Od trzech miesięcy w Rosji dochodzi do krwawych zamachów terrorystycznych, a niezdolność służb bezpieczeństwa do zapobiegania im jest pochodną obsesyjnej koncentracji Moskwy na wojnie w Ukrainie - oceniają eksperci, z którymi rozmawia AFP.

Mimo że do zorganizowanie ataku w Dagestanie, w którym zginęło 20 osób, a 46 zostało rannych, nie przyznała się na razie żadna organizacja, to jednak sposób jego przeprowadzenia przypomina modus operandi ugrupowań islamistycznych, które były szczególnie aktywne na rosyjskim Kaukazie na początku XXI wieku.

Tydzień wcześniej zabici zostali dżihadyści z Państwa Islamskiego (IS), którzy wzięli jako zakładników strażników więziennych w Rostowie na Donem, na południowym zachodzie Rosji - przypomina agencja.

Pod koniec marca do przeprowadzenia zamachu w Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą przyznało się Państwo Islamskie Prowincji Chorasan (IS-Ch), czyli afgańskie skrzydło tego terrorystycznego ugrupowania. W zamachu zginęło co najmniej 145 osób, a ponad 550 zostało rannych.

Reklama

W połowie kwietnia rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) udaremniła zamachu na synagogę w Moskwie, planowany - jak podała FSB - przez osobę pochodzącą z jednego z krajów Azji Centralnej, która zginęła podczas próby zatrzymania.

Takie ataki przypominają końcówkę lat 90. i początek XXI wieku, kiedy doszło do radykalizacji bojowników walczących o niepodległość Czeczenii, a zamachy organizowano zarówno na Kaukazie, jak i w Moskwie - pisze AFP.

Rosja lekceważy zagrożenie ze strony islamistów

Rosja zdołała w pewnym stopniu wytępić grupy kaukaskich dżihadystów, ale odkąd obsesją Władimira Putina stała się Ukraina, czego kulminacją była inwazja w 2022 roku, Moskwa przestała zwracać uwagę na zagrożenie, jakie stanowią islamiści.

"Dysfunkcja rosyjskich władz jest oczywista, są zajęte innymi misjami, związanymi z +operacją specjalną+ na Ukrainie i na Zachodzie", które są teraz przedstawiane jako żywotne zagrożenie dla Rosji" - mówi AFP Grigorij Szwiedow, redaktor naczelny niezależnego portalu Kawkaskij Uzieł (Kaukaski węzeł), określanego w Rosji jako "agent zagraniczny".

Szwiedow uważa, że ataki w Dagestanie są sygnałem, iż na całym rosyjskim Kaukazie "sytuacja jest wybuchowa", jednak Moskwa woli uważać, że problemem jest Ukraina, "a nie terroryści, którzy wyrośli w Dagestanie". Istnieje zatem ryzyko, że Rosja nie doceni skali zagrożenia ze strony islamistów - dodaje.

Aleksandr Baunow z Centrum Rosji i Eurazji ośrodka Carnegie zwraca uwagę, że agresja Rosji na Ukrainę mocno nadwerężyła współpracę Rosji z Zachodem, jeśli chodzi o wymianę informacji wywiadowczych dotyczących islamskich grup terrorystycznych.

"Wojna na Ukrainie skomplikowała i ograniczyła do minimum" współpracę wywiadów, choć wcześniej "przez prawie trzy dekady wymieniano się informacjami na temat radykalnych islamistów" - uważa Baunow. "To, co się dzieje na Kaukazie, jest nowym świadectwem tego, że reżim utracił kontrolę na pewnymi strefami" - podkreśla.

Agresja na Ukrainę wprowadziła chaos w rosyjskich siłach bezpieczeństwa i siłach porządkowych, doprowadziła też do zniszczenia różnych ośrodków zarządzania i to jest "główną przyczyną", dla której znów dochodzi do zamachów terrorystycznych w Rosji - ocenia Baunow.

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) napisał wcześniej w poniedziałek, że za ataki w Dagestanie odpowiada prawdopodobnie tzw. Wilajet Kaukaski, czyli filia Państwa Islamskiego na Kaukazie Północnym. Po ataku należący do Państwa Islamskiego kanał opublikował oświadczenie, w którym chwali "braci z Kaukazu" za akcję.

Gubernator Dagestanu Siergiej Melikow stwierdził, że za atakami stoją członkowie islamskich "uśpionych komórek", którzy są kierowani przez siły z zagranicy. W oświadczeniu wideo oznajmił, że napastnicy mieli na celu "sianie paniki i strachu". Melikow powiązał ataki w Dagestanie z działaniami wojsk rosyjskich w Ukrainie. (PAP)