Reklama

Wiadomości

Co z pomysłem Tuska na eksport energii elektrycznej do Ukrainy? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Donald Tusk i Ursula von der Leyen
Autor. European Union, 2024 / EC - Audiovisual Service

Deklaracje Donalda Tuska w sprawie pomocy Ukrainie poniosły się szerokim echem. Dotarły także do Komisji Europejskiej, ale jak wynika z odpowiedzi biura prasowego KE, które otrzymała Energetyka24, nikt nie kontaktował się w tej sprawie z Brukselą.

– Pracujemy nad spalaniem polskiego węgla bez opłat za emisje. Prąd wytworzony przez polskie elektrownie z tego węgla chcemy, za europejskie pieniądze, przesłać istniejącym mostem energetycznym na Ukrainę – ogłosił w poniedziałek Donald Tusk na wspólnej konferencji z prezydentem Ukrainy.

Tak przedstawiony pomysł od początku wzbudził zainteresowanie, bo ze słów polskiego premiera można było wywnioskować, że jakiś – bliżej nieokreślony – wolumen energii elektrycznej byłby eksportowany bez opłat wynikających z systemu EU ETS. Poświęciliśmy zresztą tej sprawie tekst Zawieszenie ETS bez zawieszenia ETS. Tak Tusk chce pomóc Ukrainie.

KE o pomyśle Tuska: nikt z polskiego rządu nie kontaktował się w tej sprawie

Zapytaliśmy Komisję Europejską o te zapowiedzi. „Jesteśmy zaznajomieni z pomysłem polskiego premiera, ale nie znamy żadnych szczegółów tych propozycji. Nie mieliśmy w tej sprawie żadnego kontaktu z polskim rządem” – brzmi odpowiedź biura prasowego KE na pytania Energetyki24.

Reklama

Co ważne, KE zaznacza jasno: UE na razie skupia się na zwiększaniu technicznych zdolności istniejących połączeń międzysystemowych UE-Ukraina. „(Nie koncentrujemy się – red.) na zwiększaniu ilości wytwarzanej energii elektrycznej w UE, aby ten eksport zwiększyć” - stwierdza biuro prasowe i podkreśla: „Energia elektryczna wytwarzana w UE i eksportowana do Ukrainy jest objęta zwykłymi zasadami EU ETS”.

Takie stanowisko jednocześnie niczego nie przesądza. O tym, czy uda się wprowadzić zapowiedziane przez Tuska rozwiązania, będzie decydować nowy skład Komisji Europejskiej. Odpowiedź wiele mówi natomiast o tym, czy w ogóle prowadzono podchody wobec Brukseli (jak widać – nie) i czy deklaracje premiera należy na tym etapie traktować poważnie.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama