Sylwester Wardęga, znany polski youtuber i twórca kontrowersyjnych filmów, ponownie znalazł się w centrum skandalu. Tym razem głos zabrała jedna z kobiet, którą dotknął na filmie "Boobsman" bez jej zgody.
Film, który wstrząsnął opinią publiczną, został opublikowany w 2013 roku i przedstawiał Wardęgę w przebraniu, który łapał kobiety za biust, podszywając się pod promocję badań. Choć twórca tłumaczył się, że kobiety zgadzały się na jego zachowanie, jedna z nich, Marta Kozłowska, przemówiła na ten temat.
W obszernym wywiadzie dla portalu Goniec, Kozłowska stanowczo zaprzeczyła, jakoby zgadzała się na to, by jej wizerunek został użyty w kontrowersyjnym filmie.
Nie było żadnej zgody, w ogóle nie znałam tego człowieka. To się działo bardzo szybko, nawet nie wiem, co powiedzieć
– wyznała.
Kobieta dowiedziała się o istnieniu filmu, gdy znajomi zaczęli przesyłać jej nagranie. Niepocieszona faktem, że została sfilmowana bez jej zgody, próbowała skontaktować się z Sylwestrem Wardęgą, prosząc o usunięcie swojego wizerunku z materiału. Niestety, nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Kozłowska rozważa podjęcie kroków prawnych w tej sprawie, zwracając uwagę na konsekwencje takich działań dla społeczeństwa.
Nie może być tak, że takie czyny są bezkarne. To pokazuje przede wszystkim młodym ludziom, że taki film może sobie krążyć po sieci, może być wyśmiewany, kobieta może być traktowana w sposób przedmiotowy. Absurdalne
– podsumowała.
Zastanawiam się, Sylwester, że nie jest ci głupio. Wiele osób, wiele kobiet skrzywdziłeś i tak po prostu sobie rzucasz w eter, że przepraszasz albo że odchodzisz z internetu, w ogóle co to znaczy? Nie rozumiem takiej sytuacji. Bardzo bym chciała, żebyś powiedział prawdę po prostu
– dodała.
Cała sprawa ponownie wzbudziła dyskusję na temat etyki w internecie oraz odpowiedzialności twórców za swoje działania. Czy Wardęga podejmie kroki w odpowiedzi na te zarzuty? Odpowiedź pozostaje na razie nieznana.
TUTAJ link do oryginalnego nagrania boobsmana
Komentarze (0)