Gra� u boku Poli Raksy, zosta� skazany za wsp�udzia� w morderstwie. "W wi�zieniu dosta�em drugie �ycie"

W latach 60. cieszy� si� bogactwem i niezwyk�� popularno�ci�. To wszystko run�o jak domek z kart, gdy w 1972 roku poszed� na milicj�, �eby powiedzie�, �e wie, kto zamordowa� gosposi� znanej aktorki. Karier� Jerzego Nasierowskiego przerwa� wyrok za wsp�udzia� w zbrodni. Po latach sp�dzonych za kratami stwierdzi�, �e to los rzuci� go do wi�zienia.

Jerzy Nasierowski był u szczytu swojej kariery w latach 60. Można było go podziwiać u boku Elżbiety Czyżewskiej w "Godzinie pąsowej róży" czy Poli Raksy w filmie "Błękitny pokój". Grał także w serialu "Stawka większa niż życie", ale i na deskach teatrów. Nasierowski nie był jednak jedynie aktorem. Celebryta prowadził podwójne życie - zajmował się włamaniami do domów i mieszkań znajomych, kradzieżami, a nawet przemytem.

Zobacz wideo Najwięksi aktorzy Złotej Ery Hollywood
Pisarz, aktor, eks-więzień, eks-złodziej, pedał, ateista, lewicowiec. Walczący. W razie czego poszedłbym na barykady

- mówił o sobie Nasierowski w jednym z wywiadów. Aktor bez skrępowania nazywał siebie "socjopatą", który nie zauważa reguł, których przestrzegają inni. Twierdził też, że "kochał kraść".

Skomplikowana relacja Nasierowskiego z Rukuszewiczem. "Nie pasowało mi to"

Emocje wzbudzały nie tylko przestępcze ciągoty Nasierowskiego, ale także jego życie uczuciowe. "Wprost" pisze, że związki romantyczne aktora były skomplikowane i generowały liczne problemy. Nasierowski był partnerem aktora Mieczysława Gajdy, który znany jest głównie z roli smerfa Ważniaka. Ich relacja zaczęła się komplikować, gdy Jerzy poznał Andrzeja Rukuszewicza. Mieczysław był przekonany, że jego partner go zdradza. Jak było naprawdę, trudno jednak stwierdzić.

Nigdy nie byliśmy parą, choć czynił Nasierowski takie podchody, co stwarzało zgrzyty. Nie jestem gejem, nie pasowało mi to

- pisał Rukuszewicz w książce "Zdrada, idiota i mafia", której fragmenty opisuje Interia

Co innego wynika ze słów Nasierowskiego, który w rozmowie z Gazetą.pl nazwał Andrzeja Rukszewicza "swoim kochankiem". 

W 1971 roku bawiłem ze swym kochankiem Andrzejem w górach. Zazdrosny Gajda, z pomocą swego kochanka, Bohdana Miechowskiego, wywiózł z mych salonów na staromiejskich poddaszach furgonetkę dzieł sztuki. Nic nie było tam z kradzieży. A po tym wszystkim Gajda zarzucił mi, że byłem jego utrzymankiem!

- twierdził Nasierowski.

Bez względu na to, czy Nasierowski i Rukuszewicz byli w związku, faktem jest, że Gajda był zazdrosny o swojego partnera. Mężczyzna opowiadał o tym podczas późniejszego procesu. Mówił o miłości, tęsknocie, ale także zdradzie, która była dla niego źródłem bólu i cierpienia. Gajda wielokrotnie pomagał Nasierowskiemu w kradzieżach. Z tego powodu nie raz musiał stanąć przed sądem. 

Ten napad skończył się tragedią. "Proces był farsą"

Nasierowski napytał sobie biedy na początku lat 70. Aktor twierdził, że wspólnie z Rukuszewiczem dokonywał włamań, a skradzione przedmioty (głównie dzieła sztuki) sprzedawał. Ich przestępcze działania doprowadziły do tragedii, której dotyczyła jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych z czasów PRL-u.

27 stycznia 1972 roku Rukuszewicz wraz ze znajomym weszli do willi aktorki Miry Zimińskiej w Piasecznie. W domu była wówczas jej gosposia Anna Wujek. Mężczyźni związali kobietę, po czym obrabowali nieruchomość. Okazało się jednak, że napastnicy zakneblowali Annę tak mocno, że kobieta się udusiła.  O morderstwo najpierw oskarżono nastolatków z poprawczaka, którzy przyznali się do winy. Kiedy Nasierowski o tym usłyszał, zgłosił się na milicję i wyjawił, że to Rukuszewicz włamał się do willi Zimińskiej.

Ze względów humanitarnych chcę wyjaśnić znane mi okoliczności dotyczące zabójstwa Anny Wujek (...). Chcę to wyjaśnić dlatego, że do odpowiedzialności za dokonanie tego przestępstwa zostały pociągnięte osoby niewinne

- zeznawał.

Z późniejszych ustaleń służb wynikało, że Nasierowski stał za planem rabunku. Uznano więc, że miał bezpośredni wpływ na śmierć Anny Wujek i pociągnięto go do odpowiedzialności.

Słusznie moralnie odpowiadałem za pośredni udział w tzw. zabójstwie, zasadnie za kradzieże i przestępstwa skarbowe. Łącznie wlepili mi 32 lata. Ale proces był farsą. Mój 'obrońca' mec. Jacek Wasilewski - z czasem okazało się TW - pominął wpis w aktach sprawy, mówiący, że to ja zawiadomiłem milicję. Andrzej dostał 25 lat, a jego nieznany mi wspólnik, zresztą konfident MO, 15 lat

- mówił Nasierowski w rozmowie z Wirtualną Polską.

Był bogaty, ale stracił wszystko. "Żyję z najniższej emerytury"

Nasierowski wyszedł zza krat po 10 latach odsiadki. Wstawił się za nim pisarz Roman Bratny, który został mecenasem książki aktora, którą ten napisał w więzieniu. Po wyjściu na wolność Nasierowski miał problemy finansowe. 

Jestem właściwie bezdomny, choć miałem mieszkanie na Nowym Świecie. Straciłem je, bo przekazałem znajomemu, by wziął pod nie pożyczkę. Interes się nie powiódł, a ja zostałem na lodzie. Mieszkam u przyrodniego brata. Nie jest łatwo, ale cóż, znoszę to. Niemal nie zarabiam, żyję z najniższej emerytury, to jest około 900 zł. Z rzadka grywam w Teatrze Syrena

- opowiedział w rozmowie z Gazetą.pl, wyjaśniając, że uruchomił kanał na YouTubie, który ma go "odkurzyć".

Żałuję, że zrobiłem paru osobom krzywdę. Ale i parę osób uratowałem. Traktuję to jako nagrodę od losu, że przydarzyło mi się tyle ciekawych rzeczy. Był taki czas, że żyłem w bogactwie, w moim mieszkaniu na Nowym Świecie pełno było drogich obrazów i antyków. Ale co ja bym w nim dalej robił? Więc los rzucił mnie do więzienia. (...) [D]opiero w więzieniu dostałem drugie życie. To był niezły sprawdzian, ale ja sobie świetnie dałem radę. I nie mam żalu, że tak się stało

- opowiadał w 2017 roku.

Wi�cej o: