Archiwa tagu: Bioshock

To infinity and beyond (Bioshock Infinite)

Tekst zawiera średniej wagi spoilery dotyczące fabuły „Bioshock Infinite” (zdradza głównie poruszane motywy).

bioshockinfinitesky

Sięgająca po tematy religii, rasizmu i ksenofobii Columbia to bogatsze i znacznie bardziej zróżnicowane miejsce niż Rapture, a przedstawienie samej kultury miasta dokonuje się tu w mistrzowski sposób. – Game Informer

Dla mnie „Bioshock Infinite” jest jednym z najważniejszych tytułów ostatnich kilku lat. Pierwszym tak odważnie podejmującym problemy społeczno-religijne i niebojącym się krytyki skrajnych postaw. – GRYOnline

Pytasz, kiedy gry wideo otrzymają swojego „Obywatela Kane’a”? Lepsze pytanie brzmi – kiedy inne medium dostanie swojego „Bioshocka Infinite”? – games(TM)

Ojej. Ojej.

Czytaj dalej →

Odpowiedzialność za cudze wybory

1. ikonaDzisiaj na Jawnych Snach kolejny występ gościnny: nadesłany do Kota z Cheshire (który bardzo się ucieszył!) tekst Marcina Petrowicza o grze, o której na Jawnych już pisywaliśmy – „The Walking Dead”. To solidne, wyczerpujące omówienie – i, jak zwykle bywa w tekstach omawiających „TWD” z perspektywy gracza, który je ukończył, od czasu do czasu można tu natrafić na spoilery. Nigdy nie dotyczą jednak rzeczy w grze najważniejszych – więc nie trzeba się ich aż tak obawiać. Miłej lektury!

Czytaj dalej →

List do Świętego Mikołaja

Kochany Święty Mikołaju,

Co prawda są tacy, co mówią że nie istniejesz, ale – jak uczą nas “Pomniejsze Bóstwa” Pratchetta – wiara potrafi czynić cuda, a zatem warto spróbować. A więc, drogi Mikołaju, jak zapewne wiesz, nie dostałem w tym roku Vity. Mało brakowało, ale jednak nie dostałem. Moim pierwszym gwiazdkowym życzeniem jest zatem dostać Vitę pod choinkę. Albo ewentualnie parę miesięcy później, na urodziny, aż tak bardzo mi się znowu nie pali.

A ponieważ jesteś, było nie było świętym, to miałbym też kilka próśb ekstra. Bo wiesz, mówią że Vita nie ma szans, że upada, że to drugi Dreamcast. A ja bym tego nie chciał, bo to strasznie fajna zabawka. Więc, korzystając z Twojego nadprzyrodzonego statusu i możliwości spełniania życzeń, chciałbym zamówić sobie na tę konsolkę parę gier, które nie istnieją – gdyby zaś istniały, pomogłyby Vicie wykorzystać jej potencjał. Zacznijmy może od gier dedykowanych tej platformie, a potem przejdziemy do tych z PSP, PS1 i PS2, bo na tym polu też miałbym parę życzeń, a co. Rzeczywistość jest nudna, więc spróbujmy ją trochę ubarwić, okej?

Czytaj dalej →

Zadania krytyka gier. O pewnej notce Michaëla Samyna

Michaël Samyn,wraz z życiową partnerką Aureią Harvey tworzący studio Tale of Tales, to postać, której chyba nie trzeba szczególnie przedstawiać czytelnikom Jawnych Snów. O grach Tale of Tales – „The Endless Forest”, „The Path”, „The Graveyard” i „Fatale” – pisaliśmy tu wielokrotnie i wielokrotnie używaliśmy ich jako punktów odniesienia, bo to jedne z najciekawszych i najbardziej udanych przedsięwzięć, jakie dotąd podjęto w dziedzinie art games. Michaël Samyn oprócz bycia projektantem jest też aktywnym uczestnikiem okołogrowego dyskursu – pisze bloga o art games, uczestniczy w dyskusjach o grach, chętnie rozmawia z fanami, przy każdym projekcie prowadzi wnikliwe i frapujące blogi deweloperskie (ostatnio na przykład o nowym projekcie „Bientôt l’été”). Przyznam, że to jedna z moich ulubionych postaci growego świata (obok wspomnianej już Aurei Harvey, Iana Bogosta i Jane McGonigal) i staram się śledzić z uwagą jego poczynania.

Czytaj dalej →

Subiektywne podsumowanie 2011

Z growej perspektywy ubiegły rok był dla mnie absolutnie niesamowity. W styczniu kupiłem sobie Playstation 3, opuściłem coraz bardziej mnie irytujący świat PC gamingu (szczegóły poniżej) i zanurzyłem się w ciepłe wody konsolowego grania. Choć zabierałem się do tego ostrożnie jak nie przymierzając kot do jeża, to jak na razie jestem zachwycony („Królowa jest zachwycona! My jesteśmy zachwyceni! – darł się kot”). Wielki ekran, rozmach, widowiskowość, wygodne sterowanie i ergonomiczne kontrolery, łatwość uruchomienia, często świetnie wykorzystany force feedback, dodatkowy antyaliasing wynikający z odległości od monitora i mojego krótkowidztwa, brak użerania się ze sprzętem i sterownikami, fantastyczne tytuły nieobecne na pecetach. Do tego nie ma mieszania pracy i rozrywki, siadam i gram, nie wyskakuje okienko komunikatora, nie muszę upgrade’ować tego czy owego, nie myślę o pracy przy graniu. Mógłbym tak długo wymieniać, ale myślę że już rozumiecie: macie do czynienia z konwertytą, eks-pececiarzem, świeżo nawróconym fanbojem Sony.

Wrota do lepszego świata… ba, do wielu!

Czytaj dalej →

Tatolbrzymy i plazmoce, czyli nowe tłumaczenie „BioShocka”

Czasami nie sposób przypomnieć sobie skąd wziął się pomysł. W tym przypadku pewne fakty pozostają bezsporne: po pierwsze, niedawno udało mi się wreszcie skończyć „BioShocka”, w czym towarzyszyła mi moja dziewczyna w roli widza, a po drugie, również chwilę temu, skończyła ona czytać „Diunę” i bawiliśmy się, porównując wersje przekładów. Z tej drugiej rozrywki przez osobę Jerzego Łozińskiego przeszliśmy do tłumaczeń „Władcy Pierścieni”. Gdzieś, w którymś momencie, coś zaiskrzyło nam w synapsach i pojawiło się pytanie – ciekawe, jak Jerzy Łoziński przetłumaczyłby grę „BioShock”?

Czytaj dalej →

Przegrywamy: dzieci do odstrzału

Twórcy „Call of Duty” znowu szokują. Po raz kolejny w okolicach premiery wyciekł do sieci fragment ich gry, który ma wzbudzić wielkie kontrowersje. Wszędzie, gdzie się pojawiał, ludzie bledli, albo przynajmniej czuli się nieswojo. Filmik trzeba zobaczyć szybko, bo Activision gorliwie ściga wszystkich, którzy go udostępniają i jeśli się nie pospieszymy, zobaczymy tylko informację, że ze względu na prawo autorskie, drastyczność i Bóg wie co jeszcze, na fragment z MW3 już się nie załapaliśmy. Przerażający film zaczęto już określać mianem „drugiego lotniska”, na pamiątkę sławetnego wycieku obrazów misji „No Russian” z MW2. Znalazłem, obejrzałem, zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, że fragment jest poruszający (mnie nie poruszył zupełnie), ale dlatego, że ktoś znowu próbuje się promować chwaląc się, że umie pokazać zabijane dziecko.

Czytaj dalej →

Tęsknota za dotykiem (3): „Traktat o manekinach”

Byłem wczoraj w teatrze na „Traktacie o manekinach” (na podst. Brunona Schulza) legendarnej (kiedyś) grupy Wierszalin. Com się wycierpiał, to moje. Z dawnej świetności teatru Piotra Tomaszuka zostały kupony do odcinania. W „Traktacie” aktorzy dużo biegają i skaczą (z wielkim poświęceniem), ale z tekstu Schulza chyba nikt za dużo nie rozumie. Schulz jest tam tak sobie, dla ozdoby, jako nazwisko, które rzuca się w rozmowie, żeby trochę zabłysnąć. Strasznie było mi tego „Traktatu” żal, więc myślałem sobie o nim na przekór Wierszalinowemu przedstawieniu, które go coraz bardziej upraszczało i masakrowało. I zaczęła mi się rodzić w głowie wizja tego, jak mogłaby wyglądać rozmowa „Traktatu”, albo Ojca ze „Sklepów cynamonowych” ze światem gier wideo.

Czytaj dalej →

Przegrywamy (1): Pop-nauka

Gry wideo są istotnym składnikiem kultury popularnej. Gry wideo generują rekordowe zyski. Gry wideo mają wpływ na codzienne życie. Grom wideo udało się więc niewątpliwie osiągnąć znaczenie tabloidów. Czy udało się coś więcej? Czy coś więcej jest potrzebne? To sprawy dyskusyjne. Korzystając z otwartości Jawnych Snów, proponuję cykl tekstów stawiający hipotezę: Istnieje szereg problemów, których gry unikają, które marginalizują, z którymi nie radzą sobie. Przez rozrywkowe korzenie i spowolnienie rozwoju w ostatniej dekadzie, status kulturowy gier utkwił na poziomie niższym nie tylko od klasycznych form ekspresji, ale i od rozwijających się równolegle – jak wideo-art. Bez zmierzenia się z pomijanymi kwestiami gry nie osiągną jakości wpływu na wiedzę i emocje porównywalnego z wybitnymi dokonaniami filmu, literatury, teatru. Przy założeniu, że ten wpływ może przynieść niektórym odbiorcom gier korzyści. Czytaj dalej →

Fedrujemy: Gra o wolność

Do toruńsko-bydgoskiego internetowego pisma kulturalnego „Musli Magazine” mam duży sentyment. Po pierwsze dlatego, że właśnie wróciłem do domu objedzony pysznym tortem z okazji jego pierwszych urodzin. A po drugie – bo jest pierwszym miejscem, w którym w ogóle pisałem o grach wideo. Wszystkich ciekawych innych powodów, dla których warto mieć sentyment do „Musli” – zapraszam na jego stronę internetową. A tekstem, który chciałem dzisiaj z niego wygrzebać jest recenzja gry „Sleep is Death” Jasona Rohrera z numeru z czerwca 2010.

Czytaj dalej →