Pola namiotowe to nieodłączny element każdego festiwalu muzycznego na świecie. Ale, jak widać, niewiele osób myśli o tym, żeby zabezpieczyć swój dobytek i przymocować prowizoryczne domki śledziami. A już na pewno nie pomyśleli o tym ludzie obecni na festiwalu Parookaville 2018 na lotnisku Weeze w Niemczech. Kiedy nad polem namiotowym znikąd pojawił się wir powietrza, ich namioty stały się sporymi latawcami.
Namioty uniosły się w powietrze i zaczęły tańczyć w hipnotyzujący sposób. Wiatr porwał wszystko, czego ludzie nie przyczepili śledziami do ziemi - czyli zarówno turystyczne sypialnie, jak i namioty, pod którymi skryły się przed upałem stoiska z jedzeniem. Z początku wyglądało to nieprawdopodobnie - najlżejsze namioty unosiły się i powoli fruwały w przestrzeni jak na filmie puszczonym w zwolnionym tempie. Potem niestety tornado przybrało na sile i zrobiło się trochę bardziej niebezpiecznie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, jeśli nie liczyć drobnych urazów i poniszczonego dobytku - właściwie wszyscy mieszkańcy pola namiotowego bawili się w tym czasie na terenie festiwalu pod scenami.
Festiwal Parookaville trwa trzy dni i jest świętem muzyki elektronicznej. Odbywa się na terenie lotniska Weeze, gdzie konstruowane jest miasto festiwalowe Parooka. Tegoroczny festiwal, odbywający się 20, 21 i 22 lipca, był dopiero czwartym w historii, ale wystąpiły na nim gwiazdy muzyki elektronicznej i klubowej znane na całym świecie. Zagrał David Guetta, Robin Schulz, Armin van Buuren i wielu innych. Z roku na rok festiwal rośnie - zaczynał od widowni 25-tysięcznej, zaś w tym roku podano, że do Weeze przyjechało 80 tysięcy ludzi.