Putin panicznie boi si� otrucia, nigdy pierwszy nie pr�buje jedzenia. Ma te� syndrom hubrisa

W "Business Insiderze" na pocz�tku marca pojawi� si� wywiad z wieloletni� korespondentk� polskich medi�w w Rosji oraz autork� ksi��ki o W�adimirze Putinie, Krystyn� Kurczab-Redlich. W ksi��ce dziennikarki wy�ania si� obraz Putina, kt�ry od dziecka przejawia� brutalne zachowania. Od lat pisze si� tak�e o technofobii Putina, strachu przed otruciem, a ostatnio tak�e przed koronawirusem. Wed�ug dziennikarki, Zach�d od dawna nie chce widzie� prawdziwego oblicza W�adimira Putina.

Władimir Putin od kilkunastu dni jest na ustach całego świata. Jego nazwisko, w negatywnym kontekście, wykrzykują osoby protestujące przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę. Prezydent Rosji, który zadecydował o niesprowokowanym ataku na sąsiedni kraj, może za swoje czyny odpowiedzieć przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. Putin oskarżany jest bowiem o zbrodnie wojenne - Rosja atakuje obiekty cywilne (szpitale, przedszkola, szkoły, konsulaty), doprowadzając do śmierci niewinnych ludzi.

Zobacz wideo Ukraińcy uciekają do Polski. "Tam już nie ma nic, wody, gazu, prądu" [Gazeta.pl na granicy]

Dzieciństwo Władimira Putina. Już jako dziecko przejawiał agresywne zachowania 

W "Business Insiderze" pojawił się wywiad z Krystyną Kurczab-Redlich, która od lat pracuje w Rosji jako korespondentka i miała okazję rozmawiać z osobami, które znały Putina. W dzieciństwie Wowa bardzo szybko obrażał się na rówieśników, a ci, którzy go urazili, narażali się na bicie, kopanie, gryzienie czy wyrywanie włosów. Nawet pobity wracał i znów był gotowy do bicia się z przeciwnikiem. Informacji z dzieciństwa Putina nie ma jednak zbyt wiele, ponieważ jego oficjalne dane podają inną datę urodzenia (jest dwa lata starszy), ale też inne dane rodziców.

- W Gruzji, gdzie żył od trzeciego do dziesiątego roku życia, bo jego matka wyszła za mąż za Gruzina, był prześladowany przez kolegów jako nieślubny i obcy - powidziała Kurczab-Redlich. Potem Putin zamieszkał z dalszą rodziną w Leningradzie, gdzie "musiał stawić czoła chłopakom z podwórza".

Nauczyciele mówili nawet, że z takim zachowaniem w najlepszym przypadku będzie pracował w bezpiece. Jako 18-latek zgłosił się do siedziby KGB w Leningradzie, by zadeklarować chęć zostania agentem. Przez jednostkę tę został zauważony jednak dopiero na studiach prawniczych. W 1975 roku ukończył studia, a w 1984 roku został wysłany do szkoły szpiegowskiej w Moskwie.

Po jej ukończeniu zaczął pracę w KGB jako oficer operacyjny. W latach 1985-1990 pracował na terytorium Niemieckiej Republiki Demokratycznej - oficjalnie jako dyplomata, a nieoficjalnie werbując tajnych agentów. W 1990 roku wrócił do ZSRR zostając doradcą rektora uniwersytetu w Leningradzie oraz przewodniczącym urzędu miasta. W 1991 roku wystąpił z KGB. W 1996 roku został powołany do administracji prezydenta Rosji Borysa Jelcyna, czego inicjatorem był Anatolij Czubajs.

Władimir Putin - paranoja i "operacja antyterrorystyczna" w Czeczenii

Kurczab-Redlich przytacza też słowa Czubajsa, który wielokrotnie rozmawiał z Putinem o wojnie. Jak się okazało, obecny prezydent Rosji wierzył w czeczeński terroryzm, który de facto został stworzony przez niego samego. Podobnie więc może wierzyć w "ukraiński faszyzm".

- Nauka kwalifikuje taką przypadłość już nie jako psychopatię, lecz jako paranoję. Piszą o tym autorzy książki "Paranoja polityczna. Psychologia nienawiści". Jeśli kłamca nie przyjmuje do wiadomości niezbitych dowodów podważających jego przekonania, uważa je za oszukaństwo spreparowane, by uśpić jego czujność, to taka osobowość wykazuje skłonność do urojeń - dodaje autorka.

Przez rok był szefem Federalnej Służby Bezpieczeństwa, która zastąpiła KGB. Dzięki poparciu Czubajsa i Bieriezowskiego w 1999 roku został powołany na stanowisko premiera. To właśnie piastując to stanowisko Putin wprowadził wojska rosyjskie na terytorium Czeczenii. II wojna czeczeńska - nazywana przez Rosję "operacją antyterrorystyczną" - trwała w sumie 10 lat; pierwsza faza walk była prowadzona od października 1999 do kwietnia 2000 roku jako regularna wojna, a przez kolejne lata prowadzona była walka partyzancka.

Zobacz wideo Ekspert o Czeczenach biorących udział w wojnie i grupie Wagnera

W grudniu 1999 roku Jelcyn zrezygnował, więc Putin pełnił obowiązki prezydenta Rosji. W wyborach w marcu 2000 po raz pierwszy został wybrany na stanowisko głowy państwa. W 2004 roku został zaprzysiężony na drugą kadencję. W 2008 roku został premierem, a w 2012 roku ponownie wybrany prezydentem Rosji. W międzyczasie zmieniono prawo, przez co wygranie przez Putina wyborów w 2018 roku dało mu nie cztero- a sześcioletnią kadencję.

Technofobia i strach przed podsłuchem. Putin nie wysyła SMS-ów i nie korzysta z internetu

Władimir Putin, lider największego geograficznie państwa na świecie, nie potrafi obsługiwać komputera, a wiedzę o świecie czerpie tylko z propagandowych rosyjskich programów informacyjnych. Na początku drugiej kadencji prezydenckiej Putin ogłosił, że nie będzie korzystał z telefonu komórkowego - i tak ma być do dziś. W 2010 roku powiedział, że gdyby miał komórkę, to telefon nigdy nie przestałby dzwonić. Prezydent Rosji nie wysyła SMS-ów, nie ma profili w mediach społecznościowych i podobno nie korzysta też z internetu. 

Jak czytamy w magazynie "Time", amerykańskie agencje szpiegowskie już podczas rosyjskiej agresji na Krym informowały o "cyfrowej ciszy" wokół Putina i wojskowych dowódców. Częściowo mógł to być efekt działania tzw. maskowania poufnych danych (maskirówka), a częściowo spowodowane putinowską technofobią. 

"W czasach sowieckich praktyki podsłuchowe w macierzystej uczelni Putina, KGB, dały nawet początek rosyjskiemu powiedzeniu, którego moja babcia nadal używa, rozmawiając z moją matką. 'To nie jest rozmowa na telefon' - lubią mówić Rosjanie, przypominając sobie nawzajem, że tylko najbardziej niewinną paplaninę można bezpiecznie przekazać przez niezabezpieczoną linię" - pisze Simon Shuster z "Time".  

Wszystkie lęki Władimira Putina - ograniczone zaufanie, lęk przed otruciem i syndrom hubrisa

Źródła Kremla wielokrotnie donosiły, że Putin nie ufa nawet najbliższym politykom z własnego gabinetu – dotyczy to zarówno ministrów, jak i generałów. - Od wielu lat Putin nie przyjmuje do wiadomości negatywnych informacji. Jak na nie reaguje, mogliśmy zaobserwować podczas niedawnej Rady Bezpieczeństwa, kiedy szef wywiadu zagranicznego Siergiej Naryszkin powiedział coś, co Putinowi się nie spodobało. Prezydent zaczął go strofować na oczach kamer telewizji z całego świata - dodaje Kurczab-Redlich.

Ograniczone zaufanie - to żelazna zasada rosyjskiego prezydenta, który wyniósł ją po latach pracy w KGB. Od dawna boi się także otrucia - dlatego zawsze ma termos z własną herbatą, na wyjazdy zagraniczne zabiera dwa transporty z jedzeniem, a wszystko co zje, najpierw próbują inne osoby. Poza otruciem i podsłuchami Władimir Putin ma bać się także zakażenia koronawirusem.

- Do tego wszystkiego dochodzi postępująca izolacja z powodu chorobliwego braku zaufania do najbliższego otoczenia. A ta izolacja i pogarda dla innych, to klasyczne oznaki "zespołu hubrisa" - mówi dalej dziennikarka. Syndrom hubrisa, nazywany inaczej syndromem pogardy został opisany w 2008 roku i określany jako czynnik zmieniający osobowość. Specjaliści nazywają go też "odurzeniem władzą" i dotyczy przede wszystkim polityków, którzy długo sprawują władzę. Wśród symptomów wymienia się:

  • narcyzm,
  • przedstawianie swoich działań w kategoriach mesjanizmu,
  • pogarda wobec rad i krytyki,
  • przesadna wiara we własne możliwości, granicząca z poczuciem wszechmocy.

"Z psychologicznego punktu widzenia najgorszą reakcją byłaby polityka ustępstw, ponieważ to po prostu podsyci jego pogardę"

Szkocki psycholog Ian Robertson po aneksji Krymu w 2014 roku napisał, że głównym problemem Putina wydaje się być właśnie pogarda. "Raczej nie ma wątpliwości, że jego mózg został tak bardzo zmieniony neurologicznie i fizycznie, że głęboko i szczerze wierzy w to, że bez niego Rosja jest skazana na zagładę. Absolutna władza przez długi czas sprawia, że ??jesteś ślepy na ryzyko, wysoce egocentryczny, narcystyczny i całkowicie pozbawiony samoświadomości. Sprawia też, że postrzegasz innych ludzi jako przedmioty, a emocjonalno-poznawczą konsekwencją tego wszystkiego jest pogarda" - pisał osiem lat temu w artykule w "Psychology Today".

Doktor Robertson przyznał też, jakie zachowanie jest najgorsze w przypadku osób z takim syndromem:

Z psychologicznego punktu widzenia najgorszą reakcją byłaby polityka ustępstw, ponieważ to po prostu podsyci jego pogardę i wzmocni uzasadnienie jego stanowiska. Jego pogarda wobec prawa i traktatów międzynarodowych musi mieć poważne konsekwencje. Z ekonomicznego punktu widzenia będzie to Zachód drogo kosztować, ale długoterminowe koszty polityki ustępstw sprawią, że koszty zdecydowanych, wczesnych działań z perspektywy czasu wydadzą się trywialne.

Pierwsze przemówienie Władimira Putina na Zgromadzeniu Ogólnym i kopia słów Hitlera

Krystyną Kurczab-Redlich zwraca też uwagę na to, że Zachód nigdy nie chciał pogodzić się lub udawał, że nie zauważa obsesji Władimira Putina. -  Nigdy nie pogodził się z tym, że jakieś republiki ZSRR ośmieliły się sięgnąć po niepodległość. Jakieś Ukrainy, Litwy, Łotwy czy Estonie... Mało kto zwrócił uwagę na jego pierwsze przemówienie w Zgromadzeniu Ogólnym obu izb parlamentu, gdy mówił "moim świętym obowiązkiem jest zjednoczenie narodu rosyjskiego. Pamiętanie w każdej minucie, że mamy" - uwaga, uwaga - "jedną ojczyznę, jeden naród", i.. tu zawiesił głos, dodając: "jedną przyszłość". Ciarki przechodziły po plecach, bo to kopia hitlerowskiego "jedna ojczyzna, jeden naród, jeden wódz" - powiedziała w rozmowie z „BI".

- Władimir Putin jest opętany obsesją na punkcie armii, której Zachód zdawał się nie zauważać. (...) Wraz z militaryzacją społeczeństwa postępowało budowanie militarnego patriotyzmu. Wielka Wojna Ojczyźniana została wyniesiona do rangi świętości. Ta świętość została obudowana ustawami zabraniającymi jej zniesławiania. W praktyce oznacza to, że nie wolno mówić prawdy o II wojnie światowej. Zabronione jest choćby wspominanie o pakcie Ribbentrop-Mołotow - dodaje.

Dziennikarka zauważa, że o Zachód wiedział o planach Putina od dawna. - Wszyscy wiedzieli i nikt nic nie zrobił. Ta wojna to ostatni etap kłamstw i słabości liderów politycznych Zachodu. Nawet nasz prezydent Aleksander Kwaśniewski mówił, że przez pierwsze lata świat widział w Putinie demokratę. Jak można widzieć demokratę w człowieku, który w pierwszych dniach panowania zabija 150 tysięcy ludzi na Kaukazie, a militaryzację państwa czyni podstawą jego wielkości? Już w kwietniu 2000 r., jeszcze przed inauguracją, Putin ogłasza Doktrynę Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, zezwalającą na użycie broni atomowej, "jeżeli wszelkie inne środki rozwiązania konfliktu zostaną wyczerpane lub uznane za nieskuteczne". A przecież nikt Rosji nie groził - dodaje.

- Zachód od początku nie chciał widzieć naukowców wysyłanych do łagrów jako szpiedzy już w 2003 r., nie widział pałowania protestantów od pierwszych lat rządów Putina, nie widział rosnącej liczby więźniów politycznych, nie widział mnożących się śmierci oponentów Putina, a przede wszystkim nie chciał widzieć zbrodni w Czeczenii. 150 tys. trupów przeszło bez śladu, Zachód je wygumkował (…). Świat zapomniał o kijowskim Majdanie z 2014 r. kiedy Putin poprzez swojego specjalnego wysłannika kazał strzelać do ludzi z ostrej amunicji przywiezionej z wojskowego lotniska Czkałowskoje pod Moskwą. Zachód nadal podawał mu rękę, może tylko z pewnym wahaniem - mówi dalej  Kurczab-Redlich.

Wi�cej o: