Przy czym propagandystom nie przeszkadza ani to, że mowa tu o byłym prezydencie USA, którego decyzje i działania polityczne można sprawdzić i ocenić, ani to, że zanim owym prezydentem został, należał do grupy najbogatszych amerykańskich biznesmenów, co sugeruje, że musi znać reguły rządzące światem i kierować się rozsądkiem, ani też to, że mimo potwornie silnej konkurencji i wściekłego ataku demokratów zdołał zostać kandydatem republikańskim na kolejną kadencję.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.