Poniedziałek, 22 lipca 2024

Agnieszka Jucewicz
dziennikarka Wolnej Soboty


Nie znam tych osób. Może kiedyś przecięły się nasze zawodowe ścieżki, inni to znajomi znajomych, a mimo to wiem gdzie są aktualnie na wakacjach, jakiej muzyki słuchali w samochodzie w drodze na randkę, co zjedli na kolację i czy im smakowało. Wiem, jakie mają problemy zdrowotne i gdzie się leczą. Jak długo są w związku i czy ten związek jest udany. Jak wyglądają ich dzieci, do jakiej chodzą szkoły i co je interesuje. Widziałam sypialnię tych osób, kuchnię oraz ukochane drzewo, do którego chodzą na „medytacyjne spacery”. Wiem co czytają, jaki serial ostatnio oglądali i co wrzucają do wanny, żeby się relaksować. Czasem mam dostęp do ich intymnych przemyśleń i dialogów z bliskimi. Te osoby nie są popularnymi influencerami, po prostu jak wiele i wielu z nas dzielą się kawałkami swojego życia w mediach społecznościowych. Sama, będąc jeszcze w tych mediach aktywną, nie raz wrzuciłam podobne treści dostępne dla osób, które nie były mi bliskie. Żałuję. Dlaczego to robimy?

Nieodparta przyjemność

Powodów jest wiele. Niektórzy badacze twierdzą, że w ten sposób realizujemy potrzebę przynależności i akceptacji. Inni, jak psychologowie Diana Tamir i Jason Mitchell z Uniwersytetu Harvarda dowodzą, że opowiadanie o sobie oddziałuje na nasz układ nagrody. Parafrazując amerykańską psychiatrkę Annę Lembkę - w świecie obfitości trudno nie zostać niewolnikiem dopaminy i nie uganiać się za przyjemnością, a dzielenie się tym, co prywatne ewidentnie ją daje (do czasu!).

Inne powody to kwestie powiązane z tożsamością i zaznaczeniem statusu - to gdzie mieszkam, co jadam, gdzie i jak spędzam wolny czas świadczy o mnie i dobrze, żeby świat się o tym dowiedział. Jeszcze innym powodem skłaniającym do takiego odsłania się może być duży lęk, poczucie osamotnienia i stres (na taką zależność wskazują badacze Reza Shabahang, Hyejin Shim i Agnes Zsila). Roy Baumeister i Dong Liu, z kolei, na podstawie metaanalizy 80 badań dowiedli, że duża aktywność w mediach społecznościowych, w tym ujawnianie intymnych informacji, może być powiązana z dużym nasileniem cech narcystycznych. No i jest jeszcze jeden powód, banalny – skoro robią to inni, w tym osoby, które lubimy i cenimy, dlaczego my mielibyśmy tego nie robić? I tak, w niezauważalny sposób, przesuwa się granica tego, co wypada, a co nie.

Meta "lubi to"

Gigantom cyfrowym oczywiście w to graj, bo dzielenie się swoją intymnością sprawia, że nasze zaangażowanie i czas spędzony w mediach społecznościowych (tych, którzy takie treści tworzą i tych, którzy je tylko podglądają) będzie rosnąć. Jak pisze w zbiorze esejów „Kryzys narracji i inne eseje” filozof Byung- Chul Han: „Komunikacja cyfrowa wspiera to pornograficzne wystawianie intymności i prywatności. Także media społecznościowe okazują się przestrzeniami ekspozycji prywatnego. (…) Roland Barthes nazywa życie prywatne „tą przestrzenią, tym czasem, kiedy nie jestem obrazem, przedmiotem.” Patrząc z tej perspektywy, dziś nie mielibyśmy już żadnego życia prywatnego, nie istnieje bowiem przestrzeń bez szkła obiektywu, przestrzeń, w której nie byłbym obrazem.” I dalej: „Tak sfera prywatna dochodzi do swego kresu. Kompletnie znosi ją dominujący dziś ikoniczno- pornograficzny przymus”.
Już czterdzieści lat temu czeski pisarz Milan Kundera powiedział znanemu francuskiemu dziennikarzowi Bernardowi Pivotowi, że żyjemy w epoce, w której intymność została całkowicie zdewaluowana, a także- że bez życia prywatnego nasze człowieczeństwo się ulatnia. Co powiedziałby dziś?

Rozdawanie siebie

Czy rozdając siebie w takim stopniu coś tracimy? (Poza tym, że możemy stracić cyfrową tożsamość; ktoś może w niecny sposób wykorzystać zdjęcia nasze i naszych bliskich, czy włamać się nam do mieszkania wiedząc, że jesteśmy na długich wakacjach). Czy odsłaniając się tak bardzo w jakimś sensie się krzywdzimy?

„Medium ducha stanowi cisza”- to znowu Byung- Chul Han. Jesteśmy istotami społecznymi. Potrzebujemy innych (i inni potrzebują nas), żebyśmy mogli wzrastać, lepiej rozumieć siebie i świat, na nowo ustalać sens swojego istnienia, ale często to właśnie w zaciszu swojego umysłu jesteśmy w stanie przetrawić to przez co aktualnie przechodzimy, rozwiązywać wewnętrzne konflikty, nabrać dystansu, budować poczucie siebie bez względu na to, czy nas oklaskują i dokonywać sensownych wyborów.

Nasze intymne przeżycia i intymność dzielona z najbliższymi jest często naszym największym skarbem. Czymś co wzmacnia, zachwyca, zaskakuje, co jest wyjątkowe i drogocenne. Prywatność bywa schronieniem, w którym możemy się zaszyć przed wiecznie rozgadaną, a dziś również często budzącą strach rzeczywistością, gdzie możemy „lizać rany” i regenerować siły po trudnych przeżyciach. Jeśli to schronienie wypełnia 150, 1500 czy nawet więcej osób, to o taką regenerację bardzo trudno.

Prywatność sprzyja też kreatywności. Jak pisze Lawrence Powell w magazynie „Medium”: „Kiedy znajdujemy się w prywatnej przestrzeni, wolnej od zewnętrznej kontroli albo osądu, nasze umysły są bardziej skłonne do błądzenia, odkrywania nowych pomysłów i kreatywnego myślenia.”

Na wiecznym podglądzie

Cyfrowa rewolucja miała przynieść wolność, tymczasem przyniosła inwigilację: wszechobecne kamery, szybką możliwość ustalenia czyjejś lokalizacji, łatwy dostęp do danych, w tym wrażliwych, a także komunikację instant, za którą podąża oczekiwanie, że człowiek po drugiej stronie będzie dostępny 24 godziny na dobę.

Tajemnica, sekret - stały się synonimem czegoś złego, podejrzanego, co nie powinno mieć miejsca. Jak pisze Han – dziś naszym obowiązkiem jest transparentność. Tymczasem, już w latach 70. XX wieku psycholog społeczny Irwin Altman dowodził, że potrzeba prywatności jest uniwersalna, chociaż każda kultura reguluje ją inaczej i każdy w inny sposób ją zaspokaja.

Wakacje to czas, w którym część z nas ogranicza aktywność w mediach społecznościowych instynktownie szukając odpoczynku od tego poziomu nasycenia treściami. Inni, przeciwnie, jeszcze intensywniej dzielą się swoimi przeżyciami (bo wydają im się one atrakcyjniejsze). Może i w jednym i w drugim przypadku warto się temu przyjrzeć i zadać sobie parę pytań? Jeśli ograniczam swoją obecność w mediach społecznościowych na ten czas to z czego to wynika, co mi to daje i dlaczego potrzebuję wakacji, żeby móc sobie na to pozwolić? A jeśli intensywniej dzielę się swoim życiem to dlaczego robię to właśnie teraz? Do kogo kieruję moje treści i jaki jest tego cel? Dlaczego akurat ten widok, ta scena, i czy na pewno chcę to wspomnienie zamienić w posta, rolkę albo w „stories”, które obejrzą również osoby, których tak naprawdę nie znam? A wreszcie - co tracę, kiedy doświadczam czegoś poruszającego, ważnego i od razu wyciągam telefon, żeby to zarejestrować?

Po więcej przemyśleń o wartości chronienia naszej intymności odsyłam do podkastu „Techspresso. Cafe” Gosi Fraser (szczególnie polecam odcinki „W głośnym świecie szukaj ciszy” i „Kim jest Phono Sapiens? Byung- Chul Han i jego eseje”) oraz podkastu Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa (tu odcinek- „Cyfrowy detoks- czy to ma sens? Jak nie spędzić wakacji w internecie”).
 

CHORZY CZY W KRYZYSIE?

Michał Cichy: Choroba dwubiegunowa spaliła mi najlepsze lata dorosłości
Rewolucja zaczyna się od języka. Zamiast 'chorzy psychicznie' - 'osoby z doświadczeniem kryzysu psychicznego'. Większość chorujących nie choruje przez cały czas
CZYTAJ WIĘCEJ

AUTYZM U KOBIET

SIŁA TYCH, KTÓRZY PATRZĄ

ILE JESTEM WARTA 

KONIEC RODZICIELSTWA

Podobał Ci się ten newsletter?
Oceń go i udostępnij znajomym

Poznaj więcej wciągających newsletterów
ZAPISZ SIĘ
Wszystko, co ważne, miej zawsze pod ręką
Pobierz naszą aplikację Wyborczej i czytaj wygodnie. Powiadomimy Cię o pilnych wydarzeniach na świecie, w Polsce i w Twoim mieście.
Pobierz w Google Play     Pobierz w App Store

Newsletter pochodzi z serwisu Wyborcza.pl. Wydawcą serwisu jest Wyborcza sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, ul. Czerska 8/10 (00-732), zarejestrowana w rejestrze przedsiębiorców KRS prowadzonym przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy, XIII Wydział Gospodarczy KRS za nr 1053885, kapitał zakładowy 2 000 000,00 PLN; NIP 521-403-30-11. Adres internetowy serwisu korporacyjnego www.agora.pl/prasa.
Wiadomość przeznaczona jest wyłącznie dla osób subskrybujących newsletter Żyć Lepiej. Psychologia Codziennie serwisu Wyborcza.pl w związku ze świadczoną na ich rzecz usługą. Jeżeli wiadomość trafiła do Ciebie przez pomyłkę i nie subskrybujesz wspomnianego wyżej newslettera, poinformuj nas o tym, pisząc na adres: pomoc@wyborcza.pl.
W celu rezygnacji z newslettera Żyć Lepiej. Psychologia Codziennie, użyj tego linka lub skontaktuj się z naszym biurem obsługi klienta na adres pomoc@wyborcza.pl. Dezaktywacja tym linkiem nie powoduje automatycznego wypisania się z Twoich pozostałych newsletterów oraz informacji o wybranych materiałach w serwisie, dostępnych w ramach Twojego pakietu, jeśli prenumerujesz serwis Wyborcza.pl. W przypadku pytań lub wątpliwości prosimy o kontakt pod adresem: pomoc@wyborcza.pl.