Pokochałem ten matowy ekran, ale czy to wystarczy? Recenzja Huawei MatePad 11.5"S

Huawei MatePad 11.5"S ma matowy ekran PaperMatte 2.0 i kusi ceną poniżej 2000 zł. Czy jednak wynagrodzi to kilka niedociągnięć? I czy brak oficjalnego wsparcia usług Google jest problemem? Sprawdziłem.

mobile
Konrad Sarzyński5 czerwca 2024
6

Dla kogo jest tablet z matowym ekranem z dodatkowym rysikiem i klawiaturą? To może być niezłe rozwiązanie dla studentów, ale też dla kogoś, kto nie potrzebuje pełnoprawnego komputera, za to skorzysta z dodatkowej mobilności. Dużo jednak w takim wypadku zależy od tego, jak dołączone akcesoria będą ze sobą współpracowały i co jesteśmy w stanie zrobić na tablecie.

Cały tekst został napisany na testowanym tablecie, w zdecydowanej większości z wykorzystaniem dołączonej klawiatury.

Jestem zupełnie nowy w ekosystemie Huawei, dlatego sporo obaw budził we mnie potencjalny brak aplikacji i konieczność kombinowania przy instalacji programów ze sklepu Google. Mówiąc wprost – czy ja w ogóle będę w stanie cokolwiek na nim zrobić? Jak się okazało, sporo z tych obaw było bezpodstawnych, choć pewne zastrzeżenia pozostają, o czym przeczytacie niżej w osobnej sekcji recenzji.

Muszę na starcie przyznać, że jestem fanem matowych wyświetlaczy. Lubię czytać na moim Kindlu ebooki, a na jednym smartfonie nakleiłem matową folię. Może i tracę przez nią nieco na kolorach, ale całość wygląda jakoś tak przyjemniej, a czytanie dłuższych tekstów bardziej przypomina obcowanie z papierem. Gdy usłyszałem więc, że Huawei wypuszcza nową generację swojego matowego ekranu, stwierdziłem, że muszę go sprawdzić na własnej skórze.

Ekran to zdecydowanie najmocniejsza strona tego modelu.Źródło: fotografia własna.

Zgodnie z oczekiwaniami, ekran to prawdziwa gwiazda tego modelu. Jest po prostu świetny i z trudem wraca się do klasycznych modeli z błyszczącymi matrycami. Największym problemem jest z kolei dostęp do sklepu Google Play. Niby możemy dość łatwo go uzyskać i bez problemu instalować znane nam aplikacje, wymaga to dodatkowej konfiguracji i nie każdemu będzie to odpowiadało. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę cenę (bazowo 2199 zł w wersji ze wszystkimi akcesoriami, ale jest niezła promocja na premierę), trudno będzie znaleźć coś lepszego.

PLUSY:
  1. fantastyczny matowy ekran,
  2. przyjemny w obsłudze rysik,
  3. płynne działanie i wysoka wydajność,
  4. dobry czas pracy na baterii,
  5. dobrze wyceniony.
MINUSY:
  1. budżetowa, niemiła w dotyku klawiatura,
  2. niby są usługi i aplikacje Google, ale nadal nie do końca,
  3. wolna ładowarka.

Huawei MatePad 11.5"S – specyfikacja

Poniżej znajdują się najważniejsze cechy tableta Huawei MatePad 11.5"S. Szczegółowa specyfikacja techniczna jest dostępna na stronie producenta.

ekran

11.5", 2800 x 1840, 144 Hz, 420 nitów, PaperMatte 2.0

procesor

ośmiordzeniowy Kirin 9000WL

RAM

8 GB

pamięć wewnętrzna

256 GB

łączność bezprzewodowa

WiFi 6, Bluetooth 5.2, NearLink

złącza

1x USB-C

aparat

8 Mpix (przedni), 13 Mpix (tylny)

akumulator

8800 mAh

głośniki

wbudowane, 4 sztuki

akcesoria w zestawie

ładowarka 22,5 W, etui z klawiaturą, rysik M-Pencil 3. generacji

wymiary

261,10 mm x 177,3 mm x 6,2 mm

waga

510 g

cena

2199 zł z klawiaturą, 1899 zł bez klawiatury (do 7 lipca promocja premierowa, ceny to odpowiednio 1999 zł i 1699 zł)

Zawartość opakowania

Do testów dostałem najbogatszy wariant pod względem dołączonych akcesoriów. W jego skład wszedł tablet, ładowarka, etui z klawiaturą oraz rysik.

Zawartość testowanego zestawu.Źródło: fotografia własna.

Dodatkowo do urządzenia dołączono ściereczkę, która pod względem wyglądu, wymiarów i materiału bardzo przypomina ściereczkę premium od Apple, którą miałem okazję testować.

Jakość wykonania i pierwsze wrażenia

Tablet robi bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. Jest solidnie i elegancko wykonany, a jednolita metalowa obudowa sprawia wrażenie produktu premium. Z tyłu znajdziemy metaliczne logo Huawei oraz dość skromną, elegancką wyspę z obiektywem. Przód to z kolei wąskie ramki wokół ekranu, w których znalazło się też miejsce dla obiektywu. Nie ma tu zatem notcha czy innego wcięcia.

Tylko jeden obiektyw? Dla smartfonów to mało, jednak tablety nie są tworzone z myślą o fotografii.Źródło: fotografia własna.

Podobnie pozytywne wrażenie robi rysik, który może jest odrobinę mniej przyjemny w dotyku od najnowszego Apple Pencil przez wklęsłe wcięcie, ale wygląda na bardzo dobrze wykonany, z idealnie spasowanymi elementami.

Obecność rysika bardzo cieszy. Ściereczki w sumie też, ale wolałbym, żeby te pieniądze poszły na nieco lepszą klawiaturę.Źródło: fotografia własna.

Etui z wbudowaną klawiaturą w pierwszej chwili mnie ucieszyło, jednak przy bliższym kontakcie jest dość rozczarowujące. Wygląda nieco jak akcesoria sprzed kilku generacji sprzętu. Jest nieco grubsze i raczej mało interesujące pod względem wyglądu. Najgorzej wypada jednak klawiatura - klawisze wykonane są z chropowatego plastiku, o którym ciężko powiedzieć coś innego niż “tani”. Dokładnie takie same odczucia miałem przy korzystaniu z dziwnym klawiaturek kupowanych za grosze na portalach aukcyjnych.

Klawiatura ma dość wygodny układ – mimo mniejszych klawiszy da się na niej dość szybko pisać.Źródło: fotografia własna.

Należy jednak pochwalić etui za samą konstrukcję. Jest rozłączane, przez co możemy zachować tylną część wraz z rozkładaną nóżką nawet wówczas, gdy nie zamierzamy korzystać z klawiatury. Co prawda nie będziemy mieli wtedy dodatkowej ochrony ekranu, ale będziemy mogli wygodnie ustawić tablet na stole czy innej powierzchni, by oglądać seriale czy robić notatki.

Klawisze sprawiają wrażenie wyjątkowo budżetowych i nie są zbyt przyjemne w dotyku.Źródło: fotografia własna.

Drugim rozczarowaniem jest ładowarka. Moc 22,5 W nie robi już większego wrażenia w 2024 roku, choć do smartfona z klasycznym akumulatorem właściwie mogłaby wystarczyć. Tu mamy jednak potężną pojemność 8800 mAh, przez co ładowanie trwa po prostu długo. Kabel także nie wzbudził we mnie euforii, jest stosunkowo krótki i o standardowej jakości wykonania.

Ekran niby matowy, a błyszczy formą

Ekran robi wrażenie już od pierwszego uruchomienia. Matowy, wyraźny, jasny i idealnie dopasowany do typowych scenariuszy użytkowania. Proporcje 3:2, matowa powłoka i spory rozmiar (11,5”) są świetnym połączeniem i przeglądanie stron internetowych czy robienie notatek jest bardzo przyjemne.

Choć jasność do 500 nitów nie jest może topowa na rynku, dużo pomaga tu matowa powłoka. Gdy korzystamy z Huawei MatePad 11.5"S na zewnątrz lub w pomieszczeniu z mocnym punktowym oświetleniem, praktycznie nie mamy problemu z odbiciami.

Ekran sprawia niesamowitą frajdę z korzystania.Źródło: fotografia własna.

Ekran PaperMatte drugiej generacji poza eliminacją odbić i dobrą widocznością w słońcu jest też bardzo responsywny. Jeżeli słysząc „matowy ekran” mamy przed oczyma niezwykle powolne ekrany e-ink z czytników ebooków, to nic bardziej mylnego. Dostajemy tu pełnoprawny ekran IPS z odświeżaniem do 144 Hz, a także błyskawiczną i precyzyjną reakcją na dotyk. Działa to po prostu bardzo dobrze i ciężko mi się będzie przestawić na błyszczący ekran po zakończeniu testów.

Rysik M-Pencil 3. generacji – aż się chce rysować i notować!

Rysik to jedna z mocnych stron testowanego sprzętu. Tablet sam w sobie bez akcesoriów to właściwie przerośnięty smartfon i choć duży ekran (zwłaszcza matowy!) może robić różnicę, to właśnie po dodaniu akcesoriów w stylu klawiatury czy rysika sprzęt rozwija skrzydła.

Konfiguracja i połączenie rysika przebiegają bezproblemowo, podobnie jak ze sprzętem konkurencji. Wyciągamy rysik z opakowania, przypinamy magnetycznie do boku obudowy i wszystko dzieje się automatycznie, sprzęt gotowy do działania. Jeżeli mamy doświadczenie ze sprzętem Apple, to poczujemy się tu jak w domu, wszystko działa bardzo podobnie i równie bezproblemowo.

Korzystanie z rysika to czysta przyjemność, głównie dzięki dobremu wykrywaniu nacisku.Źródło: fotografia własna.

Sam rysik nie musi mieć kompleksów przy porównaniach z konkurencją. Ponad 10 tysięcy poziomów nacisku daje bardzo naturalne wrażenia w czasie notowania czy szkicowania, dzięki czemu faktycznie czuć różnicę, czy korzystamy z trybu ołówka, czy długopisu.

W zestawie dostajemy dwie końcówki – przezroczysta została zaprojektowana z myślą o rysowaniu, natomiast biała ma służyć przede wszystkim do notowania. Choć oczywiście niezależnie od końcówki możemy wykorzystywać rysik do wszystkiego.

Dźwięk jest więcej niż wystarczający

Dźwięk płynący z głośników jest dobry. Nie ma tu mowy o zniekształconym hałasie rodem z tanich smartfonów, muzyka jest wyraźna i dość czysta, a przy tym dość głośna. Testowany tablet w zupełności wystarczy do odtwarzania muzyki w tle wieczornym spotkaniu z kilkoma znajomymi czy zapewni dobre wrażenia z oglądania serialu czy filmu.

Nie jest to dźwięk idealny i przykładowo odtwarzając te same utwory na Huawei MatePad 11.5”S oraz na iPadzie Air 4. generacji usłyszymy, że brakuje nieco basu i głębi dźwięku. Jednak nadal jest to efekt bardzo satysfakcjonujący i w pełni wystarczający.

Aparat? Jest i na tym poprzestańmy

Zarówno główny aparat (13 Mpix), jak i przedni (8 Mpix) poradzą sobie ze zrobieniem wyraźnego zdjęcia, jednak nie jest to w żadnej mierze sprzęt fotograficzny i odbiega od tego, co oferują flagowe smartfony czy nawet te ze średniej półki.

Główny aparat nie porywa jakością, ale powinien wystarczyć. (Dla ciekawych: to nutria.)Źródło: fotografia własna.

Jeżeli jednak spojrzymy na rynek tabletów to w większości aparaty są w podobnej jakości i pozwalają w razie potrzeby zrobić zdjęcie, jednak nie jest to główne zadanie takiego sprzętu. Rozmowy wideo są jak najbardziej możliwe, podobnie jak uwiecznienie czegoś gdy akurat tablet jest pod ręką, jednak kariery w social mediach raczej nie zrobimy.

Przedni obiektyw pozwoli zrobić powabne selfie, jednak głównie w dobrych warunkach oświetleniowych.Źródło: fotografia własna.

System i dostępne aplikacje

W przypadku większości tabletów i smartfonów mamy do czynienia z systemem Android wraz z nakładką danego producenta. Sprzęty od Huawei działają pod kontrolą HarmonyOS, czyli niezależnego systemu, którego obsługa jest jednak na tyle podobna do Androida, że mniej zorientowani użytkownicy mogą go traktować po prostu jako kolejną nakładkę.

I faktycznie możemy tak traktować HarmonyOS. Niezależnie od różnic „pod maską”, dla użytkownika zasady korzystania są na tyle podobne, że przesiadka z konkurencyjnych sprzętów nie powinna stanowić dużego problemu.

To, co wyróżnia HarmonyOS, to brak usług Google i przede wszystkim sklepu Google Play. To potencjalnie największa wada sprzętu, bo skoro nie można na nim zainstalować większości znanych nam aplikacji, to po co nam taki sprzęt? Sprawę dodatkowo pogarsza wbudowany sklep Huawei AppGallery, który nie dość, że nie zachwyca dostępnymi aplikacjami, to jeszcze ma bardzo nieczytelną i w moim odczuciu niebezpieczną praktykę podsuwania wyników z zewnętrznych serwisów do pobrania, które też zresztą nie zawsze mają zadowalającą ofertę. Aplikacje muszą być w końcu skopiowane z oficjalnego sklepu i umieszczone na zewnętrznych serwerach.

Sklep AppGallery nie oferuje wszystkich znanych aplikacji, a sporo z wyników wyszukiwania to odnośniki do stron trzecich.

Jasne, jest dodatkowe ostrzeżenie i technicznie rzecz biorąc zostaliśmy ostrzeżeni, że pobieramy aplikacje z obcej strony, nad którą de facto nikt nie ma żadnej kontroli. Ale czy chciałbym kupić taki sprzęt np. osobie starszej i mniej zorientowanej w świecie technologii? Absolutnie nie, bo nie mam pojęcia co i skąd pobierze, będąc jednocześnie przekonanym, że korzysta z oficjalnego sklepu. Za to ode mnie ogromny minus.

Na szczęście otrzymujemy sprytne narzędzie microG, dzięki któremu bez trudu zainstalujemy sklep Google i od tego momentu będziemy mogli instalować wszystko tak, jak jesteśmy przyzwyczajeni z innych sprzętów z Androidem. Konfiguracja przebiega dość sprawnie, wystarczy zalogować się do konta Google w GBox i microG, kilka chwil i możemy zapomnieć o jakichkolwiek problemach z brakiem dostępności aplikacji.

No, prawie, bo przy instalacji czeka nas dodatkowe kliknięcie jednego przycisku. I teoretycznie może się zdarzyć, że coś nie będzie działać. Jednak przy testowaniu zarówno gier, jak i programów użytkowych (w tym od Google – tekst powstawał z wykorzystaniem Google Drive i pakietu narzędzi biurowych), nie spotkałem żadnej sytuacji, w której odczuwałbym, że korzystam z jakiegoś niepełnoprawnego pakietu. O ile dobrze rozumiem, będzie problem chociażby z płatnościami zbliżeniowymi, to jednak raczej nie jest zbyt istotne w przypadku tabletów.

Wydajność

Ośmiordzeniowy procesor Kirin 9000WL zapewnia wystarczającą wydajność do codziennych zadań, sprosta też mobilnym grom, co przetestowałem w Genshin Impact, Honkai: Star Rail i Wuthering Waves. Gry działały bezproblemowo w 30 kl./s, co jest standardem w większości mobilnych produkcji. W przypadku Wuthering Waves, czyli najnowszego tytułu, możliwe było granie na najwyższych ustawieniach graficznych. Choć tryb 45 kl./s był już nieco zbyt wymagający.

W czasie testów, obudowa w najcieplejszym miejscu osiągała około 39 stopni, co jest dobrym wynikiem i nie zmniejsza komfortu użytkowania.

Granie to nie problem, choć układ graficzny nie jest najmocniejszą stroną urządzenia.Źródło: fotografia własna.

Testy przeprowadzone w GeekBench 6 dały niezłe wyniki w kategorii wydajności procesora. Test jednowątkowy dał wynik 1191 punktów, co plasuje tablet gdzieś w okolicy Samsunga Galaxy S21 z Exynosem 2100. Lepsze wyniki mamy jednak w wielowątkowym benchmarku – wynik 3650 punktów to więcej niż Samsung Galaxy S22 (Snapdragon 8 gen 1, 3423 punkty) czy Google Pixel 7 (Google Tensor G2, 3323 punkty), choć mniej niż POCO F5 (Snapdragon 7+ gen 2, 4191 punktów). Pod względem wydajności procesora dostajemy zatem osiągi, które jeszcze niedawno były typowe dla flagowym smartfonów i powinny zapewnić bezproblemową pracę urządzenia w najbliższych latach.

Test graficzny zakończony wynikiem 2607 punktów plasuje z kolei tablet nieco niżej – gdzieś pomiędzy Samsungiem Galaxy A53 (Exynos 1280, 2291 punktów) a POCO X3 Pro (Snapdragon 860, 2878 punktów). Nie jest to zatem zbyt wydajny układ graficzny, choć odczujemy to właściwie głównie w najbardziej wymagających grach, gdy będziemy musieli wybrać mniejszą liczbę klatek lub delikatnie zejść z ustawieniami graficznymi. Pod względem grafiki nie jest więc źle, choć zdecydowanie mogłoby być lepiej.

Czas pracy i ładowanie - w obu wypadkach długo!

To zdecydowanie nie jest sprzęt dla niecierpliwych, a zarówno naładowanie, jak i późniejsze rozładowanie zajmie trochę czasu.

Dołączona ładowarka 22,5 W pozwala naładować sprzęt w około 2-2,5 godziny, choć oczywiście czas ten może dość wyraźnie się wydłużyć, jeżeli będziem w tym czasie intensywnie korzystać z urządzenia. Jak na dzisiejsze standardy smartfonów jest to wyjątkowo długi czas, choć w przypadku tabletów sprawa nie wygląda już aż tak źle i to nie jedyny sprzęt, który lubi niespiesznie się ładować.

Przeglądanie Internetu? Możemy to robić dosłownie cały dzień bez ładowania.Źródło: fotografia własna.

Czas pracy na baterii jest niezły. W testach w mieszanym scenariuszu, zakładających grę w Wuthering Waves, przeglądanie dokumentów na Dysku Google i oglądanie streamów w serwisie Twitch, jedno ładowanie dało około 7 godzin aktywnego użytkowania z włączonym ekranem.

Nie powinno zatem zabraknąć energii w ciągu dnia, a przy pewnie częstszym scenariuszu z oglądaniem seriali czy filmów wieczorem, jedno ładowanie powinno bez trudu wystarczyć nawet na 2-3 dni. Podobnie w przypadku robienia notatek - nie powinno nam zabraknąć energii w ciągu dnia i nawet cały dzień na uczelni nie powinien być większym wyzwaniem.

Huawei MatePad 11.5"S – podsumowanie

To jeden z tych sprzętów, które ciężko jednoznacznie podsumować. Z jednej strony dostajemy fantastyczny ekran i wysoką jakość wykonania, z drugiej zaś nieco mniej atrakcyjne akcesoria i system, który wymaga nieco gimnastyki, by zainstalować nawet najprostsze aplikacje ze sklepu Google. Po wstępnej konfiguracji wszystko działa sprawnie, jednak jestem w stanie wyobrazić sobie sytuacje, w których będzie ona zbyt skomplikowana lub będzie budziła obawy o bezpieczeństwo.

Jeżeli jednak zaakceptujemy te niedogodności lub nie mają one dla nas większego znaczenia, otrzymujemy świetny tablet z fenomenalnym wyświetlaczem za rozsądne pieniądze. Sprawdzi się i do rozrywki i do pracy i choć nie zastąpi ogromnego telewizora czy wydajnej stacji roboczej, w wielu standardowych zadaniach sprawdzi się bardzo dobrze. Jak chociażby w pisaniu testów sprzętu.

Sprzęt do testów dostarczył Huawei.

POWIĄZANE TEMATY: mobile tablety

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Niedawno zrobił doktorat z rozwoju miast, pracuje też w wydawnictwie naukowym, w którym prowadzi kilka czasopism i dba o jakość publikowanych tam artykułów. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie pełni wieczorną i weekendową wartę w dziale Tech, a za dnia składa teksty publicystyczne. Jeżeli w recenzji jakiś obrazek ma zły podpis, to pewnie jego wina. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

Ile kosztuje dziś PS3? Cena PlayStation 3 w 2024 roku

Ile kosztuje dziś PS3? Cena PlayStation 3 w 2024 roku

Smart ubrania mogą dokładnie analizować nasze ruchy dzięki specjalnym niciom w szwach

Smart ubrania mogą dokładnie analizować nasze ruchy dzięki specjalnym niciom w szwach

Sony żegna się z Blu-ray. Japoński gigant zaczyna wygaszać produkcję fizycznych nośników

Sony żegna się z Blu-ray. Japoński gigant zaczyna wygaszać produkcję fizycznych nośników

Windows 11 wciąż z absurdalnie niskim udziałem na rynku. To już niemal 3 lata od premiery, a działa na zaledwie 30% PC

Windows 11 wciąż z absurdalnie niskim udziałem na rynku. To już niemal 3 lata od premiery, a działa na zaledwie 30% PC

Qualcomm umieścił logo Snapdragona na koszulkach Manchesteru United. To mogło kosztować nawet 300 mln złotych

Qualcomm umieścił logo Snapdragona na koszulkach Manchesteru United. To mogło kosztować nawet 300 mln złotych