Od czwartku w Australii mówi się tylko o tym mężczyźnie. W internecie zamieszczono szokujący film, na którym pokazano, jak wjeżdża rozpędzonym samochodem w grupę strusi emu. Zaśmiewając się, odliczał uderzenia spłoszonych ptaków o maskę auta, i krzyczał:
To jest ku***a doskonałe!! Jeden, drugi, trzeci, tego też trafiłem!
Australijskie służby i media szukają mężczyzny, przez którego ucierpiało przynajmniej 10 ptaków. Zamieszczają na swoich stronach internetowych skrócone nagranie, które również i my pokazujemy - w całości i bez cenzury jest zbyt drastyczne, żeby móc je zamieścić:
Do poszukiwań dołączyli się internauci - i niestety wskazali zupełnie innego człowieka, którego dane upubliczniono. 19-letni mieszkaniec Melbourne został mylnie wskazany jako sprawca w social mediach. Błyskawicznie zaczął otrzymywać pogróżki i wręcz groźby śmierci.
Wciąż nie udało się ustalić, kto rozjechał grupę spacerujących emu. Nie wiadomo też, gdzie i kiedy dokładnie zostało zrobione nagranie. Pojawiło się ono w sieci dzisiaj w środku nocy, czyli o poranku w Australii. Zamieścił je w sieci mężczyzna, który twierdzi, że nie ma nic wspólnego z człowiekiem w samochodzie. Nie wiadomo jednak, jak wszedł w posiadanie wideo.
Emu występują w całej Australii i są dość pospolitymi ptakami. Są szybkie, ale te na nagraniu nie miały szans uciec spod kołami samochodu - emu biegną z maksymalną prędkością 50 km/h na krótkim dystansie.
Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ