Pierwsza część debaty polityków dotyczyła programów gospodarczych, z którymi ich siły polityczne idą na wybory parlamentarne. Z badań opinii publicznej wynika, że siła nabywcza - czyli koszty energii, żywności i transportu - jest w czołówce problemów, które niepokoją Fancuzów.

Szef skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Jordan Bardella, zadeklarował, że jeśli obywatele obdarzą go zaufaniem, to będzie "premierem siły nabywczej". RN, które prowadzi w sondażach, obiecało obniżkę VAT na energię, ale wycofało się z objęcia nią wszystkich towarów pierwszej potrzeby. Lewica proponuje inne rozwiązanie - zamrożenie cen, o czym mówił w debacie polityk skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI) Manuel Bompard. Miałoby to nastąpić już od lipca. Polityk LFI powtórzył też obietnicę podwyższenia płacy minimalnej do 1600 euro netto.

Stanowisko premiera ws. obietnic wyborczych i reform

Reklama

Attal przekonywał, że w przeciwieństwie do swych konkurentów jest premierem i nie chce obiecywać obywatelom rzeczy niemożliwych. Sposobem obozu rządzącego na poprawę sytuacji ma być "zarabianie więcej i wydawanie mniej". Według szefa rządu nastąpi to dzięki rewaloryzacji emerytur, zniesienie pułapu premii wypłacanych pracownikom i obniżenie cen prądu o 15 procent. "Wszystko to jest poważne i wiarygodne" - zapewnił polityk.

Premier, który reprezentuje obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona, nie zamierza w razie wygranej wycofać się z niepopularnej reformy emerytalnej. Zapowiedział jedynie pewne ułatwienia dla pracujących emerytów. RN uzależnia teraz obniżenie wieku emerytalnego od wieku, w którym dana osoba zaczęła pracę i liczby przepracowanych lat. Bompard powtórzył obietnicę Nowego Frontu Ludowego, do którego należy LFI: wiek emerytalny to 62 lata (Macron podniósł go do 64), w perspektywie - 60 lat, w przypadku 40 lat pracy.

Debata nad systemem podatkowym i reformami emerytalnymi

LFI - jak zapowiedział Bompard - nadal chce opodatkować najbogatszych obywateli. Przekonywał, że czołówka najbogatszych - 1 procent - płaci proporcjonalnie niższe podatki niż ogół Francuzów należących do klasy średniej.

Do starć słownych między politykami skrajnej prawicy i skrajnej lewicy doszło podczas dyskusji o emigracji. Bompard krytykował zapowiedzi Bardelii dotyczące ograniczenia imigracji; nawiązał do historii rodzinnej szefa RN, który ma włoskie korzenie. "Jestem przekonany, że gdy pana przodkowie przybyli do Francji, pańscy poprzednicy polityczni mówili dokładnie to samo, co pan mówi dziś" - oznajmił.

Spory o imigrację i integrację społeczną

Podkreślił, że "19 milionów Francuzów ma cudzoziemskiego przodka" i jest to jedna czwarta społeczeństwa. Przekonywał, że przybysze z zagranicy wykonują prace, których Francja potrzebuje i nie kosztują kraju, lecz przynoszą dochody.

Bardella powtórzył punkty programu wyborczego RN w kwestii imigracji, w tym zniesienie "prawa ziemi". Attal ostro skrytykował postulat skrajnej prawicy, by nie pozwolić osobom z podwójnym obywatelstwem na zajmowanie "strategicznych" stanowisk. "Chce pan wysłać przekaz, że jeśli się ma dwa obywatelstwa, to jest się pół-obywatelem" - oświadczył premier.

Wtorkowa debata była pierwszym starciem polityków głównych partii podczas kampanii przed pierwszą turą wyborów zaplanowaną na 30 czerwca. Zjednoczenie Narodowe, dawny Front Narodowy Marine Le Pen, prowadzi w sondażach, uzyskując najwyższe dotąd poparcie - 36 procent głosów.

Z Paryża Anna Wróbel (PAP)