- Opowiadanie: grzelulukas - Pani D

Pani D

Podziękowania dla cezary_cezary, TaTojota i Palaio za cenne uwagi w trakcie bety.

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Pani D

Od dawna chciałem wejść na to drzewo. Popatrzeć z góry na wszystko i usłyszeć z bliska szelest falujących na wietrze liści. Poczuć się wolny jak ptak. 

Świat z tego miejsca brzmiał i wyglądał lepiej. Najciekawsze działo się jednak pode mną. W sobotni, wiosenny poranek najwięcej uwagi poświęcałem ludziom spacerującym alejkami parku. Nieświadomi tego, że ktoś ich obserwuje, byli sobą. Parkowy podglądacz, uśmiechnąłem się do siebie.

Dostrzegłem, że do drzewa, które służyło mi za punkt widokowy, podeszła para nastolatków. Byłem za wysoko, żeby mogli mnie zobaczyć, nie patrząc celowo w górę. Stali ze splecionymi dłońmi. Po chwili pocałowali się, dotykając czule po policzkach. Wyglądali na szczęśliwych.

– Zobacz, wiewiórka – powiedziała dziewczyna.

Gryzoń przystanął, wlepiając ślepia w parę zakochanych. Po chwili wrócił do porannego obchodu parkowych zakamarków. Zaczął wspinać się na drzewo, chrobocząc pazurkami o korę. Chłopak, bardzo powoli, myśląc chyba, że spłoszy wiewiórkę, sięgnął do kieszeni po telefon. Dziewczyna podążała wzrokiem za szarym podskakującym futerkiem, coraz wyżej i wyżej. Jej wzrok spotkał się z moim.

– Aaa! – wykrzyczała tak głośno, że oczami wyobraźni widziałem drgający języczek pomiędzy migdałami.

Chłopak spojrzał w koronę drzewa. Na jego twarzy pojawił się grymas obrzydzenia.

– Boże – jęknął, przyciągając do siebie ukochaną.

Zrobiło mi się przykro, przecież ubrany byłem niemal galowo.

Po kwadransie zawyły syreny.

Drabina wysunęła się w warkocie pompy hydraulicznej. Na jej końcu, w stalowym koszu, stało dwóch strażaków. Chwilę później mężczyźni rozpoczęli gorszą część swojej pracy. 

Wyższy, bardziej barczysty facet złapał mnie pod pachy. Uśmiechnąłem się do niego, choć przecież nie mógł tego widzieć. Drugi w tym czasie przecinał linę, na której dyndałem uwiązany do gałęzi platana. Dla służb byłem brelokiem, dla gapiów po prostu wisielcem.

Po kilku minutach leżałem w czarnym worku śmierdzącym naftą. Gładki plastik trzeszczał przy zginaniu jak lód pękający na zamarzniętej tafli jeziora. W końcu jakaś kobieta złapała suwak i próbowała domknąć zamek błyskawiczny. Przyszczypnęła mi nos.

– Au! – zawyłem odruchowo, ale przecież nie bolało, poza tym i tak nikt nie mógł mnie usłyszeć.

– Kurwa! – syknęła, cofnęła suwak, by po chwili z większą uwagą zasunąć zamek.

Kolejne dni minęły szybko, choć narastała we mnie obawa, jak będzie wyglądało zakończenie tego przedstawienia.

 

Leżałem w trumnie, chyba dębowej, odkrytej.

– Wisielec z otwartą trumną? Poza tym i tak miała być zamknięta – powiedziałem, uświadamiając sobie po chwili, że przecież nie określiłem oczekiwań co do tego, jak ma wyglądać mój pogrzeb. Nie zostawiłem nawet listu, bo i po co.

W zimnej i ponurej kaplicy zbierali się znajomi i rodzina.

Najbliżej była żona, zapłakana i z twarzą spuchniętą od braku snu.

– Przepraszam cię, kochanie. Tak bardzo cię przepraszam, ale już dłużej nie dałem rady.

Obok stali córka i syn, ze łzami w oczach. Ich miny były inne. Zawsze mi się wydawało, że widzą to w moim spojrzeniu. Dlaczego więc nic nie zrobili? Dlaczego mi nie pomogli?

Koło nich, nie wiedząc, co ze sobą zrobić, stały moje cztery małe szkraby. To z ich powodu tak długo się wahałem. Maluchy dostarczały mi tak potrzebnej radości. Jednak za mało i za krótko… ale przecież nie mogę ich o to winić.

– Przepraszam, jestem pewien, że kiedyś zrozumiecie dziadka.

I gdy już myślałem, że najgorsze mam za sobą, do środka weszła ona. Kobieta, której imię wypierałem z głowy, jakby to miało w czymś pomóc. Pani D, ubrana w niebieską sukienkę o stalowym odcieniu, z ustami w kolorze onyksu, podeszła do moich najbliższych.

– Wyjdź stąd! Co tu robisz?! – wykrzyczałem. Wiedziałem, że mnie słyszy. Ona na pewno słyszy.

– Moje kondolencje – wyczytałem z ruchu jej warg.

– Zostaw ich!

Ale nie reagowała, przystanęła przy mojej żonie. Złapała ją za ramiona, jakby się znały…

– Spierdalaj stąd, suko!

Do kaplicy wszedł ksiądz, który na chwilę przykuł moją uwagę. Mówił coś, ale nie słuchałem. Kobieta zniknęła mi z pola widzenia. Zalany wściekłością szukałem jej wzrokiem. W końcu dostrzegłem. Stała tyłem przy wyjściu. Obróciła głowę i spojrzała mi prosto w oczy. Uniosła kącik ust i po chwili zniknęła za rogiem.

Po tym jak zdewastowała mój umysł i doprowadziła do tego, że pozbawiła mnie sensu życia, nie byłem już jej potrzebny. Nie byłem potrzebny nikomu, prawda?

Choć w końcu byłem od niej wolny, to przegrałem.

 

Wieko trumny zasłoniło świat, skrzypiąc jak wygięta gałąź platana. 

Koniec

Komentarze

Cześć, Grzelu!

 

Opowiadanie rozkładałem na czynniki pierwsze podczas bety, więc teraz będzie krótko i na temat. Bardzo porządnie napisany szort, który pokazuje, że osoby dotknięte depresją często walczą z chorobą w samotności, nawet jeżeli mają bliskich. I, że ta walka może skończyć się porażką, że strasznymi konsekwencji tejże.

 

Klikam.

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Hej, po przeczytaniu l komentarza C_C, wszystko stało się jasne i jedyny zarzut jaki mogę mieć, to taki, że mi było trudno wpaść na to kim jest pani D. Reszta opowiadania wypada bardzo dobrze. Podoba mi się, wpadanie z jednej tajemnicy w drugą. Najpierw, kto podgląda i dlaczego i bam pierwszy mini twist, następnie co się wydarzyło i dlaczego. No i finał, którego nie załapałem zaraz po przeczytaniu ;D. Ale, tak zgadzam się, że to dobry szorty i dorzucam klika :). Pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Fajny, ciekawy szort. Niestety również nie wpadłem na to kim jest pani D. I to chyba jedyne, do czego mogę się przyczepić, choć mam dylemat czy czepiać się tekstu, czy też siebie. 

Pozdrawiam! 

Cześć

 

@cezary_cezary

 

Dzięki za pobetowe odwiedziny i klika :) Jeszcze raz dzięki za pomoc przy tekście!

 

@Bardjaskier

 

Cieszę się, że przypadło do gustu :) 

 

jedyny zarzut jaki mogę mieć, to taki, że mi było trudno wpaść na to kim jest pani D

Szorcik przeleżał długo właśnie z tego powodu, że nie miałem pomysłu jak dać do zrozumienia kim jest pani D nie waląc łopatą w łe.. głowę ;) Betujący oczywiście zwracali na to uwagę, no ale w końcu się poddałem, bo każda przeróbka zakończenia kończyła się właśnie wspomnianą łopatą ;)

 

@Storm

 

Dzięki za komentarz. Fajnie, że Cię zaciekawił szorcik. 

 

choć mam dylemat czy czepiać się tekstu, czy też siebie. 

Biorę to na siebie ;)

Cześć, grzelulukas. Bardzo dobry szort. Początkowo, zastanawiałem się kim jest obserwator. Ciekawy zabieg, który nie jest od razu wyłożony i daje do myślenia. W krótkiej formie zawarłeś dużo treści. Sprawnie, zręcznie napisany tekst.

Depresja jest ciężką chorobą. Statystyki pokazują, jak wielu dosięga w swoje szpony, ściągając w otchłań beznadziei i rozpaczy. Służba zdrowia nie nadąża. W mieście, niedaleko mnie, szpital dziecięcy bywa niejednokrotnie przepełniony. Poza tym, świadomość społeczna względem schorzeń psychicznych i wszelkiego rodzaju zaburzeń, jest minimalna, a nawet powiedziałbym, że często żadna. I nieprawdą jest, że napiętnowanie osób chorych spada. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że może to dotknąć każdego bez względu na wiek, czy sytuację życiową. Jeśli depresja, która jest odpowiedzialna za tyle ofiar śmiertelnych, będzie postępować w tym tempie, za kilka lat stanie się epidemią. Codziennie w Polsce, popełnia samobójstwo około dwudziestu osób… To jest straszne, ale o tym mało kto mówi, prawda? W większości, są to mężczyźni. Pozdrawiam.

cezary_cezary, byłbym ostrożny w stwierdzeniu, że z depresją się walczy. Depresję się leczy. Depresja, jako jeden epizod w życiu, daje szanse na dobre rokowanie, ale gdy pojawia się drugi, należy przyjrzeć się temu bliżej, ponieważ może okazać się, że jest to np. chad. Przy trzecim epizodzie nawroty są bardziej kwestią czasu. Także jest to choroba do końca życia i walka na niewiele się zda. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Mam na myśli akceptację tego, że się jest chorym i należy wprowadzić leczenie, które przynosi często bardzo dobre rezultaty. Co nie jest gwarancją, że epizod się nie powtórzy. Oczywiście określenie walka w rozumieniu (leczenie), jest całkowicie zrozumiała. Pozdrawiam.

Klik ode mnie

@Hesket

 

Cześć, dzięki za odwiedziny i klika. Dziękuję też za szerszy komentarz dotyczący pani D.

 

Statystyki pokazują, jak wielu dosięga w swoje szpony, ściągając w otchłań beznadziei i rozpaczy

 

W większości, są to mężczyźni.

Statystyki są przerażające :( Niestety.

Oczywiście określenie walka w rozumieniu (leczenie), jest całkowicie zrozumiała.

W moim rozumieniu, wdrożenie odpowiedniego leczenia jest nieodłącznym elementem walki z jakąkolwiek chorobą. 

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

@grzelulukas, bardzo bobry szort, niestety jakby nie komentarz C_C ne domyśliłabym się, kim jest pani D. Wiele chorób potrafi doprowadzić do samobójstwa, tu pani D nie jest nazwana chorobą, tylko suką. A teraz nie wiem, jaki byłby mój odbiór, bez podpowiedzi Cezarego. Z tą jedną wątpliwością udam się do klikarni, bo tekst naprawdę dobry.

Pozdrawiam :)

Pamiętałem tytuł opowiadania Jima: “Walc z panią D” i od razu podejrzewałem, że w Twoim też może depresja wystąpić. Nie odebrało mi to frajdy z czytania. Zaskoczył mnie twist z liną. (bez spojlerów proszę!). Koniec też. Klik. 

Smutne opowiadanie. Często tak bywa, że ta suka zawłaszcza dla siebie człowieka, nie dopuszczając rodziny i bliskich, jak kochanka. Taki toksyczny związek, bez szans na happyend.

Z przyjemnością dobijam do biblio;)

W dół urwiska, w stronę przepaści, na samym jej brzegu...

@Milis

 

No tak, nie miałem pomysłu jak to zakończyć, żeby to wszystko było 100% jasne :(

 

W kazdym razie dzięki za miłe słowo i klika :)

 

 

@Koala75

 

O, nie czytałem, tak mi sę przynajmniej wydaje… fajnie, że udało mi się Ciebie zaskoczyć :) dzięki za klika!

 

@Ambush

 

Dzięki za komentarz i doklikanie :) 

Fajne.

Ale kiedy zacząłem czytać komentarze (a mózg jeszcze przerabiał tekst), to myślałem, że to jakaś kochanka, która go doprowadziła do samobójstwa. Cezary_cezary jednak wyłożył kawę na ławę i zaskoczyłem ;)

 

Z czepialstwa: oczekiwań co do tego, jak ma – zjedzony przecinek

Moja powieść: https://marmaxborowski.pl/kwestia-wyboru/

Cześć @Marcin_Maksymilian

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)

 

Co do przecinka, poprawione, dzięki! 

Grzelulukasie, niezmiernie przypadł mi do gustu sposób, w jaki przedstawiłeś kwestię depresji.

Panią D rozpoznałam, choć nie widziałam jej nigdy – owszem, słyszałam o niej, wiem co potrafi i zastanawiam się, czy nazwanie jej suką jest wystarczającym epitetem.

Dobrze, że szort trafił do Biblioteki.

 

jakaś ko­bie­ta zła­pa­ła za suwak i pró­bo­wa­ła do­mknąć… → …jakaś ko­bie­ta zła­pa­ła suwak i pró­bo­wa­ła do­mknąć

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Pierwsza część zawiera nieco gry na emocjach, ale i tak robi wrażenie i w całości się broni. Zwodzisz czytelnika, bo jednak pierwsze skojarzenie idzie nieco gdzie indziej. Napisane jest sprawnie.

 

Druga jest też udana, ale nieco uwierają mnie kwestie bez didaskaliów, bo dramatyczne wyznania brzmią nieco sucho, i do tego potrzebuję chwili, by złapać, kto co mówi. Szczególnie po pojawieniu pani D byłem w pierwszej chwili przekonany, że czytam konfrontację żony i kochanki, a nie dialog wewnętrzny.

 

Podoba mi się nutka absurdu, te rozważania o drewnie trumiennym toczące się w głowie denata, w tym bardzo smutnym i, jak się okazuje, mającym swoje przesłanie tekście.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

@regulatorzy

 

Ogromnie się cieszę, że przypadł Ci do gustu sposób przedstawienia pani D.

 

Masz rację, to zdecydowanie za słaby epitet…

 

Dzięki za komentarz :) Babola poprawiłem ;)

 

@GreasySmooth

 

Dzięki za komentarz :) Cenna uwagą z didaskaliami, jak będę przy kompie to przyjrzę się temu.

 

Fajnie, że spodobała Ci się nutka absurdu. Co do kochanki, hmm, muszę to przemyśleć czy jakoś tego nie zmiękczyć.

 

Grzelulukasie, cieszę Twoją radością. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Brutalne i ponure. Porządny szort, w mojej opinii bez grania na emocjach, wywołuje faktyczny smutek, a nawet lęk. Mocna rzecz. 

@regulatorzy 

 

heart

 

@Reinee

 

Dzięki za komentarz :) mniej więcej z takimi odczuciami chciałem zostawić czytelnika po przeczytaniu tego szorta. 

Interesujący POV. Ja też nie załapałam, kim jest pani D. Dopiero po komentarzach zrozumiałam główne przesłanie. Ciekawy opis. W sumie, zastanawiam się, dlaczego niebieski jest uznawany za kolor smutku. Przecież ładny, a niebo jest wysoko…

Babska logika rządzi!

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)

 

Też mnie to zawsze zastanawiało, aczkolwiek niektóre odcienie niebieskiego wydają się wyjątkowo depresyjne…

Depra to, pardon, skurwysyńska choroba. W sumie pochowanie przy zachowaniu świadomości nigdy nie leżało w zasięgu moich lęków, ale ja nie o tym. Bardzo dobry króciak, trafił tam, gdzie miał trafić. A pani D niech się trzyma z daleka.

 

„‬Człowiek, który potrafi druzgotać iluzje jest zarazem bestią i powodzią. Iluzje są tym dla duszy, czym atmosfera dla planety." - V. Woolf

Hej,

 

Dzięki za komentarz. Niech się trzyma z daleka!

 

Bardzo dobry króciak, trafił tam, gdzie miał trafić.

Dzięki! 

 

 

Sympatyczne, ale też nie odgadłam, kim jest pani D. :/

Przynoszę radość :)

Hej,

 

Miło Cię widzieć :) dzięki za komentarz, choć szkoda, że pani D się skryła i Tobie :(

Może to i lepiej, że nie podchodzimy do tej zarazy na taką odległość, z której da się ją rozpoznać. ;-)

Babska logika rządzi!

Też prawda ;)

Szorcik dał do myślenia. Mocny, napisany w stalowo niebieskim stylu. 

Cześć,

 

Dzięki za komentarz.

 

Szorcik dał do myślenia.

yesheart

Nowa Fantastyka