Operacja "Wyłączyć Ukrainę". Rosja wykańcza ukraińską energetykę
Ukraina ma dziś do dyspozycji zaledwie jedną czwartą mocy wytwórczych w energetyce w porównaniu do sytuacji sprzed rosyjskiej agresji. Oznacza to, że w zimę nasi sąsiedzi przez znaczną część doby mogą być pozbawieni nie tylko prądu, ale też ciepła i bieżącej wody — wynika z najnowszego raportu Macieja Zaniewicza, analityka Forum Energii. Polska już teraz pomaga Ukrainie uzupełnić niedobory prądu, wypychając na Wschód nadwyżki zielonej energii.
- "Rosja konsekwentnie niszczy ukraińską energetykę, by sparaliżować gospodarkę i złamać wiarę społeczeństwa w sens obrony przed rosyjską inwazją, co ma zmusić władze w Kijowie do kapitulacji na rosyjskich warunkach" — pisze Zaniewicz
- Pierwsza rosyjska operacja wymierzona była w ukraińskie sieci energetyczne, druga zaś, którą Forum Energii nazwało "Wyłączyć Ukrainę", rozpoczęła się w marcu tego roku i trwa do dziś. Jej celem jest zniszczenie elektrowni
- Zaniewicz ostrzega, że brak dodatkowego wsparcia ze strony zagranicznych partnerów będzie mieć katastrofalne skutki — Ukrainie grozi blackout w środku zimy
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Maciej Zaniewicz z Forum Energii przeanalizował obecny stan ukraińskiej energetyki i wskazał, jakie działania należy podjąć, by zmniejszyć ryzyko katastrofy humanitarnej w Ukrainie. Strategię Rosji wobec energetyki naszego wschodniego sąsiada dzieli na dwa etapy. Pierwszy z nich to operacja "Zniszczyć sieci", która rozpoczęła się kilka miesięcy po pełnoskalowym ataku Rosji na Ukrainę — w październiku 2022 r. Wówczas celem były przede wszystkim stacje elektroenergetyczne, których niszczenie uniemożliwiało przesył energii. Fala rosyjskich ataków powodowała, że Ukraina musiała ograniczać dostawy prądu do odbiorców i stanęła na granicy katastrofy humanitarnej. W tej fazie operatorzy z całej Europy wspierali Ukrainę sprzętem koniecznym do naprawy sieci. Duże transporty sprzętu wysłały tam także polskie spółki energetyczne.
"Dzięki wsparciu zagranicznemu, w tym Polski, Ukrainie udało się odbudować większość stacji elektroenergetycznych i część mocy wytwórczych, co pozwoliło przejść zimę 2023/2024 bez większych utrudnień dla systemu" — pisze Zaniewicz.
Drugi etap, który właśnie trwa, to operacja "Wyłączyć Ukrainę". Tym razem na celowniku Rosjan znalazły się elektrownie węglowe i wodne. Zaniewicz szacuje, że akcja ta trwa od marca 2024 r.
"Choć najważniejszym dla zaspokojenia zapotrzebowania źródłem energii w Ukrainie są elektrownie jądrowe (ok. 50 proc. zapotrzebowania), a drugim OZE (ok. 30 proc.), to jednak dla bilansowania systemu i pokrycia szczytowego zapotrzebowania na moc kluczowe są właśnie jednostki wodne i węglowe, które stały się celem obecnych rosyjskich ataków" — wyjaśnia ekspert.
Kurczą się moce ukraińskich elektrowni
Jak wynika z raportu, rosyjskie rakiety zdołały już wyeliminować ponad 8 GW mocy w elektrowniach węglowych i wodnych w Ukrainie. Na mniejszych obrotach pracują też elektrownie jądrowe z powodu m.in. remontów. Według szacunków na koniec maja Ukraina miała do dyspozycji zaledwie około 10 GW mocy wytwórczych, podczas gdy przed wojną było to 40 GW. Tymczasem letnie szczytowe zapotrzebowanie na moc sięga tam około 12 GW (przed wojną było to 16 GW), a zimowe 16 GW (przed wojną 22 GW). To oznacza, że Ukraina nie jest w stanie zapewnić sobie samodzielnie wystarczającej ilości energii. Dlatego z jednej strony wyłącza bądź ogranicza dostawy energii zarówno do firm, jak i gospodarstw domowych, według ustalanych każdego dnia harmonogramów. Z drugiej zaś prosi o pomoc sąsiadów, w tym Polskę.
Od 27 czerwca Polska codziennie awaryjnie eksportuje energię do Ukrainy. Prąd wysyłamy na Wschód w różnych godzinach — głównie popołudniami, ale zdarza się też eksport w nocy i w godzinach porannych. Dla Polski, która ma coraz większy problem z nadmiarem energii z OZE, taka awaryjna sprzedaż energii w ciągu dnia jest dużą ulgą dla systemu. W trudnych dniach, gdy produkcja zielonej energii znacznie przekracza krajowe zapotrzebowanie na prąd, eksport do krajów sąsiednich pomaga uniknąć wyłączenia farm słonecznych lub wiatrowych.
Dwa czarne scenariusze
Sytuacja Ukrainy pogarsza się z każdym rosyjskim atakiem, a zniszczenia infrastruktury energetycznej są trudniejsze do usunięcia niż poprzednio, bo obejmują takie elementy elektrowni jak generatory, turbiny czy aparatura kontrolno-pomiarowa. Do tego brakuje ludzi do odbudowy obiektów.
"Brak dodatkowego wsparcia ze strony zagranicznych partnerów Ukrainy będzie skutkować katastrofalną sytuacją dla jej systemu energetycznego. Zakładając umiarkowany scenariusz, w którym Rosja nie dokonuje kolejnych zniszczeń, deficyt mocy w okresie szczytowego zapotrzebowania zimowego może wynieść około 7 GW, co będzie skutkowało koniecznością jeszcze dotkliwszych wyłączeń dostaw energii w okresie niskich temperatur" — czytamy w raporcie.
W gorszym scenariuszu, który jest obecnie bardziej prawdopodobny, Rosja będzie kontynuowała ataki na jednostki wytwórcze, a przed samym okresem grzewczym dodatkowo ponownie zaatakuje masowo stacje elektroenergetyczne. Może to skutkować wyłączeniem elektrowni jądrowych i blackoutem, a więc całkowitym brakiem zasilania na terenie znacznej części kraju w środku zimy.
"W scenariuszu pozytywnym, z dodatkową pomocą zachodnich partnerów, Ukraina może odtworzyć część mocy wytwórczych i ograniczyć planowe wyłączenia" — pisze Zaniewicz.
Jak można pomóc Ukrainie? Ekspert wskazuje, że priorytetem jest zapewnienie skutecznej obrony powietrznej, by uniknąć dalszych zniszczeń. Natomiast jednym z pomysłów na odbudowanie mocy wytwórczych jest budowa małych i rozproszonych jednostek gazowych, blisko miejsc o wysokim zapotrzebowaniu na energię, gdzie obecne są już sieci gazowe. Niektóre tego typu instalacje mogłyby zostać rozlokowane na terenie państw sąsiednich, w tym Polski.
"Dzięki takiemu rozwiązaniu oraz naprawom jednostek węglowych, udałoby się zredukować łączny czas planowanych wyłączeń energii elektrycznej o ponad 60 proc. w stosunku do scenariusza umiarkowanego" — wyjaśnia Zaniewicz.
Kolejna kwestia to zwiększenie przepustowości energetycznych mostów na granicy państw UE i Ukrainy. Ekspert wskazuje np. na odbudowę linii z Rumunią: Pivdennoukrainska-Isaccea, która mogłaby zapewnić dodatkowe 1 GW mocy możliwej do zaimportowania.
Polska już w ubiegłym roku zmodernizowała nieczynną od 30 lat linię i wznowiła komercyjny przesył energii na trasie od stacji Rzeszów do Chmielnickiej Elektrowni Jądrowej w Ukrainie.