Jeśli parkowałeś w tym miejscu, możesz mieć zaległy mandat
Nawet 16 tys. kierowców może spodziewać się pisma od straży miejskiej z nakazem opłacenia zaległego mandatu. Chodzi o tych kierowców, którzy w zeszłym roku przyjechali nad Jezioro Tarnobrzeskie, ale nie wnieśli opłaty za wjazd.
- Straż miejska poszukuje kilkanaście tysięcy kierowców, którzy mają do zapłacenia zaległą opłatę za wjazd nad Jezioro Tarnobrzeskie
- W sezonie letnim przyjazd autem wiąże się z opłatą, jednak w ubiegłym roku zignorowało ją kilkanaście tysięcy kierowców
- Straż miejsca ściga osoby, które nie uiściły stosownej opłaty
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Wszyscy, którzy w ubiegłym roku udali się autem na wypoczynek nad Jezioro Tarnobrzeskie, powinni przypomnieć sobie, czy uiścili odpowiednią opłatę. W innym przypadku mogą spodziewać się kontaktu ze strony straży miejskiej.
Zobacz także: Zapłaciłeś za parkowanie? Sprawdź, czy hakerzy nie podmienili numeru konta
Jak wyjaśnia Polsat News, w sezonie letnim wjazd na teren akwenu nad Jeziorem Tarnobrzeskim jest płatny. Stawka jest ujęta w regulaminie i wynosi 80 zł za wjazd od 1 maja do 30 września w godzinach od 8:00 do 18:00. W ubiegłym roku kierowcy mogli znacznie obniżyć tę płatność, pod warunkiem że zapłacili w momencie pojawienia się nad jeziorem. Mimo to regulaminową opłatę zignorowało bardzo wielu odwiedzających to miejsce. Straż miejska rozpoczęła już działania, dzięki którym ustalone zostaną dane prawie 16 tys. kierowców, którzy zignorowali regulamin i wjechali na teren de facto nielegalnie.
Jeśli parkowałeś w tym miejscu, możesz mieć zaległy mandat
"Z tego co wiem, to MOSiR rozpoczął już wysyłkę pism do CEPiK-u w celu ustalenia właścicieli pojazdów, które wjechały bez opłat. To się będzie toczyć systematycznie, mamy na to pięć lat" — wyjaśniał komendant Straży Miejskiej w Tarnobrzegu Robert Kędziora, którego słowa przytacza Polsat News. Strażnicy korzystają z danych z CEPiK, aby namierzyć zalegających z płatnością kierowców.
Zobacz także: Dostała 900 zł "mandatu" za parkowanie przed sklepem. Zawiniła brakiem biletu
Jak wyjaśniają strażnicy, próba ściągnięcia należności oczywiście nie dotyczy pojazdów uprzywilejowanych, ujętych w systemie jako pojazd zwolniony z opłaty, jak również przedsiębiorców, którzy prowadzą biznes nad jeziorem. Pozostali muszą spodziewać się pisma ze straży miejskiej. W nim natomiast znajdą nakaz uiszczenia należnych 120 zł, czyli zaległej opłaty za wjazd nad jezioro, koszty związane z ustaleniem w Centralnej Ewidencji Pojazdów oraz koszt upomnienia. Co warto zaznaczyć, straż miejska ma aż pięć lat na ściągnięcie należnych opłat oraz dodatkowych kosztów.