Castlevania: Circle of the Moon | GBA
Jedna z moich pierwszych gier na GBA :) Bardzo dobra. Szkoda ze na te konsole nie wydaja juz wielu gier jak kiedys
W艂a艣nie na p贸艂ce znalaz艂em zakurzone pude艂ko, a w nim GameBoya, i Castlevani臋. Pami臋tam, jak w to gra艂em dawno temu.
艣wietne ! mam konsole x6 i po艣ci膮ga艂em sobie wszystkie cz臋艣ci castlevani na gba i przechodz臋 pod ko艂dr膮, polecam !
Calkiem znosna gierka, chociaz jak chodzi o GBA to IMO najgorsza z serii. Pomijajac juz niewygodne sterowanie, najbardziej denerwowala mnie zdawkowa ilosc informacji jakie otrzymujemy o swiecie gry. Niejednokrotnie gubilem sie w zamku, bo zwyczajnie nie wiedzialem gdzie mam w nastepnej kolejnosci sie udac. Z tego wzgledu, ze mamy tutaj do czynienia z gra nieliniowa, ale jednoczesnie narzucajaca jednak okreslona kolejnosc odwiedzania lokacji, to jest to strasznie upierdliwe. W grze obecna jest bardzo istotna dla gameplayu mechanika DSS. Jest ona oparta na tworzeniu kombinacji z kart, ktore wypadaja z konkretnych przeciwnikow tj. kazda karta ma szanse pojawic sie tylko po zabiciu konkretnego typu przeciwnika i z zadnego innego. Takich kart jest w grze lacznie 20. Gdzie problem? A no taki, ze typow przeciwnikow jest znaczenie wiecej niz 20, a bez korzystania z poradnika nie da sie w zaden sposob stwierdzic czy dany przeciwnik moze upuscic karte czy tez nie. Nie ma tutaj zasady, przeciwnicy noszacy karty nie zostali wybrani wedlug jakiegos wymyslnego klucza, a niemal calkowicie losowo...
Bossowie sa IMO zbyt trudni, biorac pod uwage koslawe sterowanie. Przez wiekszosc gry korzystalem z boomerangu, bo wszystkie inne subweapons byly zwyczajnie bezuzyteczne.
Mozna zagrac, ale dopiero jak juz ktos ma za soba wiekszosc Castlevanii w 2D.