20.06.2024

Ukraiński lekarz z zarzutem zabójstwa zwolniony z aresztu. Wrócił do pracy w gorzowskim szpitalu

Dorian Skrzypnik
Dorian Skrzypnik
Newsy
Udostępnij:
facebook twitter
Skomentuj

Lekarz z Gorzowa Wielkopolskiego, Andrii Kadukha, wrócił do pracy w Szpitalu Wojewódzkim po dwóch miesiącach spędzonych w areszcie. W styczniu młody rezydent, specjalizujący się w anestezjologii, odłączył terminalnie chorego pacjenta od aparatury podtrzymującej życie, co stało się podstawą do postawienia mu zarzutu zabójstwa. Decyzja o aresztowaniu oraz zarzut postawiony przez Prokuraturę Rejonową w Gorzowie wywołały szerokie oburzenie i solidarność w środowisku medycznym.

Pacjent, którego dotyczyła sprawa, miał 86 lat i znajdował się w stanie terminalnym, co oznaczało, że nie miał żadnych szans na wyzdrowienie. Dochodzenie specjalnej komisji powołanej przez szpital potwierdziło, że jego sytuacja zdrowotna była beznadziejna, a dalsze utrzymywanie go przy życiu za pomocą aparatury podtrzymującej funkcje życiowe było uznane za terapię daremną. W takich przypadkach medycyna często staje przed trudnymi decyzjami, które mają na celu zakończenie niepotrzebnego cierpienia pacjenta, co również potwierdzili specjaliści w dziedzinie anestezjologii. Pomimo tych ustaleń, Prokuratura Rejonowa w Gorzowie postanowiła oskarżyć doktora Andriego Kadukhę o zabójstwo.

W wyniku tych oskarżeń prokuratura wydała nakaz aresztowania młodego lekarza, który został zatwierdzony przez sąd. Zarzuty wobec Kadukhi wywołały szerokie oburzenie w środowisku medycznym i społecznym, gdyż były one postrzegane jako niesprawiedliwe i bezpodstawne. Zarzucenie zabójstwa lekarzowi, który działał zgodnie z zasadami etyki lekarskiej i w najlepszym interesie pacjenta, spotkało się z krytyką zarówno ze strony kolegów po fachu, jak i opinii publicznej. Tym bardziej, że decyzja o odłączeniu aparatury była zgodna z medycznymi standardami opieki nad pacjentami terminalnymi, a prokuratura nie miała kluczowego dowodu w postaci opinii biegłych, co później potwierdził audyt Prokuratury Krajowej.

Lekarze wspierali kolegę po fachu

Po aresztowaniu Kadukha, dwa tysiące lekarzy z całej Polski napisało list otwarty, podkreślając, że zarzut zabójstwa jest niezasadny. Specjaliści w dziedzinie anestezjologii, w tym profesor Mirosław Czuczwar, potwierdzili, że decyzja o odłączeniu pacjenta była zgodna z zasadami medycyny i etyki lekarskiej, ponieważ dalsze utrzymywanie pacjenta przy życiu byłoby bezcelowe i stanowiło przedłużanie cierpienia.

Sprawą zainteresowała się również Prokuratura Krajowa oraz Prokurator Generalny, co było efektem interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara. Na jego wniosek przeprowadzono szczegółowy audyt, który miał na celu zweryfikowanie zasadności postawionych zarzutów. Audyt ten wykazał, że prokuratura w Gorzowie popełniła istotny błąd proceduralny, formułując zarzut zabójstwa bez posiadania kluczowego dowodu w postaci opinii biegłych. Takie zaniedbanie jest niezwykle poważne, zwłaszcza w sprawie, która dotyczy życia i zawodowej przyszłości młodego lekarza.

Audyt potwierdził, że decyzja o oskarżeniu doktora Kadukhi była pochopna i niepoparta odpowiednimi dowodami. Brak opinii biegłych, którzy mogliby jednoznacznie ocenić medyczne aspekty działań lekarza, podważał zasadność stawianych mu zarzutów. Proceduralne niedopatrzenie prokuratury w Gorzowie Wielkopolskim rzuciło cień na cały proces prawny, a także wywołało oburzenie w środowisku medycznym i społecznym. Tego typu błędy mogą nie tylko niszczyć kariery zawodowe, ale również podważać zaufanie społeczeństwa do systemu sprawiedliwości.

Dyrekcja wyraziła chęć dalszej współpracy z lekarzem

Młody lekarz, po wyjściu z aresztu, powrócił do pracy w Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie, gdzie dyrekcja wyraziła chęć dalszej współpracy z nim. Pomimo trudnych doświadczeń, Kadukha zdecydował się kontynuować swoją karierę medyczną, choć przyznał, że okres w areszcie mocno wpłynął na jego psychikę i rozważał rezygnację z zawodu.

Z takim oskarżeniem nie widziałem siebie dalej w tym zawodzie

– przyznał lekarz.

Reakcje społeczne i etyczne dylematy

Sprawa Andriego Kadukhi wywołała szeroką dyskusję na temat granic odpowiedzialności lekarzy, etyki medycznej oraz procedur prawnych w sytuacjach skrajnych. Lekarze muszą niejednokrotnie podejmować trudne decyzje dotyczące życia i śmierci pacjentów. Jak podkreśla Kadukha,

Człowiek ma prawo do życia, ale również do śmierci. W szpitalu ludzie też mogą umrzeć. Nikt z lekarzy nie ma złych intencji.

Przypadek doktora Kadukhi rzuca światło na konieczność jasnych i spójnych procedur oraz wsparcia dla lekarzy podejmujących trudne decyzje medyczne. Jest również przykładem, jak ważne jest odpowiednie podejście organów ścigania do takich sytuacji, aby unikać niesprawiedliwych oskarżeń, które mogą zniszczyć kariery i życie niewinnych osób.

Andrii Kadukha jest teraz na wolności, ale śledztwo w jego sprawie wciąż trwa.

Komentarze (2)