, podobnie jak we wcześniejszym "Antychryście", owszem pojawiają się bardzo ostre, testujące wrażliwość publiczności, ale aktorów zastępują w nich dublerzy.
Największy skandal z udziałem twórcy "Dogville" i "Idiotów" wybucha na festiwalu w Cannes. W 2011 r. Lars von Trier zostaje ze skutkiem natychmiastowym uznany za osobę niepożądaną na festiwalu. Podczas konferencji prasowej przekonuje, że "rozumie Hitlera" i "jest nazistą". W późniejszych oświadczeniach tłumaczy: "Żartowałem". Jednak dyrekcja najważniejszej imprezy filmowej świata jest nieugięta i przez lata nie zgadza się na jego obecność.
Kontrowersje wokół von Triera narastają po obsypywanym nagrodami "Tańcząc w ciemnościach", gdzie główną rolę gra Bjork. Choć islandzka wokalistka nie podaje imienia i nazwiska oprawcy, podejrzenia od razu padają na współpracującego z nią twórcę. "Dowiedziałam się, że reżyser może dotykać i napastować swoją aktorkę, a instytucje filmowe mu na to pozwalają. Kiedy odrzuciłam propozycję tego reżysera, obraził się, ukarał mnie i dał do zrozumienia wszystkim dookoła, że jestem trudna we współpracy" — pisze na Facebooku w 2017 r.
— 90 proc. dziennikarzy, z którymi rozmawiam, wierzy, że molestowałem Bjork, ale to niedorzeczne, ponieważ temu zaprzeczyłem, ale nikt o tym nie napisał. Ciekawsza jest bowiem historia o tym, że ją molestowałem. A tak nie było. Dotknąłem jej, to prawda. Postępuję tak ze wszystkimi moimi aktorkami. Ponieważ wykonywała naprawdę intensywną pracę: krzyczała, czuła się źle... więc oczywiście ją przytuliłem. Ale jeśli ona myśli, że uścisk to molestowanie, to wydaje mi się, że nie będę w stanie pracować bez dotykania moich aktorów — komentuje zarzuty. Jednocześnie potwierdza, że z Bjork "zdecydowanie się nie przyjaźnili".
Powraca na Lazurowe Wybrzeże po kilku latach, prezentując thriller "Dom, który zbudował Jack". Premierowy pokaz opuszczają setki widzów. "To obrzydliwe"; "tym razem Lars posunął się za daleko" — dało się słyszeć głosy widzów opuszczających pałac festiwalowy. Zaraz po pokazie krytycy tweetowali o "wstrętnym, wywołujących wymioty filmie, który nie powinien był powstać".
"Jak zwykle, tak i tym razem, w przypadku naczelnego skandalisty, mówiącego tak, by móc wziąć to później w wygodny nawias żartu, można jego film nazwać spektakularną klęską albo triumfem geniuszu. Dzielenie publiczności na równą połowę Lars opanował w końcu do perfekcji. Jeśli przymknąć oko na artystyczną pychę i zrzucić ją na bakier nieco zapomnianego gatunku — filozoficznego eseju — to w tej bezczelnej laurce na cześć twórczej niezależności, można odnaleźć dużo perwersyjnej zabawy" — recenzuje film Dawid Dudko.
Prace nad najnowszym projektem mają utrudniać problemy zdrowotne. W 2022 r. na festiwalu w Wenecji pokazuje wyczekiwany trzeci sezon serii "Królestwo: Exodus", nad którym pracował od lat. — Nie byłem podczas kręcenia w takiej formie, w jakiej powinien być reżyser — powodem była choroba. Szkoda mi aktorów, ale myślę, że sobie poradzili — wyjaśnia. Zmaga się z chorobą Parkinsona. — Nie mam poczucia, że nie zrobiłem jakiegoś filmu, który chciałem nakręcić. Parkinson sprawia, że akceptuję możliwość, że nie będę robił więcej filmów — puentuje.