Anglia pokonała Holandię po golu w końcówce. Zagra w finale Euro 2024

Reprezentacja Anglii od początku turnieju w Niemczech była bardzo krytykowana. Drużyna Garetha Southgate'a nie zachwycała stylem i sposobem gry, ale grała konsekwentnie. W ćwierćfinale zremisowała ze Szwajcarią 1:1, jednak lepiej wykonywała rzuty karne (5-3).

Z kolei Holendrzy mieli pewne problemy w fazie grupowej (wyszli z 3. pozycji), natomiast później w dobrym stylu pokonali Rumunię 3:0 i po twardej walce odprawili z kwitkiem Turcję 2:1. Starcie Oranje z Lwami Albionu zapowiadało się ekscytująco.

W przeszłości doszło do dwóch pamiętnych starć obu nacji w mistrzostwach Europy. W 1988 roku Holandia wygrała 3:1 kluczowe spotkanie grupowe, po trzech trafieniach Marco van Bastena, a następnie sięgnęła po tytuł. Z kolei w 1996 roku w grupie zwyciężyli Anglicy 4:1 (po dwa gole Alana Shearera i Teddy’ego Sheringhama), a później doszli do półfinału.

Środowa konfrontacja na stadionie Signal Iduna Park w Dortmundzie zaczęła się doskonale dla podopiecznych trenera Ronalda Koemana. W 7. minucie kapitalnym strzałem zza pola karnego popisał się Xavi Simons i bramkarz Jordan Pickford był bez szans.

Po tym ciosie Anglicy przystąpili do skomasowanej ofensywy. Najpierw groźnie strzelał Harry Kane, ale bramkarz Bart Verbruggen był na posterunku. Chwilę później, stojący w polu karnym kapitan Anglików huknął nad poprzeczką. Przy tym uderzeniu Denzel Dumfries wszedł jednak nakładką w Kane’a i sędzia podyktował jedenastkę. Pokrzywdzony sam bardzo pewnie ją wykorzystał.

Anglicy wyrównali i nadal atakowali. W 23. minucie Phil Foden był bliski objęcia prowadzenia, ale piłkę z linii bramkowej wybił Dumfries, odkupując wcześniejsze winy. Ponadto obrońca Oranje w 30. minucie trafił w poprzeczkę angielskiej bramki. W odpowiedzi dwie minuty później w słupek z dystansu przymierzył Foden.

Mecz był ciekawym, otwartym widowiskiem. Inicjatywę mieli Anglicy, jednak kontry Holendrów były niebezpieczne. Do przerwy wynik nie uległ już jednak zmianie.

Po zmianie stron tempo gry znacznie spadło. Oba zespoły zaczęły dłużej rozgrywać akcje w ataku pozycyjnym, dużą uwagę przywiazując także do poczynań defensywnych. Kibice oglądali typowe piłkarskie szachy.

Dopiero w 65. minucie angielskiej bramce zagrozili Holendrzy. Strzał Virgila van Dijka kapitalną paradą zatrzymał Pickford. Piłkarze obu stron od czasu do czasu starali się przyspieszyć, dochodzili do strzałów, ale byli mocno nieskuteczni. Do siatki trafił tylko Bukayo Saka, ale wcześniej był spalony i sędzia gola nie uznał. Z minuty na minutę wszystko zmierzało do dogrywki. Stało się jednak inaczej.

W 91. minucie gry Anglicy przeprowadzili akcję na wagę sukcesu. Piłkę w polu karnym otrzymał rezerwowy Ollie Watkins, strzelił po ziemi, a ta wpadła do bramki koło słupka. Euforia Anglików, rozpacz Holendrów.

Wyspiarze drugi raz z rzędu awansowali do finału ME. Ostatnim razem ulegli Włochom. Teraz zmierzą się z Hiszpanią. Finał w niedzielę o godz. 21:00. Relacja na żywo w Eurosport.pl.

Holandia - Anglia 1:2 (1:1)
Bramki: 1:0 Xavi Simons (7), 1:1 Harry Kane (18-karny), 1:2 Ollie Watkins (90).
Żółte kartki - Holandia: Denzel Dumfries, Virgil van Dijk, Xavi Simons. Anglia: Jude Bellingham, Bukayo Saka.
Sędzia: Felix Zwayer (Niemcy). Widzów 60 926.
Holandia: Bart Verbruggen - Denzel Dumfries (90+4. Joshua Zirkzee), Stefan de Vrij, Virgil van Dijk, Nathan Ake - Jerdy Schouten, Xavi Simons (90+4. Brian Brobbey), Tijjani Reijnders - Donyell Malen (46. Wout Weghorst), Memphis Depay (35. Joey Veerman), Cody Gakpo.
Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi - Bukayo Saka (90+3. Ezri Konsa), Kobbie Mainoo (90+3. Conor Gallagher), Declan Rice, Kieran Trippier (46. Luke Shaw) - Phil Foden (81. Cole Palmer), Harry Kane (81. Ollie Watkins), Jude Bellingham.

(dasz/po)