Assange zrobił to, co należało, i zapłacił za to wysoką cenę. Zapoczątkowane przez niego dzieło muszą teraz podjąć inni.
![](https://cdn.statically.io/img/krytykapolityczna.pl/wp-content/uploads/2024/07/zizek-assange-840x440.jpg)
Assange zrobił to, co należało, i zapłacił za to wysoką cenę. Zapoczątkowane przez niego dzieło muszą teraz podjąć inni.
Gdy demokratyczna polityka zmienia się w cyrk, przestrzeń dla neofaszyzmu ulega poszerzeniu.
Coraz bliższe staje się widmo wojny domowej w Ameryce. Ponowne zwycięstwo Trumpa (lub jego porażka) może wręcz wywołać zmianę porządku świata.
Protesty klimatyczne i te przeciwko wojnie w Gazie to krzyk rozpaczy w obliczu wszystkich nieszczęść, które nadciągają.
W Niemczech otworzył się właśnie nowy, perfidny rozdział w historii antysemityzmu.
Jak to się dzieje, że zwyczajni ludzie zaczynają czerpać przyjemność z sadystycznego widowiska?
Nie dokucza nam niemoc, a przeciwnie: wszechmoc. Tyle że nigdy nie umiemy przewidzieć konsekwencji naszych działań.
Haiti to aktualny przykład tego, jak wygląda państwo dysfunkcyjne w wersji ekstremalnej.
Rosyjski artysta-dysydent grozi zniszczeniem bezcennych dzieł sztuki, jeśli Assange umrze w więzieniu. Czy zostały nam już tylko desperackie akty?
W filmie „Strefa interesów” odgrodzony murem obóz koncentracyjny słychać, ale go nie widać. Ile takich murów oddziela nas od większości, która próbuje przetrwać?
Europa zatracająca resztki własnej godności w swoim serwilizmie wobec USA i Izraela sama wbiła gwóźdź do trumny, w której zostanie pogrzebana jej emancypacyjna spuścizna.
Humanitaryzm Zachodu zawsze był naznaczony hipokryzją. Ale hipokryzja jest nieskończenie lepsza od brutalnych aktów przemocy.